Też zrobiłeś z siebie staruszka w FaceApp? No to teraz zobacz, co ci może grozić

Bartosz Godziński
Nic się nie uczymy albo po prostu zbytnio nie przejmujemy się naszą prywatnością i przyszłymi zagrożeniami. Tak można zrozumieć wysyp zdjęć z FaceApp. Postarzane o 50 lat fotki robią furorę w internecie, ale aplikacja ma swoją mroczną stronę. I nie chodzi o to, że powstała w Rosji.
Z FaceApp korzystają też polskie gwiazdy - raper Sokół i piłkarz Kamil Grosicki Fot. Instagram.com/wojteksokol/ // Instagram.com/kamilgrosicki10/
Wchodzę na Facebooka, a tam pół tablicy zawalone przerobionymi zdjęciami znajomych. Najgorzej. Na Instagramie i Twitterze wcale nie jest lepiej. Już przez to mam awersję do aplikacji, lecz pocieszam się, że przynajmniej moja twarz może nie być wykorzystana w niecnym celu.
Aplikacja została stworzona przez działającą w Sankt Petersburgu firmę Wireless Lab. Nie możemy wszystkich w Rosji łączyć z Putinem, KGB i teoriami spiskowymi, ale to właśnie tam powstała kilka lat temu aplikacja FindFace, która umożliwiała zrobienie komuś zdjęcia i natychmiastowe wyświetlenie danych o tej osobie z serwisu VKontakte (taki rosyjski Facebook). Jak w filmie science-fiction. Z kolei popularny program antywirusowy Kaspersky pomagał rosyjskim służbom. Wykradał dane z komputerów.


Funkcjonalność i informacje gromadzone przez FaceApp mogą też być różnie wykorzystywane.

To nie pierwsze kontrowersje z FaceApp
Pewnie z wielu z was pamięta podobną sytuację sprzed dwóch lat. Sieć przeżyła oblężenie selfie, na których ludzie się odmładzali, zmieniali płeć, a także postarzali. W porównaniu z obecnymi przeróbkami, technologia poszła mocno do przodu. Jednak problem z nią związany pozostaje ten sam. To jedna z tych śmiesznych aplikacji, które instalujemy bez pomyślunku i zgadzamy się na wszystko, o co nas poprosi. Korzystając z niej, pozwalamy na m.in. modyfikowanie zawartości karty, pełny dostęp do sieci, odbieranie danych z internetu. Owszem, FaceApp potrzebuje tego do działania, ale po aferze z Cambridge Analytica i Facebookiem powinniśmy być bardziej wyczuleni na to, co klikami i czym się dzielimy z deweloperami.
Instalując FaceApp, godzimy się na wiele rzeczyScreen z Google Play
"FaceApp, na dobrą sprawę, nigdy jasno nie tłumaczył, do czego używa zdjęć użytkowników: w tym momencie firma nie jest zamieszana w żaden skandal dotyczący wykorzystania prywatnych danych, ale jest wielce prawdopodobnym, że każde zdjęcie, które robimy przy pomocy tej apki, pozostaje na ich serwerze i jest potencjalnie dostępne dla tych, którzy tego chcą" – to fragment artykułu z NSS Magazine.

"Po prostu, to co jest dla ciebie fajne przez minutę - tyle co zrobienie selfie - dla FaceApp wiąże się z gromadzeniem ogromnej ilości prywatnych danych, które nie wiadomo, jak zostaną użyte" – czytamy dalej. Podobne teksty powstawały już w 2017 roku. Nie wiadomo też co się dzieje ze zdjęciami, jeśli odinstalujemy aplikację i co się z nimi stanie, jeśli firma upadnie lub zostanie sprzedana.

