Nowa wojna wisi w powietrzu. Trump grozi atakiem w odwecie za zniszczenie rafinerii

Paweł Kalisz
Choć odpowiedzialność za sobotni atak na saudyjskie rafinerie wziął na siebie rebeliancki ruch Huti walczący w Jemenie, to USA oskarżają o niego władze w Teheranie. Donald Trump zapowiada atak odwetowy na Iran. Reakcją światowych rynków na te doniesienia jest skok cen ropy. Baryłka ropy brent na giełdach podrożała z 60 do 66 dolarów.
Donald Trump jest przekonany, że to Iran zaatakował saudyjskie rafinerie. Prezydent USA grozi atakiem odwetowym. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Faktem jest to, że w sobotę doszło do ataku na rafinerie w Arabii Saudyjskiej, w wyniku którego zniszczono część instalacji. Wydobycie ropy zmniejszyło się o połowę. Reszta pozostaje w sferze spekulacji.

Do ataku przyznaje się rebeliancki ruch Huti walczący w Jemenie z siłami rządowymi, które są wspierane wspieranymi przez koalicję państw arabskich pod przywództwem Arabii Saudyjskiej. Przedstawiciele Huti twierdzą, że do tego ataku użyto dronów. W tę wersję nie wierzą jednak ani przedstawiciele wywiadu Arabii Saudyjskiej, ani pracownicy administracji USA. Donald Trump jest przekonany, że rafinerię zaatakowano rakietami wystrzelonymi z Iranu. "Możemy powiedzieć, że znamy winowajcę, jesteśmy gotowi do odwetu na podstawie weryfikacji, ale czekamy aż Królestwo (Arabii Saudyjskiej - red.) powie nam, kto to jest (odpowiedzialny za atak - red.) i w jakiej formie będziemy musieli działać" – napisał na Twitterze prezydent USA. Jeszcze w sobotę, czyli krótko po zdarzeniu, Iran został oskarżony o atak także przez szefa amerykańskiej dyplomacji Mike'a Pompeo. "Iran rozpoczął bezprecedensowy atak na globalne dostawy energii. Wzywamy wszystkie kraje do publicznego i jednoznacznego potępienia ataków Iranu. Stany Zjednoczone będą współpracować z naszymi partnerami i sojusznikami w celu zaopatrzenia rynków energii i pociągnięcia Iranu do odpowiedzialności za jego agresję" – napisał Pompeo w mediach społecznościowych.


Iran konsekwentnie zaprzecza, żeby miał jakikolwiek związek z atakami na saudyjskie rafinerie. Uszkodzone zostały instalacje naftowe w mieście Bukajk i Churajs na wschodzie Arabii Saudyjskiej.
W reakcji na te niepokoje ropa podrożała początkowo prawie o 20 proc., później sytuacja na giełdach nieco się uspokoiła. Pod koniec notowań wzrost cen wynosił "tylko" 9 proc.
źródło: cnn.com