"Policja dała nam wskazówki, na co zwracać uwagę". Pani Katarzyna zebrała grupę na FB i poszła szukać Dawida

Katarzyna Zuchowicz
W sobotę pod wieczór napisała na Facebooku, że zbiera chętnych do szukania 5-letniego Dawida Żukowskiego, którego zaginięciem żyje cała Polska. "Zjednoczmy siły!!! Każda chętna osoba jest mile widziana!!!" – apelowała. W niedzielę w umówionym punkcie stawiło się 80 osób. – Myślę, że zbierzemy następną grupę. Ludzie piszą, pytają, kiedy następna zbiórka – mówi naTemat Katarzyna Michałowska, mieszkanka Grodziska Mazowieckiego.
Mieszkańcy Grodziska Mazowieckiego zaangażowali się w poszukiwania Dawida. Fot. Jacek Marczewski / Agencja Gazeta, Stołeczna Policja
Katarzyna Michałowska napisała na Facebooku krótko i konkretnie. "Wszystkich chętnych do poszukiwań 5-letniego Dawida proszę o przyjście jutro (niedziela) na godz 11:00 do Parku Skarbków (bliżej wiaduktu). Stamtąd udamy się na Komendę Policji w celu ustalenia szczegółów poszukiwań. Zjednoczmy siły!!! Każda chętna osoba jest mile widziana!!!".

Odzew był natychmiastowy. "Będziemy", "Super pomysł", "Mamy 16 osób. Chcemy pomóc w wyszukiwaniu" – takie reakcje zebrał jej wpis. "Pani Kasiu, świetną robotę pani robi. Jestem obcą osobą, ale bardzo przeżywam tę dramatyczną sytuację" – napisała Polka z Chicago.


W niedzielę pani Katarzyna wraz z grupą stawiła się w umówionym miejscu. Media potem donosiły, że mieszkańcy Grodziska Mazowieckiego poszli szukać Dawidka. Znała pani tę rodzinę?

Nie. To był impuls do działania. Śledząc wszystkie doniesienia na temat chłopca w pewnym momencie stwierdziłam, że my, mieszkańcy, też powinniśmy coś zrobić. Dlaczego nie możemy zaangażować się w akcję poszukiwawczą? Dlatego postanowiłam coś zrobić. I napisałam ten post.

Jak duży był odzew?

Liczyłam, że zareaguje może 20-25 osób. Apel zamieściłam dość późno, w sobotę po południu, ale oddźwięk był natychmiastowy. Byłam mile zaskoczona. Zebrałam grupę 80 osób. Jak na tak krótki czas i na to, że był weekend, to była duża grupa. Spotkaliśmy się w niedzielę w parku Skarbków. Wszystkich policzyłam.

Pod Pani postem uwagę zwraca wpis Rosjanki Iriny, która zaoferowała pomoc.

Tak, Irina stawiła się z grupą znajomych. Przyjechało 8 osób. Chodzili razem z nami, szukali. Super, bo dziewczyna jest z Warszawy. Dlatego bardzo się cieszę, że taka skala jest tego oddźwięku. Bardzo cię cieszę, że zareagowała i przyjechali.

Kontaktowała się pani wcześniej z policją?

Tak, w sobotę poinformowałam, że wystosowałam taki post na Facebooku i czekam. Jeśli zbiorę odpowiednią grupę, to będę się jeszcze kontaktowała. W niedzielę ponownie skontaktowałam się o godzinie 9.00. Dostaliśmy wytyczne, co dalej. A potem, ze wskazówkami z komendy policji w Grodzisku, poszliśmy w teren.

Policjanci dobrze nas przyjęli. Byli zadowoleni, że było więcej ludzi. Im nas więcej, tym lepiej.

Jakie wskazówki Pani otrzymała?

Policjanci wskazali nam okolice, w których możemy chodzić. Znają teren, wiedzą, gdzie jest mniejsze zagrożenie dla zwykłych osób. I przede wszystkim poinformowano nas, na co trzeba zwracać uwagę.

