Skrytykował Ziobrę i stał się celem. Prokuratura wzięła pod lupę jego sprawy rodzinne

Zuzanna Tomaszewicz
Według "Gazety Wyborczej" szef stowarzydzenia Lex Super Omnia, który krytycznie podchodzi do działań obozu "dobrej zmiany", znalazł się na celowniku Prokuratury Krajowej. Ta przeglądała akta jego rodziny dotyczące spraw sądowych. – To inwigilacja – mówi Krzysztof Parchimowicz.
Krzysztof Parchimowicz jest prezesem stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Prokuratura Krajowa, jak pisze "Wyborcza", wszczęła postępowanie dotyczące podejrzeń złożenia fałszywego oświadczenia majątkowego przez Krzysztofa Parchimowicza. Sąd w Sulęcinie informował prokuraturę m.in. o sprawach związanych z matką prezesa Lex Super Omnia.

Parchimowicz nie wiedział nic o dotyczącym jego rodziny postępowaniu. – Traktuję to jako formę inwigilacji i próbę znalezienia czegokolwiek, co by pozwoliło uruchomić przeciwko mnie postępowanie karne o przestępstwo pospolite. (…) W kwestiach majątkowych nie mam nic do ukrycia – wyjaśnił.

Z informacji dziennika wynika, że śledczy byli zainteresowani jego spadkiem po rodzicach - majątek otrzymał brat prokuratora. – Może im się nie mieści w głowie, że są rodziny, które nie żrą się o pieniądze? – zauważył. Parchimowicz uważa jednak, że sprawa może mieć związek ze stowarzyszeniem LSO, które otwarcie wspiera walkę o niezależne sądy.

Dziennikarka "Wyborczej" wysłała zapytanie do Prokuratury Krajowej dotyczące tego, kto był inicjatorem postępowania w sprawie oświadczeń majątkowych prezesa zarządu LSO. Jak się okazało, prokurator PK wydał "zarządzenie o odmowie udostępnienia akta spraw".


Prokuratura Krajowa zagroziła dziennikarce, pisząc: "Jeśli zapowiadany tekst opublikuje Pani bez uwzględnienia w nim odpowiedzi i stanowiska Prokuratury, traktujemy zaś jako próbę ominięcia Ustawy – Prawo Prasowe, która zobowiązuje dziennikarzy do zachowania szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, w tym zwłaszcza sprawdzania zgodności z prawdą uzyskanych wiadomości".

źródło: "Gazeta Wyborcza"