Rząd już wie, że trzeba gasić pożar po Zalewskiej. Gowin reaguje na chaos z kumulacją roczników

Łukasz Grzegorczyk
Rządzący w końcu zdali sobie sprawę, że Anna Zalewska pozostawiła po sobie w MEN chaos. Już szykują plan na sytuacje awaryjne w związku z podwójnym rocznikiem. – Jesteśmy przygotowani na poniesienie dodatkowych nakładów, uruchomienie dodatkowych klas – zapewniał w TVN24 Jarosław Gowin.
Jarosław Gowin zapowiedział "awaryjne działania" w związku z podwójnym rocznikiem i rekrutacją do szkół. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Rekrutacja do szkół średnich, w której udział biorą roczniki 2003/2004, z pewnością przejdzie do historii. Uczniowie już dziś zapowiadają, że odpowiedzą na ten chaos za kilka lat przy urnach wyborczych i na pewno nie będzie to odpowiedź, której oczekuje Prawo i Sprawiedliwość, o czym przekonywali w rozmowie z naTemat.

Z najnowszych wypowiedzi Jarosława Gowina wynika jednak, że rząd zdał sobie sprawę, do czego doprowadziła reforma edukacji i związana z nią kumulacja roczników. Minister nauki w "Rozmowie Piaseckiego" wskazywał, że gdyby potwierdziły się problemy z rekrutacją do szkół ponadpodstawowych, mogą zostać uruchomione "dodatkowe działania".


– Bierzemy pełną współodpowiedzialność za to, co się dzieje. Naszym partnerem tutaj są samorządy. Rozumiejąc rodziców i samych uczniów, chcę podkreślić, że trzeba jeszcze poczekać. Nawet I tura rekrutacji jeszcze się nie skończyła – wyjaśniał Gowin, po czym dodał, że według szacunków MEN nie powinna zdarzyć się sytuacja, że dla uczniów zabraknie miejsc w szkołach.


"Marzenia nie zawsze się spełniają"
Marzenia nie zawsze się spełniają – taką mądrością życiową z młodzieżą podzieliła się lubelska kurator oświaty. Uczniowie protestowali przed gmachem kuratorium przeciwko chaosowi w szkołach i reformie edukacji. W Lublinie do żadnej szkoły nie dostało się 600 osób, 150 z nich ma świadectwa z czerwonym paskiem.

Z kolei Andrzej Stanisławek z PiS doradził uczniom, którzy w wyniku zmian nie dostali się do wybranych szkół, by wyjechali z Polski. Później przeprosił za swoje słowa i podał się do dymisji z funkcji wiceministra nauki i szkolnictwa wyższego.

źródło: TVN24