Czyli?

Na każdy ślad. Na każdy świeżo usypany kawałek ziemi. Na strzępki ubrania. Na cokolwiek, co by wskazywało, że dziecko mogło przechodzić lub być tam w tamtym momencie. Pukaliśmy też do mieszkańców. Nie byli rozmowni. Nie wiem, czy to niechęć, czy są już tym zmęczeni, bo słyszeliśmy, że przed nami przechodziła duża grupa i też ich wypytywali.

Gdzie szukaliście?

To teren zamieszkały. Ale chodziliśmy też po łąkach, w okolicach kościoła. Nasza grupa 80 osób była podzielona na cztery. Każda poszła w swoim kierunku, żebyśmy nie chodzili sobie po pietach. Od godziny 11.00 do 16.00 chodziliśmy po ulicach, po polach, po laskach. Wszędzie, gdzie się dało, gdzie mogliśmy wejść.

Nic nie udało się znaleźć.

Niestety. Ale znów przymierzam się, żeby po raz kolejny zebrać grupę osób, bo są chętni. Piszą do mnie, że chcą szukać dalej, pytają, kiedy jest następna zbiórka. Policja ogłosiła, że ze swojej strony muszą się zastanowić, co dalej. A my nie chcemy poprzestać poszukiwać. Myślę, że zbierzemy następną grupę i znów będziemy szukać. Może bardziej w mieście? W dalszych rejonach taki sztab ludzi wziął udział w poszukiwaniach, były psy, że przy takim zaangażowaniu coś by znaleźli. Ma pani własne, osobiste podejrzenia, gdzie szukać? Co pani podpowiada intuicja?

Dziecko może być wszędzie. Nie możemy założyć, że to będzie pustostan, czy jakaś dziura pod wiaduktem. Nie wiemy, co się wydarzyło, w którym momencie dziecko zostało bez ojca i co się z nim stało. Teorii jest mnóstwo.

Ale zastanawiałam się właśnie, że może jeszcze raz trzeba przejść trasę wzdłuż torów, tam gdzie zginął tata. Z takimi poszukiwaniami jest jak z przysłowiowym grzybem w lesie. 10 osób przejdzie i nie widzi. A 11. może coś zauważyć. Czasami kilkanaście razy warto wejść w jedno miejsce, żeby potem nie mieć wyrzutów sumienia, że coś się przeoczyło. Wiele osób pani gratuluje. Historią Dawida żyje cała Polska.

Widziałam te komentarze. Ale ja uważam, że tak trzeba postępować. Nie można przechodzić obok takich historii ot tak sobie i traktować je na porządku dziennym. Jeśli jest jakaś szansa, cień nadziei, to trzeba się angażować i pomagać.

Każdy może coś zauważyć. A dla policji to też dodatkowe rzeczy, które może prześledzić, sprawdzić.

Widziałam pani podziękowania na Facebooku – dla KP Grodzisk Mazowiecki, Straży Miejskiej oraz przedstawicielowi burmistrza za pokierowanie całej grupy. Ale też dla wszystkich, którzy odpowiedzieli na Pani apel, również dla przedsiębiorstwa taksówkowego.

Tak. To Lajk Taxi Grodzisk Mazowiecki. Zrobili dobra robotę. Wozili nas, użyczali swoje samochody.
Katarzyna Michałowska
FB

"Chciałabym podziękować KP Grodzisk Mazowiecki , Straży Miejskiej oraz przedstawicielowi Burmistrza za pokierowanie naszej 80 -cio osobowej grupy w działaniach mających na celu poszukiwania. 5-letniego Dawida.Dziękuję bardzo całej grupie, która w dniu dzisiejszym dzielnie przeczesywała pola, łąki i laski aby znaleźć dziecko. Dziękuję za tak liczne przybycie. Jesteście WIELCY!".

Myśli pani o Dawidku?

Cały czas myślę. I wierzę, że to dziecko jednak żyje. Gdzieś jest. Tylko pytanie – gdzie.