Elektryczne skutery NIU pokazują, dokąd zmierza motoryzacja. I to jest całkiem fajny kierunek
Cichy zabójca gołębi, miejski wymiatacz na prąd, bateryjka na kółkach – elektryczne skutery doczekały się wielu określeń, bo w końcu są coraz bardziej popularne. I nic dziwnego, skoro jeździ się nimi niemal za darmo, cicho i bez zatruwania powietrza spalinami. Przetestowaliśmy dwa modele chińskiej marki NIU i był to przyjemnie spędzony czas na dwóch kółkach.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
W przypadku obu NIU te pojemności silnika są traktowane dość umownie, bo skutery nie mają silników spalinowych. To klasyczne pojazdy elektryczne ze wszystkimi tego dobrodziejstwami. Największym z nich jest to, że na stację benzynową wjedziemy co najwyżej wówczas, gdy mamy ochotę na hot-doga, albo akurat jest niehandlowa niedziela, a nam się skończyły w domu piwo i orzeszki.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Tam podłączamy go do fabrycznej ładowarki zasilanej z normalnego gniazdka w ścianie. Wygląda to dokładnie tak samo jak ładowanie telefonu, z tą różnicą, że ładowarka jest większa, akumulator sporo cięższy (około 10 kg, ale ma wygodną rączkę do noszenia), a telefon zostaje na parkingu. No dobrze, może nie telefon – urządzenie monitorująco-sterujące.
NIU wyposażone są w technologię przyszłości. Stale łączą się z systemami GPS, więc póki jest bateria w środku, można dzięki aplikacji sprawdzić, gdzie akurat znajduje się nasz skuter. Przydatna funkcja, jeśli pojazd pożyczyliśmy koledze lub gdy ktoś "pożyczył go sobie" bez naszej wiedzy. W parze idzie to oczywiście z takimi dodatkami jak historia pokonywanych tras.
Wystarczy zainstalować specjalną aplikację na smartfonie, zalogować się na stronie i można sprawdzić też na przykład poziom naładowania baterii w skuterze. Dzięki temu żaden niespodziewany wypad nie zaskoczy brakiem energii, można tak zaplanować podróż, by prądu starczyło od gniazdka do gniazdka. Aplikacja podaje nie tylko stopień naładowania baterii, ale też dystans, jaki powinniśmy na niej przejechać. I – trzeba przyznać – dość dokładnie.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Jakie? To zależy od trybu jazdy. W N-GT są trzy – ekonomiczny, dynamiczny i sportowy. Na ekonomicznym "nie da się jeździć", chyba że ktoś lubi przemieszczać się z prędkościami niewiele większymi niż rower czy elektryczna hulajnoga. Prędkość w trybie dynamicznym ograniczona jest do około 60 km/h, a w trybie sportowym do 80 km/h. Mało? Na miasto w zupełności wystarcza.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
W tym szaleństwie jest metoda. Po pierwsze NIU to pojazd miejski i większe prędkości nie są kierowcy potrzebne w myśl kodeksu ruchu drogowego. Po drugie dzięki temu udaje się trochę zaoszczędzić energii. Trzecia sprawa to bezpieczeństwo. Skuter ma małe kółka i mało wyrafinowane zawieszenie, dziura czy studzienka kanalizacyjna przy większych prędkościach mogłaby oznaczać katastrofę w ruchu drogowym.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
W przeciwieństwie do obicia kanapy. Jest wygodna, miękka i na tyle szeroka, iż nie ma się wrażenia, że siedzi się na belce i na tyle długa, że bez problemu usiądą dwie osoby. Jest aż tak miękka, że podczas hamowania miałem wrażenie, że kanapa przesuwa się razem ze mną. Dopiero potem odkryłem, że to gąbka się tak pod obiciem odkształca. Ale dla porządku wspomnę, że tę wadę odczują tylko osoby cięższe.
Skutery wydają się na pierwszy rzut oka plastikową zabawką. I choć obudowy rzeczywiście ma z tworzywa, to zabawką z pewnością nie są. To pełnoprawne pojazdy, które świetnie sprawdzają się w miejskiej dżungli. Szczególnie N-GT, który nie tylko radzi sobie w wąskich uliczkach, ale i na szerokiej alei nie będzie zawalidrogą.
A jak się tym jeździ? Na początku trochę dziwnie, ale szybko można się przyzwyczaić, a chwilę później pokochać. NIU "odpala się" identycznie jak normalny skuter z silnikiem spalinowym, czyli przekręcam kluczyk, czekam aż się na wyświetlaczu uaktywnią wszystkie funkcje. Po chwili naciskam starter i... nic się nie dzieje. No może prawie nic, bo na ekranie zapala się malutki napis "ready". Poza tym nic, jest cisza jak makiem zasiał.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Taka cicha jazda jest bardzo fajna, ale trzeba uważać. Jeśli Ty nie słyszysz pojazdu, to tym bardziej nie słyszą go piesi czy gołębie, które przysiadły na jezdni. Żeby nie zostać cichym zabójcą skrzydlatych mieszkańców miasta, czasem trzeba będzie po prostu profilaktycznie przyhamować.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Poniżej 20 proc. mocy skuter zwalnia jeszcze bardziej, a na wyświetlaczu zapalają się lampki ostrzegawcze. To znak, że nie ma co przesadzać z dalszą jazdą, chyba, że chcemy sprawdzić, jak się pcha nasz skuterek. Ładowanie akumulatorów od 16 proc. "do pełna" trwało około 3 godzin na jeden akumulator, czyli w przypadku N-GT po 6-7 godzinach mamy pojazd znów gotów do akcji. Przy czym uwaga – można podłączyć tylko jeden, skuter pojedzie bez problemu, tyle, że zasięg będzie mniejszy.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
To, czego mi brakowało w NIU N-GT, to bagażnik. Jeden akumulator schowany jest w podłodze pod nogami, drugi pod kanapą, wolnego miejsca jest tam tyle, żeby zmieścić portfel i ewentualnie małą butelkę z wodą. Portfel lub telefon można schować też w otwartym schowku pod kierownicą, a siatkę z ewentualnymi zakupami zawiesić na haczyku na kolumnie kierownicy.
Obok znajduje się jeszcze gniazdo USB, dzięki któremu można naładować na przykład telefon, ale uwaga – takie ładowanie zmniejszy dystans, jaki uda się przejechać skuterem. Nie ma miejsca na kurtkę czy kask, więc albo trzeba będzie nosić je wszędzie ze sobą, albo trzeba będzie pomyśleć o jakimś mocowaniu kufra do uchwytów dla pasażera.
Trochę lepiej wygląda sytuacja w NIU N-Series, w którym jest tylko jeden akumulator pod nogami, a pod kanapą jest normalny schowek. Nie jest duży, ale zmieści się w nim spokojnie ładowarka do skutera, kurtka i mały plecak albo kask otwarty typu Jet.
Fot. Paweł Kalisz / naTemat
NIU wydaje się świetną propozycją dla każdego, komu potrzebny jest pojazd do szybkiego i względnie wygodnego poruszania się po mieście. Omijanie samochodów stojących w korkach jest dziecinnie proste, a spory zasięg sprawia, że częściej będzie trzeba ładować swój telefon, niż elektryczny skuter NIU.