Ojcowie Dudy i Morawieckiego to jeszcze nic. Z nimi Senat po wyborach może być naprawdę wyjątkowy

Katarzyna Zuchowicz
Posłów na ogół znamy, z senatorami zdecydowanie gorzej. Mniej ich widać, mniej o nich słychać, mniejsze wzbudzają emocje, choć za kadencji marszałka Karczewskiego trudno mówić, że ich nie było. Jednak po wyborach 2019 Senat może być naprawdę wyjątkowy. Jeśli dostaną się do niego najbardziej wyraziste i znane nazwiska spośród ogłoszonych już kandydatów, z pewnością nie będzie nudno.
Po wyborach 2019 w Senacie może znaleźć się wiele wyrazistych nazwisk. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Wiadomość, że Krzysztof Brejza nie będzie startował do Sejmu, tylko do Senatu, zelektryzowała wielu wyborców. Poseł PO wywołał tą decyzją niemałą burzę. Część ludzi uważa, że to fatalna sprawa, bo gdzie jak nie w Sejmie nadal mógłby najlepiej tropić afery w szeregach PiS? "To są jakieś jaja. Najlepszy poseł tej kadencji Sejmu, który odwalił robotę za kilkudziesięciu innych, do Senatu?!!! To chyba jakiś sabotaż" – takich komentarzy na Twitterze znajdziemy sporo. Ale druga część od razu dostrzegła w tym strategiczny potencjał. "Marszałek Brejza w Senacie może być kluczowy", "Marszałek Senatu Brejza to będzie coś" – tak poniosła internautów wyobraźnia. Publicysta Przemysław Szubartowicz zauważył wprost, jaką wagę miałaby wówczas ta funkcja: "Marszałek Brejza będzie pewnie wiedział, w jaki sposób blokować autokrytyczne zapędy PiS".


Wyobraźmy sobie zatem, absolutnie hipotetycznie oczywiście, jak na przykład taki marszałek Senatu mógłby dyscyplinować senatora Jana Dudę, ojca prezydenta? Albo ojca premiera, Kornela Morawieckiego? Bo przecież obaj również chcieliby dostać się do Senatu.

Jak usłyszeliśmy, Jan Duda konsultował swoją decyzję z synem. – Uważa, że jestem samodzielnym człowiekiem, nie próbował na mnie wpływać – powiedział. "Wybory do Senatu 100 razy trudniejsze"
Można pożartować, ale patrząc na dotychczasowe listy, i to po obu stronach sceny politycznej, łatwo sobie wyobrażać, że jeśli do Senatu dostaną się najbardziej wyraziste lub znane nazwiska, będzie ciekawie. Zwłaszcza, jeśli po wyborach opozycja przejęłaby Senat, a w Sejmie sytuacja pozostałaby bez zmian. I to o Senat, jak wiadomo, w tym roku toczy się szczególna walka.

Stąd niektóre decyzje, które mogły zaskoczyć wyborców. "To Senat bowiem będzie teraz frontem walki o demokrację i praworządność! Szejnfeld więc do Senatu. Tak, idę do Senatu!" – ogłosił na Twitterze Adam Szejnfeld, były poseł pięciu kadencji i europoseł, który dotąd nigdy senatorem nie był.

Wiem, że to jest największe wyzwanie, jakie brałem na siebie, jeśli chodzi o wybory. W ciągu ostatnich 30 lat byłem przecież radnym, burmistrzem, w końcu europosłem. Ale nigdy formacja, którą reprezentuję, nie miała tak trudnego zadania. Nie miała tyle pracy do wykonania, by osiągnąć sukces. Dla mnie wybory do Senatu będą sto razy trudniejsze niż wybory do sejmu – tłumaczył decyzję. W Czechach dają przykład
W sumie, jak wynika z ostatnich doniesień, 12 posłów opozycji, chciałoby przenieść się do Senatu. – Start do Senatu jest moją świadomą i przemyślaną decyzją, tego wymaga odpowiedzialność za Polskę – argumentował Krzysztof Brejza.

Takiej sytuacji niejako doświadczyli już Czesi. U naszych południowych sąsiadów Senat od ubiegłego roku jest w rękach opozycji i choć niewiele może, to o jego niektórych działaniach głośno jest na świecie. Zwłaszcza, gdy przegłosował projekt skargi konstytucyjnej na prezydenta.

– To pierwsza poważna próba ograniczenia działań prezydenta, które naruszają konstytucję. Próba, by wreszcie coś zrobić. By pokazać, że jest grupa polityków, która – choć nie ma większości w parlamencie – jest w stanie zareagować, by ograniczyć działania prezydenta. I powiedzieć, że są jakieś granice – mówił nam kilka tygodni temu Martin Ehl, szef działu zagranicznego gazety "Hospodářské noviny".

