Żyła wspomina sesję w "Playboyu". "Syn powiedział, że bardziej by się wstydził, jakbym pracowała w policji"

Bartosz Świderski
Była żona skoczka narciarskiego Piotra Żyły postanowiła zdradzić kulisy swojej rozbieranej sesji w magazynie "Playboy". Jak wyznała Justyna Żyła, długo się wahała, czy pokazać się nago na okładce, rozmawiała też z rodziną. Czy żałuje?
O sesji Justyny Żyły dla "Playboya" było w Polsce głośno Fot. "Playboy"
Chyba każdy w Polsce zna jej nazwisko. Justyna Żyła została celebrytką po głośnym rozwodzie ze skoczkiem narciarskim Piotrem Żyłą, o którym bez skrępowania mówiła publicznie. Matka dwójki dzieci nie zraża się jednak hejterami. Jednak zanim wystąpiła w "Tańcu z gwiazdami" (w którym była katastrofalnie oceniana przez jury) i została prowadzącą program "Pierzemy brudy do czysta" i kulinarną blogerką, pojawiła się na głośnej i szeroko wyśmiewanej okładce "Playboya".

Teraz Justyna Żyła postanowiła rozliczyć się ze swoją błyskawiczną sławą na łamach "Vivy!". Była żona skoczka narciarskiego nie tylko wyznała, że po rozwodzie było jej ciężko i że żałuje, że wywlekała małżeńskie brudy na zewnątrz. Zdradziła również, jak podjęła decyzję o rozbieranej sesji. – Zupełnie tego nie planowałam. Zaczęło się od mojego wpisu w Internecie o tym, co dzieje się w naszym małżeństwie, ten wpis będzie się za mną ciągnął po wsze czasy. Zaproponowano mi sesję w "Playboyu". Na początku myślałam, że to żart – wyznała Żyła. Jak dodała, długo się wahała. – Rozmawiałam z rodzicami, synem i z dalszą rodziną. Syn powiedział, że bardziej by się wstydził, jakbym pracowała w policji. Nie wiem, co ma jedno do drugiego, ale tak mi powiedział – powiedziała celebrytka.


Żyła jednak raczej nie żałuje "nagiej" okładki. – Na szczęście to nie były rozbierane zdjęcia, tylko artystyczne. Oczywiście, to nie było za darmo. Jedni pisali, że super, drudzy rozpaczali, co ja zrobiłam dzieciom. Jaki w tym problem? Nie ja pierwsza mam dzieci – stwierdziła. Wyznała również, że obecnie rozumie już, że "bycie rozpoznawalnym wiąże się z pewnymi obowiązkami". źródło: Viva!