Sienkiewicz naprawił błąd. Przeprosił Rafała Wosia i zapowiedział, że "bana nie będzie"
Minister Michał Woś skrytykował polityków PO za reakcję na śmierć Dawida Kosteckiego. Bartłomiej Sienkiewicz nie wytrzymał po jego słowach i dosadnie zaatakował... ale lewicowego publicystę Rafała Wosia. Szybko jednak przeprosił za swój błąd.
Minister skrytykował pytania polityków PO po śmierci boksera Dawida Kosteckiego.
– Trzeba wiedzieć, kto, na jakiej podstawie i dlaczego podjął decyzję o przewiezieniu świadka do więzienia na Białołęce, trzeba wiedzieć, kto wtedy tego więźnia miał pilnować, trzeba wiedzieć, dlaczego prokuratura bagatelizuje dzisiaj te dwa ślady na szyi – pytała Joanna Kluzik-Rostkowska na konferencji prasowej w Sejmie.
Politycy PO chcą zwołania w tej sprawie komisji śledczej, wskazywali na możliwy związek śmierci Kosteckiego z aferą podkarpacką.
Woś o pytaniach PO
– Jeżeli Platforma wyciąga i zadaje pytania w taki sposób, tak mocne, tak obrazowe, to to pokazuje, że każdy temat, kiedy się nie ma własnego programu, kiedy nie odpowiadają na nasze pytania chociażby o podatki, każdy temat staje się dobrym tematem do rozemocjonowania, niestety, opinii publicznej – mówił Michał Woś w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w programie "Wydarzenia i Opinie" w Polsat News.
Afera podkarpacka a śmierć Kosteckiego
Jak przyznał mecenas Kosteckiego Jacek Gutkowski, były bokser miał olbrzymią wiedzę na temat afery podkarpackiej.
To Kostecki – choć nie wskazał, aby znani politycy i urzędnicy korzystali z podkarpackich agencji towarzyskich – podał śledczym informacje dotyczące ukraińskich sutenerów – braci Jewgienija i Aleksieja R., którzy od kilkunastu lat prowadzili sieć agencji towarzyskich.
Kostecki zmarł na początku sierpnia w swojej celi na Białołęce. Ustalenia śledczych mówiły o samobójstwie. Powtórnej sekcji zwłok domaga się pełnomocnik rodziny byłego boksera Roman Giertych. W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" podała, że samobójstwo Dawida Kosteckiego mogło zostać upozorowane.
Najnowsze doniesienia "Rzeczpospolitej" wskazują z kolei na to, że współwięźniowie zgotowali Kosteckiemu przed śmiercią piekło. Dziennik powoływał się na informacje od znajomego byłego boksera.