Kaskadowy pomiar prędkości to skuteczna policyjna pułapka na piratów drogowych
Policja robi wszystko co się da, żeby wyłapywać piratów drogowych. Stacjonarne radary poustawiane przy drogach szybko trafiają na mapy i kierowcy wiedzą, kiedy zwolnić. Lotny patrol z ręcznym radarem bywa skuteczniejszy. Ale jeszcze skuteczniejsze są dwa takie patrole ustawione kaskadowo w niewielkiej odległości od siebie.
Ale nie zawsze. Czasem mamy szczęście i z daleka zobaczymy podejrzane auto stojące na poboczu. Albo uczynny kierowca jadąc z przeciwnej strony błyśnie światłami, dając znak o niebezpieczeństwie. Zwalniamy. Po minięciu zaparkowanego przy drodze radiowozu przyśpieszamy i... wpadamy w pułapkę zastawioną przez policję.
Policjanci mają bowiem świadomość tego, że wielu kierowców jedynie na pokaz utrzymuje dozwoloną prędkości, i natychmiast przyśpiesza gdy tylko minie patrol. Na takich "ścigantów" czeka już drugi patrol, najczęściej kilometr, czasem dwa kilometry dalej. Niekiedy jest tych patroli więcej niż dwa. Taki kaskadowy pomiar prędkości zwiększa szansę wyłuskania kierowców z ciężką nogą.
I choć wielu kierowców skarży się, że chodzi tu tylko o wystawianie mandatów i "zbieranie kasy", to policjanci niezmiennie tłumaczą, że nadrzędnym celem jest poprawa bezpieczeństwa na drogach. Uznaje się, że jedną z głównych przyczyn wypadków jest nadmierna prędkość. Zdarza się, że policja informuje o tym, że w konkretnych dniach na drogi wyjedzie tyle i tyle radiowozów, a dodatkowi policjanci będą przeprowadzać kaskadowe pomiary prędkości.
Taki pomiar ma być przeprowadzany na drogach w całej Polsce we wtorek 9 lipca. Na drogi wyjedzie ponad 5 policjantów, którzy będą polować na piratów od godziny 6 do 22. Kontroli najczęściej można się spodziewać w miejscach, gdzie dochodzi do wypadków drogowych i tam, gdzie kierowcy stale przekraczają prędkość.