Takich samochodów już nikt nie robi. W Maździe o tym nie wiedzieli – i chwała im za to
Pełne wyposażenie i dwuipółlitrowy silnik benzynowy. Bez turbiny, bez hybrydy. Po prostu wolnossący. Mazda CX-5 – zwłaszcza w takiej konfiguracji to najprawdziwszy dinozaur na europejskim rynku motoryzacyjnym. Ale dinozaur, dla którego jest wciąż miejsce. Jestem o tym przekonany.
Fot. naTemat.pl
Po drugie: tak naprawdę mamy tu do czynienia z bardzo delikatnym liftingiem na 2019 rok. W środku jest nowy panel klimatyzacji, pojawiły się guziki od podgrzewania foteli, trochę szerszy wyświetlacz, wreszcie działa Apple CarPlay i Android Auto. Sam system jest jednak wciąż archaiczny.
Fot. naTemat.pl
Zapomnij o turbo
I przejdźmy wreszcie do tego, co naprawdę w Maździe CX-5 jest inne niż wszędzie. Wolnossący, benzynowy silnik o pojemności 2,5 litra. To się w Europie już po prostu nie zdarza. Co więcej – Mazda nawet nie ma w ofercie doładowanej benzyny. Takie są tylko diesle.
Fot. naTemat.pl
"Problem" to moment obrotowy. To tylko 258 Nm, a na dodatek dostępnych od 4000 obrotów, bo przecież nie ma turbo. W efekcie benzynowej CX-5 brakuje tego pazura, który charakteryzuje doładowane jednostki.
Fot. naTemat.pl
0
I wiecie co? To wszystko, co napisałem wyżej, to tak naprawdę mądrości rozpuszczonego dziennikarza motoryzacyjnego, który jeździ kilkudziesięcioma samochodami w roku, czasem o mocy trzykrotnie wyższej niż testowana Mazda.
Fot. naTemat.pl
Podobała mu się kultura pracy silnika, chwalił pracę automatycznej skrzyni biegów, w zupełności podobały mu się osiągi. Dziennikarze często zapominają, że samochód, który nie wbija w fotel, nie musi być złym samochodem. No i jak już wielokrotnie pisałem przy testach różnych Mazd – silnik wolnossący prawdopodobnie oznacza mniejsze koszty użytkowania.
Fot. naTemat.pl
Po prostu ciesz się jazdą
Kiedy więc już zapomnicie o tym, że konkurencja może i jest szybsza za te pieniądze, to CX-5 odwdzięczy się wam tym, czego nie dają inni. Bo Mazda CX-5 jest właśnie inna. Na wskroś japońska. Cała ta dyskusja o Jinba Ittai, o stanowieniu jedności z autem, którą tak Mazda podkreśla… to po prostu działa.
Fot. naTemat.pl
Wcześniej wspomniałem o delikatnym liftingu i w tym miejscu wypada zauważyć też, że CX-5 jest teraz bardziej zaawansowana technicznie. Japońscy projektanci dorzucili bowiem kilka nowości.
Fot. naTemat.pl
Tyle na papierze. A w praktyce? Mazda CX-5 już wcześniej jeździła dobrze i miała precyzyjny układ kierowniczy. Nowości nie odczułem, bo to chyba jednak… zbyt wolne auto.
Fot. naTemat.pl
CX-5 to więc auto na pewno dla kogoś, kto szuka innego SUV-a, bo Mazda CX-5 nie jest taka jak wszystkie auta. Z pewnością też dla kogoś, kto stawia na komfort jazdy ponad osiągi.
Chociaż patrząc na sukces rynkowy tego auta (także w Polsce), to przede wszystkim dla tych, którzy są gotowi za nią zapłacić. Bo CX-5 na tle rynkowych rywali tania nie jest.
Fot. naTemat.pl
Ale jeździ się tym naprawdę dobrze, o ile lubicie spokojną jazdę.
Fot. naTemat.pl
Mazda CX-5 2.5 AT AWD SkyDream na plus i minus:
+ Wygląd zewnętrzny
+ Przestronne i funkcjonalne wnętrze
+ Komfort jazdy
+ Unikatowy styl
- Kiepskie osiągi
- Archaiczny system multimedialny
- Plastiki rysują się od patrzenia