"Która z dam prezentuje się najlepiej?". Jeszcze raz usłyszę to pytanie, a stracę cierpliwość
Szczyt G7. Jedno z najważniejszych wydarzeń polityczno-gospodarczych roku, spotykają się najwięksi światowi liderzy i – na uboczu – ich żony, w tym Małgorzata Tusk, Melania Trump i Brigitte Macron. Panie rozmawiają się, śmieją, odwiedzają chore dzieci w szpitalu, wydają się świetnie dogadywać, ale nic to! Media i internautów interesuje tylko jedno: która z nich wyglądała najlepiej, a która najgorzej. Przestańmy w końcu oceniać kobiety tylko przez pryzmat wyglądu. I jeszcze jedno: przestańmy je na siebie napuszczać.
Nie patyczkował się portal WP Wiadomości, który na Facebooku wprost zapytał: "Która z dam prezentuje się najlepiej?". Naprawdę. Tak było.
Że nie ma takich artykułów? No właśnie.
Długość sukienki i kolor obrusów
To już raczej nikogo oczywiście nie szokuje. Mężczyźni albo "męskie kobiety", jak złośliwi nazywają Angelę Merkel, zajmują się "męskimi tematami". Uprawiają politykę, "robią biznesy" i ratują świat, więc ich wygląd nikogo za bardzo nie interesuje.
Oczywiście do pewnego stopnia: fryzura Borisa Jonhsona cały czas intryguje (chociaż nie mogę oprzeć się wrażeniu, że uchodzi mu to na sucho, kobiety z potarganą czupryną na wysokim stanowisku nikt nie wziął by poważnie), a gdyby ktoś przyszedł w piżamie albo z gołym torsem, na pewno by to odnotowano. Dopóki jednak wszyscy wyglądają schludnie i elegancko, nikt nie ocenia ich "outfitów". To poważni ludzie, gdzie tutaj wygląd?
Kobiety-niepolityczki, partnerki polityków-mężczyzn, to jednak zupełnie inna para kaloszy. To tylko towarzyszki i ładne ozdoby. Pierwsze damy mogą dwoić się i troić, angażować w pomoc charytatywną i sprawy społeczne, ale i tak na koniec dnia przeczytają o sobie w internecie, że założyły drugi raz tę samą sukienkę (Małgorzata Tusk), miały za długą spódnicę (Melania Trump) albo są za stare (Brigitte Macron).
Także co może być interesującego w liderkach na szczycie G7, jeśli nie ich wygląd? A przecież trzeba o nich napisać. Nikt nie pytał, co mają do powiedzenia, nikogo nie interesowało, gdzie były i co robiły (a grafik miały we Francji dosć napięty). Interesowało tylko to, co mają na sobie i jak wyglądają. Czy są ładne? Nie za stare? Nie za grube? Są leganckie? A może zaliczyły modową wpadkę?
Boże kochany, kiedy damy temu spokój?
"Co masz na sobie"?
Oczywiście nie tylko w polityce wygląd kobiet gra pierwsze skrzypce. Gra je wszędzie.
Amerykańskie aktorki nie tak dawno się zbuntowały i ogłosiły, że mają dosyć odpowiadać na ceremonii rozdania Oscarów czy premierach filmowych tylko na jedno pytanie: co mają na sobie? "Mężczyzn pyta się o ich role, jak się do nich przygotowywali, o czym jest ich film, a nas tylko o sukienki albo o to, jak godzimy pracę z macierzyństwem" – denerwowały się.
Istotnie, nikt nie zapytał aktora Leonarda DiCapria co ma na sobie. To przecież POWAŻNY AKTOR. Nikt nie zadaje POWAŻNEMU AKTOROWI trywialnych pytań o głupoty. Co innego aktorce.
Możesz być również liderką gangu, którą poszukuje Interpol, ale wszystkich i tak interesuje tylko to, jak wyglądasz. Możesz być wpływową prezenterką, celebrytką i autorki książki o in-vitro, ale w mediach zauważą tylko twoje piersi. Ewentualnie brudne stopy. Możesz być świetnie wykształconą historyczką i publicystką, ale nic nas to nie obchodzi, bo jesteś za chuda.
Czy nie widzimy, że ocenianie kobiet przez pryzmat ich wyglądu jest już passe? Mamy XXI wiek, czy nie możemy trochę poszerzyć perspektywy? Przestać oceniać? Krytykować? Patrzyć przez lupę? Pozwolić każdemu być sobą i po prostu żyć?
Bo naprawdę, ile można? To zresztą nie wszystko.
Wieczna rywalizacja
Nie tylko oceniamy kobiety non stop przez pryzmat ich urody i stylu. Jak pokazuje przykład szczytu G7, cały czas przedstawiamy również kobiety jako konkurentki. Któraś z nich musi być ładniejsza, bardziej elegencka, lepiej wyglądająca. Będziemy chorzy, jeśli nie zadamy pytania: "która z dam prezentowała się najlepiej?".
Momentami wydaje się, że świat kobiet to jedne wielkie wybory miss piękności. Ich urodę i strój trzeba ocenić, sklasyfikować, porównać (czasem w chamski i wymykający się wszelkim normom sposób). Ale przecież w ten sposób nie tylko dajemy przyzwolenie na krytykę i nienawiść, ale również pielęgnujemy zupełnie fałszywy i szkodliwy stereotyp, że kobiety ze sobą rywalizują.
Możecie się śmiać, ale to prawda.
Jest zresztą nadzieja. Na wyżej wspomniane nieszczęsne pytanie WP większość internautów (a raczej internautek) odpowiadała: "wszystkie Panie wyglądają pięknie i stosownie" czy "wszystkie panie wyglądają elegancko na swój sposób". Możecie więc nas głupio pytać o wygląd, ale chociaż nie będziemy napuszczać na siebie innych kobiet. Nie damy się.
Może więc pora mentalnie przenieść się do XXI wieku? Takiego, w którym kobieta to nie tylko sukienka i biust? W którym nie musi rywalizować z koleżankami o miano najładniejszej? To byłby dopiero świat, pomyślcie tylko.