Król polskich dróg jest tylko jeden. Najnowsza odsłona VW Passata jest naszpikowana technologią

Łukasz Grzegorczyk
Volkswagena Passata tak naprawdę nie trzeba nikomu przedstawiać. W rankingu aut kultowych należy mu się honorowe miejsce, a odświeżona odsłona tego modelu pokazuje, jaką wagę niemiecka marka przywiązuje do szczegółów. Pierwsze jazdy testowe po niemieckich drogach za nami, i już wiadomo, że rewolucji (wizualnej) nie dokonano. Niektóre zmiany mogą was jednak zaskoczyć.
Volkswagen Passat po liftingu. Kultowy samochód nie zmienił się znacznie, ale fani tego modelu powinni być zadowoleni z kilku istotnych nowości. Fot. naTemat.pl
Pięć lat minęło od prezentacji Volkswagena Passata B8, i stało się jasne, że to najwyższy czas na wprowadzenie nowego modelu albo lifting. Zdecydowano się na tę drugą opcję, co można uznać za oczywisty ruch. VW Passat nie wymaga rekomendacji. To już jest solidne i uznane auto, które potrzebowało jedynie odświeżenia.

O tym, jak wygląda najnowszy Passat, przekonałem się na własne oczy we Frankfurcie, gdzie miałem okazję nim pojeździć i sprawdzić, co nowego ma do zaoferowania. Zdjęcia do artykułu? Trochę zboczyliśmy z wyznaczonej trasy. I znaleźliśmy się na łące, w którą Passat w kolorze Bottle Green idealnie się wpasował.
Fot. naTemat.pl
Pierwsze wrażenie
Z wyglądu niewiele się zmieniło. Trzeba się dokładnie przyjrzeć, by dostrzec nowe detale, ale miłośnicy marki zapewne nie będą mieli z tym problemu. Znakiem rozpoznawczym najnowszej wersji stał się napis "PASSAT" na klapie bagażnika.
Fot. naTemat.pl
Przeprojektowano m.in. grill i światła. Te z przodu wyglądają teraz jak pozioma litera V. Klient opcjonalnie może zamówić matrycowe reflektory LED IQ.LIGHT, składające się z 44 LED-owych segmentów.


Z kolei nowe obręcze kół dodają nowemu Passatowi trochę charakteru. W połączeniu z przeprojektowanymi zderzakami całość wygląda naprawdę dobrze.
Fot. naTemat.pl
Kiedy zajrzałem do środka przypomniałem sobie, jak niedawno po raz pierwszy wsiadłem do nowego Volkswagena T-Crossa. Stwierdziłem wtedy, że wnętrze jest bo bólu praktyczne, i to samo można powiedzieć o Passacie. To oczywiście dwie zupełnie różne propozycje aut, ale obie pokazują, czym wyróżnia się niemiecka marka.
Fot. naTemat.pl
W nowym Passacie jeden szczegół od razu rzuca się w oczy – brak zegarka w centralnej części deski rozdzielczej. Zamiast niego umieszczono włącznik świateł awaryjnych i napis z nazwą modelu. Próbowałem przekonać się, że to wygląda dobrze, ale poddałem się. Poprzednie rozwiązanie dużo lepiej pasowało do całej stylistyki.

No i nie znalazło się miejsce na klasyczne gniazdo USB, a jedynie wejście typu C. Uznałem to za minus, bo jednak na co dzień to wciąż przydatny, a dla niektórych niezbędny element wyposażenia.
Fot. naTemat.pl
Poza tym, do jakości wykończenia wnętrza nie można mieć zastrzeżeń. W oczy nie rażą twarde plastiki, a zmienione boki drzwi są dodatkową nowością w całej kompozycji. Kokpit można dostosować pod siebie, korzystając z jednego z 30 kolorów oświetlenia. W dodatku jest bardzo przestronnie i wygodnie. Nikt nie powinien narzekać na brak miejsca z przodu i z tyłu.
Fot. naTemat.pl
Fot. naTemat.pl
A teraz zrobi się naprawdę ciekawie
Opowiem wam, jak Volkswagen naszpikował nowego Passata technologicznymi rozwiązaniami. Tych jest naprawdę sporo, ale po kolei.

