Wraca afera we wrocławskim PCK. Święczkowski wyjaśnia, skąd miał pieniądze na kampanię wyborczą
Jeden z wrocławskich biznesmenów zeznał niedawno przed sądem, że finansował kampanie polityczne polityków PiS z Dolnego Śląska. Jednym z nich miał być prokurator krajowy Bogdan Święczkowski. Ten sam, który teraz nadzoruje śledztwo ws. nadużyć w dolnośląskim PCK. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", to właśnie główny podejrzany w tej sprawie miał przyjść po fundusze dla Święczkowskiego do wspomnianego biznesmena. Prokurator zaprzecza.
– Przekazywałem różne kwoty, jednorazowo od kilkudziesięciu do nawet 100 tys. zł. Pieniądze szły później do 'słupów', osób bliskich PiS, które nie miały możliwości zdobycia takich kwot. Potem pod własnym nazwiskiem wpłacały je na kampanię poszczególnych polityków tej partii – powiedział "Gazecie Wyborczej" Ś.
Osobą, której miał odmówić finansowania kampanii, był Jerzy G. – główny podejrzany w aferze PCK. Co ciekawe, G. miał przyjść do Romualda Ś. po pieniądze na promowanie Bogdana Święczkowskiego, obecnego prokuratora krajowego, który... nadzoruje sprawę afery PCK. Prokurator zdążył już przesłać odpowiedź na publikację "GW", ale nie gazecie, a TVP Info. Zaprzeczył w niej wszystkiemu, co dziennikarzom udało się ustalić.
"Na moją kampanię wyborczą w 2011 r. przeznaczyłem wyłącznie środki swoje i najbliższych mi osób. Nikogo też nie prosiłem ani nie upoważniłem do zbierania funduszy na kampanię. To prokuratura pod moim nadzorem jako Prokuratora Krajowego prowadziła śledztwo, a następnie postawiła w nim zarzuty popełnienia poważnych przestępstw Romualdowi Ś." – napisał Święczkowski.
Jak wielokrotnie informowaliśmy w naTemat, afera PCK miała polegać na tym, że pieniądze na kampanię wyborczą PiS nielegalnie pozyskiwano ze środków należących do dolnośląskich okręgów PCK. Głównym bohaterem afery jest wspomniany Jerzy G. – były dyrektor dolnośląskiego PCK.
źródło: "Gazeta Wyborcza"