Prokuratura: ojciec Dawida działał w sposób zaplanowany. Przestał przychodzić do pracy
Policja już siódmą dobę szuka pięcioletniego Dawida z Grodziska Mazowieckiego. Paweł Ż. zabrał chłopca od dziadków i popełnił samobójstwo. – Okoliczności wskazują, że mężczyzna, ojciec dziecka, działał w sposób przez siebie zaplanowany – powiedział w rozmowie z "Faktami" TVN prokurator Łukasz Łapczyński z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Zdaniem śledczych może to wskazywać na to, że mężczyzna planował porwanie chłopca. Ponadto w dzień zaginięcia 5-latka około godz. 18.00 Paweł Ż., po chwili rozmowy z żoną, dał do telefonu syna. Dawid zamienił z matką kilka słów, miał być spokojny i zachowywać się normalnie.
– Im dłużej nie mamy ani żywego chłopca, ani ciała, tym większe prawdopodobieństwo, że chłopiec nie żyje – ocenia w rozmowie z TVN24 doktor habilitowany Violetta Kwiatkowska-Wójcikiewicz, kryminalistyk z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Co robił ojciec Dawida tuż przed śmiercią?
Wiadomo także więcej o tym, jakie mogły być ostatnie chwile ojca dziecka, który popełnił samobójstwo rzucając się pod pociąg. Jak ustalili reporterzy programu "Uwaga!" w TVN, Paweł Ż. miał niedługo wcześniej modlić się w kościele w Grodzisku Mazowieckim, a następnie udać się pieszo w pobliże grodziskiego torowiska.
Pojawiły się także pierwsze doniesienia o matce chłopca, jak również informacje o tym, że Paweł Ż. miał jeszcze jedno dziecko, z poprzedniego małżeństwa. Matka dziewczynki miała uciec z nią na Ukrainę.
źródło: TVN24