Pojemnościowa kierownica. Ten bajer to zupełna nowość, jeśli chodzi o samochody Volkswagena. Wykrywa ona dotyk dłoni za pomocą systemu "hands off detection". W ten sposób (przynajmniej w teorii) sprawdza, czy mimo włączonych systemów wsparcia, kierowca kontroluje to, co dzieje się na drodze. Krótko mówiąc, samochód nie da się oszukać, że panujemy nad sytuacją.
Fot. naTemat.pl
W standardowym wyposażeniu znajdzie się adaptacyjny tempomat, który potrafi dostosowywać prędkość do ograniczenia na danym odcinku drogi, i system utrzymywania pojazdu na właściwym pasie ruchu. Te udogodnienia działają aż do prędkości 210 km/h.
Fot. naTemat.pl
W aucie pojawił się też nowy system multimedialny MIB3, który wyprzedza poprzednika w liczbie dostępnych funkcji. Może być choćby stale podłączony do internetu za pomocą zintegrowanego modułu z fabryczną kartą SIM. To otwiera nowe możliwości, jeśli chodzi o funkcjonalność. Nie będzie problemem stworzenie np. samochodowego hot spotu WiFi. Pojawiła się też opcja bezprzewodowego podłączenia iPhone’a, dzięki funkcji Apple CarPlay.
Fot. naTemat.pl
Za duży plus na pewno można uznać nagłośnienie. System dźwiękowy Dynaudio o mocy 700 wat powinien spełnić oczekiwania najbardziej wymagających nabywców.
Fot. naTemat.pl
W Passacie znajdziemy też wyświetlacz przezierny HUD, ale tutaj Volkswagen poszedł trochę na łatwiznę. Dane nie wyświetlają się bowiem na szybie auta, tylko na przezroczystej płytce. To nie wygląda dobrze, a w czasie jazdy nawet trochę mi przeszkadzało.

Lista inteligentnych systemów jest znacznie dłuższa. Dochodzi do niej m.in. Emergency Steering Assist, wspomagający kierowcę przy nagłych manewrach.
Fot. naTemat.pl
Co pod maską?
Tutaj nie będzie zaskoczenia, bo oferta silnikowa jest niemal identyczna, jak w wersji sprzed liftingu. W palecie benzynowych jednostek znajdziemy 1,5-litrowe TSI o mocy 150 KM, ale na początku dostępne będą tylko 2,0-litrowe TSI o mocy 190 oraz 272 KM.

Dla fanów diesli jest niespodzianka – zupełnie nowe 2,0-litrowe TDI Evo o mocy 150 KM. Ponadto do wyboru mają być dwie wersje 2,0-litrowego TDI o mocy 190 KM oraz 240 KM. Jednostka TDI o pojemności 1,6 litra i mocy 120 KM nie będzie oferowana w Polsce.

Ciekawie zapowiada się też Passat GTE – hybryda z silnikiem 1,4 TSI. Całkowita moc systemu tej wersji to 218 KM.
Fot. naTemat.pl
Podczas testów jeździłem Alltrackiem z silnikiem 2.0 TSI 190 KM. To idealna propozycja dla tych, których nudzą zwykłe kombi. W prowadzeniu nie czułem, że przemieszczam się uterenowionym autem, ale różnice są widoczne z zewnątrz – plastikowe elementy nadwozia i zwiększony prześwit. Chociaż ten drugi szczegół trudno zauważyć gołym okiem.

Szybko zwróciłem uwagę na spokój w środku podczas jazdy. Wnętrze było dobrze wyciszone już w poprzedniej wersji Passata, ale wydaje mi się, że po tym lifcie jest jeszcze lepiej.
Fot. naTemat.pl
Ile to kosztuje?
Passat stał się bardziej nowoczesny i opakowany gadżetami, więc nawet trudno się dziwić, że ceny poszły w górę. Najtańszy model w obowiązującej ofercie kosztuje 134 390 złotych. Mowa o wersji z silnikiem 2,0 TSI o mocy 190 KM z przekładnią DSG i wyposażeniem Business.

Wyżej jest wersja Elegance. Za tę z jednostką 2,0 TSI 190 KM zapłacimy 142 090 zł. Za odmianę Variant – 147 390 zł. Najdrożej wypada wersja Alltrack dostępna z silnikiem 2,0 TSI 272 KM z napędem 4MOTION za 185 290 złotych lub 2,0 TDI 190 KM z napędem 4MOTION za 174 790 złotych.
Fot. naTemat.pl
Na drogach pod Frankfurtem miałem tylko jeden dzień, by sprawdzić nowego Passata. To wystarczyło, by przekonać się, że kultowy model raczej utrzyma swoją pozycję na rynku, bo to po prostu solidny i spełniający oczekiwania w swoim segmencie samochód. Myślę, że nawet wyższe ceny nie wpłyną na popularność Passata, bo w zamian klient otrzymuje nowoczesne, naszpikowane systemami auto.
Fot. naTemat.pl