Skończyło mu się zarabianie na filmikach. Prawicowy youtuber pyta internautów, czy kandydować do Sejmu

redakcja naTemat
Marcin Rola nie może przeboleć tego, że nie może już zarabiać na YouTube. To efekt tego, że serwis uznał, że prawicowy twórca nawołuje do nienawiści wobec ludzi LGBT. Teraz youtuber rozważa start do Sejmu. O pomoc w podjęciu decyzji prosi internautów.
Prawicowy youtuber skarżył się, że został zablokowany na YouTube za szerzenie nienawiści wobec ludzi LGBT. Prosił o interwencję rząd PiS. fot. facebook / Marcin Rola-mikroblog
Pod koniec lipca YouTube zablokował kanał Marcina Roli. Uznano, że prawicowy twórca nawołuje do nienawiści wobec ludzi LGBT. Rola liczył na to, że interwencję w jego sprawie podejmie rząd PiS. Teraz kanał został przywrócony, ale prawicowy youtuber nie może na nim zarabiać. Rola zastanawia się więc nad startem do Sejmu, bo – jak mówi – coś w nim pękło.
– Szanowni państwo, wielu z was od dawna namawia mnie w mejlach, wiadomościach prywatnych czy spotkaniach na żywo, bym kandydował i reprezentował was w polskim parlamencie. Jak wiecie, bardzo długo nie brałem tego pod uwagę. Jednak po kolejnej próbie wprowadzenia w polskim internecie cenzury prewencyjnej coś we mnie najzwyczajniej pękło – powiedział autor kanału wRealu24.


O pomoc w podjęciu decyzji w kandydowaniu Rola prosi internautów. Głosy można oddawać w sondzie, którą uruchomił. – Czy chcecie, żebym kandydował w nadchodzących wyborach do Sejmu RP i reprezentował interesy Polaków i Polonii? Swoją decyzję warunkuję waszymi pozytywnymi lub negatywnymi opiniami – powiedział youtuber.

Głosowanie nad przyszłością Roli odbywa się od wczoraj na Facebooku.

Kim jest Marcin Rola?
Jak pisał w naTemat Rafał Badowski, Marcin Rola to prawicowy publicysta znany z obrażania kobiet. Dał się też bliżej poznać Brytyjczykom. W rozmowie z BBC wytknięto mu wypowiedzi na temat islamu – w przeszłości mówił m.in., że "muzułmanie to pedofile".