"Wiadomości" nazwały tramwaj nazistowską kartą w dziejach Gdańska. Tymczasem to unikat w skali świata
Media narodowe wyjątkowo często obierają Gdańsk za cel medialnych ataków. W przypadku stolicy Pomorza nawet historyczny tramwaj bywa źródłem rzekomego antypolonizmu gdańszczan. – Tramwaj ma fenomenalną historię i spłycanie go wyłącznie do wątku, że woził nazistów po Wolnym Mieście, jest po prostu nieuczciwe – uważa Daniel Stenzel, rzecznik prezydent Gdańska.
Wykorzystanie tramwaju zbudowanego w czasach Wolnego Miasta Gdańsk jako przejawu antypolskich nastrojów brzmi jak pomysł na skecz jakiegoś superabstrakcyjnego kabaretu. Niestety ten kabaret dzieje się naprawdę, przez co prawie pół miliona gdańszczan pada ofiarą oszczerstw Telewizji Polskiej.
– Jesteśmy oburzeni materiałem "Wiadomości". Zestawianie nas z białostockimi bojówkarzami to jedno, ale podciąganie gdańszczan pod gloryfikowanie nazizmu i wmawianie nam antypolskich nastrojów to już prawdziwy skandal. Cały materiał został zrobiony tendencyjnie. "Opinie, że władze miasta otwarcie gloryfikują nazistowską kartę w historii Gdańska"? Absurd – komentuje materiał w rozmowie z naTemat wiceprezydent Gdańska Piotr Borawski.
– Uważam, że powinniśmy się sądzić w tej sprawie z TVP. Decyzja nie będzie należała do mnie. Mamy prawników, którzy będą musieli wszystko zebrać i przygotować – dodaje Stenzel.
Ring został wyprodukowany w Wolnym Mieście Gdańsku przez Gdańską Fabrykę Wagonów. Jeździł wyłącznie w dzisiejszej stolicy Pomorza, gdzie był w użyciu jeszcze w latach 70. W latach 80. zapadła natomiast decyzja władz centralnych, by utworzyć w Krakowie Centralne Muzeum Komunikacji. Wozy trafiły zatem do Małopolski, gdzie po prostu stały – plan muzeum nie wypalił. W końcu jednak, po wykupieniu i remoncie, tramwaj wrócił na ulice miasta, w którym powstał.
– Wagon, który jest w Gdańsku, jest jednym z dwóch, jakie pozostały z serii sześciu wyprodukowanych wozów. Zostały one zbudowane na przełomie lat 20. i 30. Ring był przeznaczony do obsługi nowej linii 5, funkcjonującej z Dolnego Miasta w kierunku nowo powstałej trasy od dzisiejszej Opery Bałtyckiej do przystanku końcowego przy skrzyżowaniu dzisiejszej al. Legionów i ul. Kościuszki – mówi w rozmowie z naTemat Sebastian Zomkowski, szef gdańskiego ZTM.
– Specjalnie wrzuciłem wczoraj historię tego tramwaju. Prawda jest taka, że on dłużej jeździł po polskich torach niż torach Wolnego Miasta Gdańsk – tłumaczy rzecznik. – Tramwaj ma fenomenalną historię i spłycanie go wyłącznie do wątku, że woził nazistów po Wolnym Mieście, jest po prostu nieuczciwe. To tak jak z koncernami samochodowymi, które wykorzystywały pracę robotników przymusowych. Swoją drogą, ciekawe, ilu dziennikarzy TVP jeździ po drogach niemieckimi samochodami? – pyta retorycznie.
Z Oliwy do "Danzig"
Każde miasto ma swój własny slang. Tak samo jest z gdańszczanami, którzy, wybierając się z innych dzielnic do centrum, mówią po prosto, że "jadą do Gdańska". To pozostałość czasów, kiedy miasto miało mniejszą powierzchnię, a takie dzielnice - jak np. dzisiejsza Oliwa czy Wrzeszcz - były graniczącymi z Gdańskiem miejscowościami. Połączonymi z miastem linią tramwajową.
Właśnie dlatego na tablicy znienawidzonego przez narodowców tramwaju widnieje napis "Danzig" – Gdańsk. Stylizowany na czasy, w których Ring powstał, czyli okres Wolnego Miasta.
– Nigdy nie wstydziliśmy się wielokulturowości Gdańska – zaznacza wiceprezydent Borawski. – Ona zawsze była siłą tego miasta. Napis "Danzig" odnosi się wprost do historii – czasów Wolnego Miasta – nie jest zatem żadnym przekłamaniem. W przeciwieństwie do materiałów TVP, których atakiem padamy już kolejny raz. Co jakiś czas, stopniowo, w głowach elektoratu Prawa i Sprawiedliwości podpala się myśl o rzekomym antypolonizmie gdańszczan. Najgorsze jest to, że stoi za tym człowiek z Gdańska – Jacek Kurski.