Kamil Durczok może stracić swoją kolekcję broni. To kolejne następstwo jego czynów

Paweł Kalisz
Mnożą się kłopoty znanego dziennikarza Kamila Durczoka. W związku z tym, że nietrzeźwy prowadził samochód, może stracić pozwolenie na broń. A to oznacza, że będzie musiał się pozbyć zgromadzonej kolekcji.
Kamil Durczok musi liczyć się z utratą pozwolenia na broń i koniecznością pozbycia zgromadzonej kolekcji. Fot. facebook.com/durczok.kamil
Do zdarzenia doszło w piątek krótko po południu, gdy rozpędzone BMW uderzyło w słupki odradzające pas ruchu. Uszkodzeniu uległ zderzak i błotnik, ale to dopiero początek całej historii. Zza kierownicy wysiadł kierowca, tak pijany, że ledwo stał na nogach. Szybko okazało się, że to znany z telewizji dziennikarz Kamil Durczok. Miał 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Auto zostało odholowane na parking, a dziennikarz trafił na izbę wytrzeźwień, skąd później przetransportowano go do aresztu. Za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym grozi mu nawet 12 lat więzienia, a także... utrata kolekcji broni.

Jak się okazuje, Durczok od 20 lat posiadał pozwolenie na posiadanie broni. Wiadomo, że posiada zarówno broń palną, jak i gazową oraz myśliwską. W myśl Ustawy o Broni i Amunicji straci prawo do jej posiadania z automatu, jeśli tylko sąd skaże go za popełnione przestępstwo. A właśnie przestępstwem jest prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwym.

Za stan nietrzeźwy uznaje się, gdy człowiek ma 0,5 promila alkoholu we krwi. Durczok przekroczył tę normę 5-krotnie.

Warto w tym momencie przypomnieć, ze dziennikarz już raz musiał zdeponować broń na policji. Po jednej z kłótni domowych małżonka dziennikarza powiadomiła funkcjonariuszy o kolekcji, a dziennikarz po otrzymaniu wezwania dobrowolnie przyniósł na komendę całą broń, jaką posiadał w domu. Wówczas kolekcję odzyskał po ponad pół roku.

Tymczasem w poniedziałek dziennikarz opuścił areszt i wyszedł na wolność. – Mam pełną świadomość tego, że to karygodne. Ani przez moment nie zaprzeczałem faktom, które zgromadziła policja i prokuratura. Pozostaje mi przeprosić moich widzów, internautów i czytelników, a także moich najbliższych, którzy zostali skazani na infamię i cierpienie, a na to nie zasłużyli. Nazywam się Kamil Durczok, proszę nie zasłaniać mojego wizerunku – skomentował dziennikarz.

Sąd podjął decyzję, że Kamil Durczok może opuścić areszt za poręczeniem majątkowym w wysokości 15 tys. zł. Jednocześnie dziennikarz usłyszał zakaz opuszczania kraju i został wobec niego zastosowany dozór policyjny.