Więźniowie zgotowali Kosteckiemu przed śmiercią piekło. "Wyzywali go od konfidentów, że będzie roz*****y"

Rafał Badowski
Współwięźniowie w areszcie na Białołęce zgotowali Dawidowi Kosteckiemu prawdziwe piekło – takie informacje podaje środowa "Rzeczpospolita". Znajomy byłego boksera twierdzi, że Kostecki miał potężnych wrogów wśród więźniów. Kosteckiego na początku sierpnia znaleziono martwego w jego celi.
Więżniowie mieli zgotować pogrom Dawidowi Kosteckiemu. Byłego pięściarza znaleziono martwego w jego celi. Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta
Kostecki miał niebezpiecznych wrogów, a jego zatargi ze światem przestępczym przeniosły się do zakładów karnych, gdzie odbywał wyroki (w Lublinie, Rzeszowie i na warszawskiej Białołęce). Dlaczego? – Bo przyznawał się do winy w różnych sprawach, co automatycznie obciążało wielu przestępców – powiedział informator gazety, którym jest znajomy pięściarza.

Na Białołęce był także osadzony Tomasz G., którego Kostecki obciążył i miał być świadkiem w jego procesie. Był również Maciej M., kojarzony z tzw. grupą mokotowską. Wiadomo, że Kostecki bał się tego drugiego. Maciej M. tydzień po śmierci Kosteckiego próbował popełnić samobójstwo – w więzieniu w Rzeszowie. Także miał zeznawać w sprawie Tomasza G.


Kostecki, co potwierdził dziennik, miał należeć do subkultury więziennej – grypsował. – Wyzywano go od konfidentów, że będzie roz*****y, że cała Polska czeka na niego za murami – powiedział informator "RP".

Były bokser popadł w niełaskę za to, że wsypał współoskarżonych m.in. w sprawie gangu handlującego luksusowymi samochodami kradzionymi w Belgii i Niemczech. Gdy mimo zakazu elity więziennej Kostecki znów zaczął grypsować, wywołało to agresję środowiska kryminalnego.

Kostecki był także wrogiem m.in. funkcjonariuszy dawnego CBŚ ochraniających na Podkarpaciu agencje towarzyskie ukraińskich sutenerów – braci R. Potwierdził to jego adwokat Jacek Gutkowski. – Kostecki miał olbrzymią wiedzę na ten temat – przyznał mecenas, zastrzegając, że szczegółów na temat zeznań byłego boksera nie pamięta.

Według "Rzeczpospolitej" możliwe jest zarówno samobójstwo Kosteckiego w wyniku zastraszenia, jak i jego upozorowanie. W strukturach więziennych mówi się o nasennym środku clonazepam, który zmniejsza napięcie mięśni.

Pełnomocnik rodziny Kosteckiego Roman Giertych chce powtórnej sekcji zwłok, by wyjaśnić dwa ślady na szyi boksera. Prokuratura jeszcze nie podjęła decyzji w tej sprawie.

źródło: "Rzeczpospolita"