Obejrzał "Czarnobyl" i... myślał, że to fikcja. Fani nie mają litości dla sportowca Neila Robertsona

Ola Gersz
Były mistrz świata w snookerze nie popisał się na Twitterze. Australijczyk Neil Robertson jakby nigdy nic wyznał, że nie miał pojęcia o katastrofie atomowej w Czarnobylu, dopóki nie obejrzał napisów końcowych serialu HBO. I się zaczęło.
Robertson nie popisał się na Twitterze Fot. Instagram / Neil Robertson
Serial "Czarnobyl" przypomniał milionom widzów HBO o katastrofie jądrowej, która w 1986 r. wydarzyła się na terenie dzisiejszej Ukrainy. A niektórych... poinformował o tym, że taka tragedia w ogóle miała miejsce. Do tej drugiej grupy nieoczekiwanie dołączył Australijczyk Neil Robertson, mistrz świata w snookerze z 2010 roku.

"Właśnie skończyłem oglądać "Czarnobyl". Wow, to było fantastyczne! Nie miałem pojęcia, że to prawda, aż do ostatnich scen" – napisał niewinnie sportowiec na Twitterze. 37-letni snookerzysta chyba nie spodziewał się jednak, aż tak ostrej reakcji internautów. Robertson został bowiem i wyśmiany, i skrytykowany za to, że nic nie wiedział o katastrofie w elektrowni jądrowej Czarnobyl. "Gdzie ty mieszkałeś, na księżycu?", "Jeden z najlepszych snookerzystów ma mniej komórek mózgowych niż 'złota rybka', która była w Czarnobylu", "Czy czułeś to samo po 'Liście Schindlera' albo 'Titanicu'?", "Przepraszam, kiedy przybyłeś na planetę Ziemię?" – komentowali ludzie na Twitterze. Niektórzy myśleli nawet, że Robertson... żartował.


Były mistrz świata, który mieszkał w Australii do 21. roku życia, a obecnie żyje w Wielkiej Brytanii, postanowił się wytłumaczyć. – Nigdy nie mówiono o tym w szkole w Australii i na pewno nigdy nie słyszałem, żeby ktoś o tym mówił, odkąd tu [na Wyspach] mieszkam – odpisał Robertson na jeden z komentarzy.