Dramatyczne chwile Anny Muchy na lotnisku w Hong Kongu. Nie mogła wrócić do Polski

Bartosz Świderski
Anna Mucha na własnej skórze odczuła napiętą sytuację w Hong Kongu. W wyniku protestów celebrytka utknęła na lotnisku. O wszystkim opowiedziała na instagramowym InstaStories.
Przez protesty na lotnisku w Hong Kongu, Anna Mucha nie mogła wrócić do Polski. Fot. Instagram.com/taannamucha
W Hong Kongu trwają rozpoczęte w czerwcu protesty obywateli Hong Kongu przeciw nowemu prawu, które pozwoli na ich ekstradycję do Chin. Często dochodzi do ostrych starć z policją. Polska aktorka chciała wrócić z urlopu w Azji, ale utrudnili jej to demonstrujący na lotnisku mieszkańcy. Jej lot został odwołany z powodu paraliżu portu.

Nie była jednak wściekła, a okazałą empatię. – Ci ludzie walczą o swoją przyszłość, a nas najgorsze, co może spotkać, to jeszcze jedna noc w w Hongkongu – powiedziała w relacji na InstaStories. Tylko raz puściły jej nerwy: w momecie kiedy pewna kobieta nie potrafiła uszanować protestu. – Jakaś głupia, starsza pani, Amerykanka, Angielka, nie mam pojęcia, podeszła do protestujących z pretensją o to, że ona nie może wyjechać na wakacje. Powiedziałam jej: "Stara (oczywiście byłam miła) generalnie miałaś wakacje wcześniej, będziesz miała wakacje później. O co ci chodzi?". Jakby jej cholera jasna, białej kobiety nie było stać na to, żeby wziąć łódeczkę... Wakacje to stan umysłu. Dobra? Możesz mieć wakacje w Radomiu! Ja na przykład się czuję fantastycznie w Radomiu! A ci ludzie walczą o ważniejsze sprawy – mówiła Mucha.
Fot. Instagram.com/taannamucha/
Anna Mucha jest aktywna w social mediach. Ostatnio zwierzyła się, że padła ofiarą oszustwa. Wcześniej trafiła do szpitala z powodu diety pudełkowej.