Ta grupa na FB poprawia mi humor za każdym razem. "Chu***we" kobiety po godzinach to złoto
Ubijasz śmietaną wiertarką? Kotlety wyparowują ci z patelni, pozostawiając mizerną kupkę mięsa? Zasypiasz w wałkach, żeby obudzić się z pięknymi lokami, ale rano widzisz w lustrze stracha na wróble na kacu? Wszystko wygląda na to, że jesteś *ujowinką, czyli po prostu Chujową Panią (lub Panem) Domu. W takim razie ta grupa na Facebooku jest dla Ciebie. Nic lepszego w internecie nie znajdziesz, obiecuję.
Teraz to pocieszenie osiągnęło jeszcze wyższy poziom. Wszystko za sprawy grupy zamkniętej na Facebooku "POZAMIATANE. Chujowa Pani Domu po godzinach", która zbiera tak zwane *ujowinki, czyli wszystkie osoby, którym daleko do Małgorzaty Rozenek-Majdan w białych rękawiczkach. Ponad 113 tysięcy *ujowych Polek i Polaków. Tak doskonałych w swojej niedoskonałości i tak kreatywnych, że ktoś wpadł chociażby na coś takiego:
Papier, na nim dodatki
Na "Chujowej Pani Domu po godzinach" jest wszystko. Żenujące historie z życia, rozmowy o serialach, których wstydzimy się oglądać, pogawędki o związkowych porażkach, opowieści o osobistym pechu czy – przede wszystkim – historie o klęskach na domowym polu. Czy to przefarbowanie białych rzeczy na różowo w pralce (oczywiście niechcący), rozwalenie sobie palca podczas robienia prezentu dla męża (co by być idealną żoną) czy zrobienie pizzy... na odwrót.
Tak, kochani, da się.
Chujowa Pani Domu to również niesztandarowe podejście na życia. Bo dlaczego by nie ubijać bitej śmietany wiertarką i korkociągiem, jeśli nie dysponujemy mikserem? Albo robić tostów pod lampą do hybryd? Albo zamiast ćwiczyć na rowerku stacjonarnym wieszać na nim pranie?
Albo w końcu – co z tego że zupełnie przypadkiem – kupić synowi basen i zdać sobie sprawę, że to basen do rodzenia? Wszystko jest dla ludzi.
Jak powstała grupa? Magdalena Kostyszyn, czyli autorka fanpejdża Chujowa Pani Domu i książki pod tym samym tytułem, podkreśla w rozmowie z natemat.pl, że chciała stworzyć grupę, w której będzie miała bardziej osobisty kontakt z czytelniczkami i czytelnikami.
– Na fanpejdżu zaczęło przybywać osób, zaczęło mi być trudno to kontrolować. Stwierdziłam, że stworzę grupę po godzinach, w będę rozmawiała z ludźmi, kojarzyć ich z imienia i nazwiska czy awatara. Chciałam, żeby było bardziej personalnie i kameralnie – opowiada.
Jednak rzeczywistość przerosła oczekiwania i zaczęła ją... przerastać. – Ta grupa tak szybko rośnie, że nie jestem w stanie śledzić wszystkich dyskusji i wątków, zwłaszcza że pod postami są setki komentarzy! Szczerze mówiąc, wolałabym, żeby tych członków grupy było mniej, bo przecież chodziło mi o lepszy kontakt z nimi – śmieje się.
Dlaczego i fanpejdż, i grupa rosną aż w tak zawrotnym tempie? Nie chcemy być "perfekcyjnymi paniami domu" czy nowo narodzonymi doskonałościami, jak w "Projekcie Lady"? Według Kostyszyn mamy już tej idealności po dziurki w nosie.
– Kiedy zaczynałam około sześć lat temu, wciąż byliśmy zachłyśnięci Instagramem, wizją pięknego życia. Oczywiście jest tak dalej, ale wtedy to było wyjątkowo na topie: chwalenie się podróżami czy pięknym śniadaniem w restauracji. Wydaje mi się, że jako pierwsza w polskim internecie wywróciłam to do góry nogami i pokazałam, że można chwalić się też porażką. W którymś momencie balon perfekcyjności pękł i wtedy właśnie wjechałam ja. Cała na biało – mówi Chujowa Pani Domu ze śmiechem.
Chwyciło, a nazwa "chujowa pani domu" weszła już wręcz do polskiego języka. – Ludziom chyba brakowało takiego miejsca, gdzie bez obciachu i oceniania będą mogli mówić, co im nie wyszło. Bez stresu, ale wręcz przy aplauzie innych osób, które napiszą: "kurde, mam tak samo, też przypalam ciasta!" – mówi Kostyszyn.
Podczas gdy mamy, babcie i ciocie wmawiały nam, że trzeba być gospodarną panią domu, która jednocześnie upiecze bochen chleba, zrobi trzydaniowy obiad i wysprząta dom od strychu po piwnicę, Chujowa Pani Domu powiedziała: obowiązki domowe mi nie wychodzą, bałaganię, nie radzę sobie w kuchni, popełniam mnóstwo gaf i to jest ok. I nagle tabu pękło.
Co jest najlepsze w grupie "POZAMIATANE. Chujowa Pani Domu po godzinach"? To, że nie ma tam wytykania palcami, hejtu i dobrych rad od pań doskonałych. Zamiast tego jest dużo śmiechu, pełne zrozumienie i ciągle powtarzający się zwrot "mam tak samo!". Zdrowa dumna wspólnota *ujowych, która zamiast ochrzaniać kogoś za przyklejenie naleśnika do sufitu albo zamordowanie dwudziestu roślin w tydzień, reaguje zdrowym poczuciem humoru i... miłością.
Ta atmosfera sprawia, że absolutnie nikt nie ma oporów przed dzieleniem się najbardziej żenującymi historiami z życiami. – Członkowie grupy nie wstydzą się napisać nawet o totalnie przypałowych rzeczach. Zresztą ja i moderatorki pilnujemy, żeby nie było krytyki czy hejtu. Dzięki temu ludzie nie boją się, że zostaną ocenieni i wiedzą, że to jest miejsce, w którym mogą się otworzyć – opowiada Magda Kostyszyn.
Dlaczego ludzie dzielą się "przypałami" aż tak chętnie? To proste. Nie czują się sami w swojej *ujowatości i przekonują się, że innym ludziom też nie wchodzi. Zdają sobie też sprawę, że wcale nie są beznadziejni. Są ludzcy.
– Nic tak nie pociesza, jak świadomość, że u innych jest chujowo – śmieje się Kostyszyn. Amen. Naprawdę nic tak nie pociesza po koszmarnym dniu, jak posty i komentarze na "Chujowej Pani Domu po godzinach". Słowo *ujowinki.