Czarnecki szykuje PiS niespodziankę. Nieoficjalnie: chce miliarda euro odszkodowania

Adam Nowiński
Po wybuchu afery KNF biznes Leszka Czarneckiego popadł w kryzys. On sam stracił majątek w wysokości 2 miliardów złotych. Nic więc dziwnego, że biznesmen, jak podaje "Gazeta Wyborcza", chce pozwać Polskę w Międzynarodowym Trybunale Arbitrażowym w Sztokholmie. Jako zadośćuczynienie właściciel Getin Banku ma zażądać od Skarbu Państwa fortuny.
Leszek Czarnecki chce pozwać Polskę za aferę KNF. Fot. Mieczysław Michalak/Agencja Gazeta
Prawnicy Leszka Czarneckiego wyślą list do polskiego rządu z żądaniem zadośćuczynienia na kwotę miliarda złotych – wynika z piątkowego tekstu "Gazety Wyborczej". To pierwszy krok w procesie, który poprowadzi Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie. Biznesmen pozywa Polskę za straty, które w jego bankach wyrządziła afera KNF.

Przypomnijmy, że cały czas trwa śledztwo w sprawie byłego szefa KNF Marka Chrzanowskiego. To właśnie jego propozycję korupcyjną miał wiosną 2018 roku nagrać i przedstawić policji Leszek Czarnecki. I chociaż to on powinien być tutaj tym "dobrym charakterem", to nie jest tak traktowany przez prokuraturę, która ostatnio odmówiła mu wglądu w akta sprawy i nadania statusu pokrzywdzonego.


W końcu afera KNF mocno namieszała w jego biznesie przez co stracił około 2 mld zł. Być może brak nadania statusu wynika z faktu, że Chrzanowski to podopieczny prezesa NBP Adama Glapińskiego, który z kolei bardzo dobrze zna się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.

Przypomnijmy, że afera została ujawniona 13 listopada. Już dzień później zaczęły się w tej sprawie dziać niepokojące rzeczy – choćby CBA weszło do gabinetu Chrzanowskiego dopiero wtedy, gdy Chrzanowski zdążył go opuścić: nie wiadomo z czym.

źródło: "Gazeta Wyborcza"