A zatem kto chce do Senatu?

"Przekracza pan kolejny raz granicę populizmu"
Szykuje się silna reprezentacja samorządowców, wśród nich nie brakuje znanych z ostrego punktowania rządów PiS. Na liście KO jest prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz, który od początku stał się wrogiem "dobrej zmiany". – Nic go nie powstrzyma do osiągnięcia celu, jakim jest władza absolutna – mówił o Jarosławie Kaczyńskim. "Przekracza pan kolejny raz granicę populizmu i politycznej paranoi" – pisał do niego w liście. Senatorem chce zostać prezydent Gliwic i jednocześnie prezes Związku Miast Polskich, którego start w wyborach ogłoszono lokalną sensacją. – Jeżeli ktoś ma patriotyzm na ustach i prawo w nazwie, a przedkłada swoje wąskie, partyjne interesy nad dobro państwa i narodu, to nie jest wart zaufania – mówił Zygmunt Frankiewicz w wywiadzie z "Wyborczą". Na liście jest też burmistrz podwarszawskiego Wołomina, która ostro postawiła się planom tworzenia warszawskiej metropolii przez Jacka Sasina. – Odpowiadamy zdecydowanie: nic o nas bez nas – mówiła naTemat Elżbieta Radwan. Była wtedy jedną z nielicznych kobiet samorządowców, w dodatku przez lata w PiS-owskim Wołominie. W Senacie też walczyłaby o samorządy. – Brońmy samorządu od Bałtyku do Tatr – powiedziała kilka dni temu, występując obok Grzegorza Schetyny.

Ciekawe mogą być kandydatury z Podkarpacia. Start w wyborach ogłosił na przykład Bartosz Romowicz, burmistrz Ustrzyk Dolnych, który wiedział, jak przebić się w mateczniku PiS. – Sam jestem namacalnym przykładem tego, że nawet w pisowskim terenie można wygrywać, nie mając wsparcia politycznego. A ja, ze względu na moje poglądy, jestem odbierany jako antypisowiec – mówił naTemat.

"Nie podaje ręki PiS-owcom"
Wydaje się, że do Senatu startuje więcej rozpoznawalnych osób. Na listach KO jest i lekkoatleta Władysław Kozakiewicz, i b. ambasador i b. rzecznik MSZ, publicysta Marcin Bosacki, a także b. europoseł Marek Migalski. Jest również Maria Nurowska, pisarka, która niedawno mówiła, że "nie podaje ręki PiS-owcom”. "Kaczyński tak napiął strunę, że jeśli nasza strona nie wygra wyborów, może dojść do rozlewu krwi! On nie ma nic do stracenia, to człowiek obłąkany, pozostała mu tylko władza, ale my mamy rodziny, dzieci i wnuki!" – pisała na FB.

Jej start w wyborach szybko odnotowano na prawicy. "Maria Nurowska ostatnio jest znana wyłącznie z antypisowskiej twórczości na Facebooku. Takich przedstawicieli w Senacie chce mieć opozycja?" – pisałportal wPolityce.pl.

Ba, na listach koalicji w Zamościu jest Jarosław Kaczyński, znany prawnik z Warszawy, mąż posłanki Kornelii Wróblewskiej, który nie raz występował w sprawach związanych z opozycją, a w ubiegłym roku, w imieniu rodziców osób niepełnosprawnych złożył prywatny akt oskarżenia wobec posła Porozumienia Jacka Żalka. Jeśli dostanie się do Senatu, zbieżność nazwiska z posłem może prowadzić do ciekawych sytuacji. Lekarz z Chicago na senatora
Po stronie PiS wśród kandydatów jest ponad 50 dotychczasowych senatorów, więc wielkich zmian można się nie spodziewać. Startuje i marszałek Stanisław Karczewski, i np. b. minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Dotychczas największą sensacją na listach był Jan Duda i Kornel Morawiecki.

Ale senatorem chciałby też zostać lekarz z Chicago.

Prof. Marek Rudnicki jest prezesem tamtejszego Związku Lekarzy Polskich, od niedawna jest członkiem Polonijnej Rady Konsultacyjnej przy Marszałku Senatu RP.

"Na naszych oczach dokonuje się historyczny moment dopuszczenia do udziału w strukturach władzy reprezentanta Polonii. Jest to niezaprzeczalny fakt otwarcia politycznego państwa polskiego na 20 milionową polską diasporę zamieszkującą poza granicami Polski" – komentuje polonijny portal s-pl.

Jakby nie było, najbliższa kadencja Senatu zapowiada się wyjątkowa.