"Każdy rudy chce tu przyjechać". Byliśmy na festiwalu "tylko dla rudzielców"

Kamil Rakosza
Każdy z nierudych od dziecka wie, że miedziak jest fałszywy i wredny. A ruda dziewczyna, jeśli nie tańczy jak szalona, to na pewno wyczynia w łóżku cuda. I pomyślcie, że to połączenie rudej obłudy z wyuzdanym seksem spotyka się co roku na Redhead Days Festival. Ależ tam się dzieje.
Rhys Whittock to sobowtór księcia Harry'ego. Zarabia na tym, że wygląda jak członek brytyjskiej rodziny królewskiej. Fot. naTemat
To oczywiście wstrętne stereotypy, z którymi rudzi muszą zmagać się od dzieciństwa. Tak samo jak z tym, że nie mają duszy ("South Park" – "Ginger Kids") albo pochodzą od biblijnego Judasza. – Z rudych żartować mogą tylko inni rudzi – śmieje się Stefan, rudy od urodzenia. To trochę jak ze słynnym słowem na "n".
Redhead Days Festival odbył się w dniach 23-25 sierpnia w holenderskim Tilburgu.Fot. naTemat
– Każdy rudy wstydził się tego, że jest rudy – podkreśla nasz rozmówca. – Z wiekiem masz jednak coraz bardziej wywalone. U mnie to przyszło jakoś w liceum. Miłym doświadczeniem była też wizyta w Irlandii, gdzie na ulicy było więcej rudych niż w Polsce. Mogłem się wtopić w tłum.


Na ulicach w Wielkiej Brytanii czy w Irlandii bez wątpienia jest więcej rudzielców niż w Polsce. A co dopiero na zjeździe rudowłosych, którego 14. edycja odbyła się w tym roku w holenderskim Tilburgu (wcześniejsze miały miejsce w Bredzie) między 23 a 25 sierpnia. Według danych podanych na stronie festiwalu gościło na nim 4 tys. rudych osób z 65 krajów świata. No i oczywiście ich nierudzi towarzysze – partnerzy, rodzina. Łącznie 25 tys. osób.
Fot. naTemat
W jednym z reportaży dotyczących festiwalu przewija się opinia, że w tym miejscu rudzi czuli się jak jedna wielka rodzina. A kto nie chciałby w niej mieć sobowtóra księcia Harry'ego (Rhys Whittock) czy prezentera telewizyjnego (Gijs Rademaker)? – Wszyscy rudzi, z którymi rozmawiałem chcą przyjechać na ten zlot – mówi Stefan.
Gijs Rademaker to holenderski dziennikarz i prezenter telewizyjny.Fot. naTemat
Holenderski dziennikarz opowiadał zresztą Stefanowi o pewnym rudym stereotypie, który podobno pochodzi z Polski. Choć szczerze mówiąc, słyszeliśmy o nim po raz pierwszy. – Podobno, gdy w Polsce spotka się trzy rude osoby, to przynosi to szczęście – twierdził Rademaker.

Zobaczenie trzech rudych osób w jednej chwili, tutaj nad Wisłą, to nie takie proste zadanie. Trzeba przyznać, że ktoś o ognistym kolorze włosów mocno wyróżnia się na polskiej ulicy. – Z nacji, które spotkałem w Tilburgu najwięcej było Holendrów, Niemców, Brytyjczyków i Irlandczyków – potwierdza Stefan.

Dziewczyny mają łatwiej
Na zdjęciach z festiwalu widać więcej dziewczyn. Z czasów szkoły pamiętam, że nie padały one ofiarami tak brutalnych żartów jak ich męscy odpowiednicy. Na pewnym etapie ich odmienność stała się nawet bardziej atrakcyjna i pociągająca na tle reszty rówieśniczek.
Fot. naTemat
– Z wiekiem rude dziewczyny zaczynają być postrzegane jako obiekt seksualny. Temperament rudowłosej kobiety jest definiowany przez kolor jej włosów – zgodnie z najpowszechniejszym przekonaniem ruda jest ognista w łóżku. Mogłoby się wydawać, że dla naturalnie rudowłosych to dodatkowy atut, ale tak naprawdę to seksualizacja – mówi naTemat dr Ewa Hamerszmit, nieco "odrudziała" z wiekiem – jak sama mówi – autorka pracy naukowej o stereotypach w postrzeganiu rudowłosych kobiet.
Fot. naTemat
Wszystko dla rudych
Jak mówią nasi rozmówcy, rudzi o rudych mogą gadać całymi godzinami. Stąd szeroka gama rozmaitych paneli i innych aktywności, które odbywały się na Readhead Days w Tilburgu. Do tego albumy ze zdjęciami rudych osób do kupienia i zniżki na spacery ze zwiedzaniem czy kino.

Jedna rzecz, wszechobecna na zlocie, mogła być zaskakująca dla nierudej części festiwalowiczów. Chodzi o... stacje z dozownikami, które były wypełnione krem z wysokim filtrem UV. Można było korzystać z nich do woli i to za darmo. – No z moją cerą jest przewalone. Opalam się na czerwono i w ogóle nie brązowieję. Te kremy to był mega pomysł – mówi Stefan.

Ciekawą atrakcją była również paleta kolorów, na której wszyscy rudzielcy mogli sprawdzić dokładnie, jaki kolor noszą na swojej głowie. To atrakcyjna sprawa także dla tych, którzy chcieliby zmienić naturalny odcień na bardziej miedziany. No i pamiątkowa fotografia z udziałem 1000 rudowłosych. Nie udało się jednak pobić rekordu Guinnessa sprzed kilku lat. Wtedy było 1700 osób.

A jak oni sami patrzą na siebie przez pryzmat włosów?

– Dla mnie rudy będzie kojarzył się z kimś wyjątkowym, a w kontekście kobiet odważnym i przebojowym – podkreśla Ewa Hamerszmit.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Fot. naTemat