Tymczasem FaceApp w samym sklepie Google Play pobrano ponad 100 milionów razy. Przyznacie, że to spora baza danych.
Selfie to nie wszystko
Problem nie dotyczy tylko samego zdjęcia. – FaceApp, żeby dokonać przeróbek, musi przeanalizować naszą twarz. Wytwarza zatem cyfrowy, biometryczny obraz – tłumaczy Marcin Maj, redaktor portalu Niebezpiecznik.pl, który zajmuje się m.in. bezpieczeństwem w sieci.
Marcin Maj
niebezpiecznik.pl

Mówiąc o biometrii, np. twarzy, odcisków palców lub skanach żył, kluczową daną nie jest fotografowana część naszego ciała, ale jej cyfrowy obraz. Tworzona jest zupełnie nowa informacja. FaceApp gromadzi masę tych danych i rzeczywiście nie jest do końca jasne w jaki sposób mogą być przetwarzane.

Warto przypomnieć też pewną wpadkę Facebooka z 2011 roku. – Włączał rozpoznawanie twarzy i automatycznie oznaczał ludzi na zdjęciach, nie pytając ich o zgody. To spotkało się z reakcją organu ochrony danych z Hamburga, całkiem słusznie, ale media skrytykowały władze za usunięcie tej "cudownej" funkcjonalności – wspomina mój rozmówca.

– Kiedyś sam Mark Zuckerberg stwierdził, że prywatność nie jest już normą społeczną. Potem mieliśmy wyciek Snowdena i nagle wszyscy zmienili zdanie. Nawet Zuckerberg przyznał potem, że jednak prywatność jest jakąś wartością – dodaje.

Jednak nie tylko FaceApp, ale i inne aplikacje mogą przetwarzać nasze wizerunki i dane cyfrowe. Przykład FindFace czy ekstremalnie kontrowersyjnego DeepFake pokazuje, że programiści wspierani przez sztuczną inteligencję potrafią zdziałać cuda. Pamiętajmy o tym udostępniając swój wizerunek.

Teoretyczne zagrożenie
Scenariuszy wykorzystania postarzania w FaceApp może być wiele. Niekoniecznie muszą brać w nich udział rosyjskie służby.

– Załóżmy, że jestem przypominającym pana przestępcą i chcę sobie wziąć pożyczkę na pana dane. Nie mam aktualnego zdjęcia, ale mam takie sprzed 10 lat. Postarzam je, dodaje do fałszywego dowodu osobistego i staram się nim przekonać pracownika banku. Oprócz zdjęcia, są różne warstwy bezpieczeństwa, ale możliwe, że ktoś się da nabrać. To bardziej teoretyczna niż praktyczna możliwość, ale nie sposób o niej nie pomyśleć – mówi redaktor Niebezpiecznik.pl.

Jest też opcja wykreowania obrazu nieistniejącej osoby. Przestępcy często przecież tworzą fałszywe profile. Można to też wykorzystać do produkcji fake'owych kont botów politycznych. – Utworzenie w aplikacji wiarygodnej, unikatowej fotografii kogoś, kogo nie ma, jest skuteczniejszym rozwiązaniem, niż wzięcie łatwego do wyszukania zdjęcia z bazy stockowej – dodaje mój rozmówca.

Takie problemy i zagrożenia istnieją od lat - już od czasów Naszej klasy i Myspace. Trzeba o tym wiedzieć, niezależnie od popularności takich aplikacji jak FaceApp. A postęp w nauce przebiega geometrycznie, nie liniowo. – Celebryci nie unikną "przetwarzania twarzy", ale na naszych szkoleniach dla pracowników zawsze mówimy: im mniej danych o sobie udostępniacie, tym mniej możliwe jest zrobienie jakiekolwiek oszustwa czy rekonesansu. Nasz wizerunek to również bardzo ważna i wartościowa dana – podsumowuje Marcin Maj.

Scenariuszy wyłudzeń lub oszustw może być wiele. Maj uważa jednak, że samo FaceApp nie będzie miało przy nich kluczowego znaczenia. Choć aplikacja teoretycznie może okazać się pomocna. Warto to mieć zawsze z tyłu głowy i podobnie jak strzeżemy numeru dowodu osobistego, czy pinu do karty, zadbajmy też o własną twarz.