Wojciechowska naściemniała o solo ślubach? Youtuberka z Korei mówi o bzdurach w programie

Kamil Rakosza
Po emisji odcinka "Kobiety na krańcu świata" z Korei Południowej wybuchła wrzawa wokół fenomenu solo ślubów. Z tym że nazywanie tego zjawiska fenomenem jest chyba mocno na wyrost. Przynajmniej tak sądzi Agnieszka z kanału "Pyra w Korei" – Polka mieszkająca w tym azjatyckim państwie.
Youtuberka "Pyra w Korei" zarzuciła Martynie Wojciechowskiej ściemę w jej programie o solo ślubach w Korei Południowej. Fot. Instagram / @nakrancuswiatatvn
Bohaterką programu Martyny Wojciechowskiej jest Jang Jumi – młoda Koreanka, pragnąca wyłamać się ze stereotypu, w którym kobieta ma wcześnie wyjść za mąż i zająć się wychowaniem dzieci. Remedium ma być "solo ślub" – ceremonia wyznania miłości samej sobie. Choć śluby panieńskie to u nas temat znany od czasów Fredry, wybór Koreanki i tak robi efekt WOW. A na pewno przyciąga uwagę widzów "Kobiety na krańcu świata". Na ekranie widzimy poszukiwania sukienki dla Jumi. Odwiedzamy rodzinę bohaterki, by usłyszeć "głos rozsądku" starszych pokoleń, dla których tradycyjne małżeństwo to lepsza droga. Mimo konserwatywnego podejścia, nestorki rodu deklarują wsparcie dla dziewczyny.


W "KNKŚ" podawane są też dane dotyczące zawierania małżeństw przez młode osoby do 30. roku życia. W programie słyszymy, że aż 90 proc. mężczyzn i 80 proc. kobiet w Korei Południowej, między 25. a 30. rokiem życia jest singlami. Za to w zapowiedzi odcinka możemy przeczytać, że w takiej sytuacji, przy dodatkowym obciążeniu kobiet rolą matki i żony, solo śluby to prężny biznes. I z tym już nie wszyscy się zgadzają.
"Wyjaśniam, jak zmanipulowano polskich widzów"
Agnieszka to młoda Polka, absolwentka koreanistyki, która od kilku lat mieszka w Seulu. Jako rodowita Wielkopolanka prowadzi na YouTube kanał "Pyra w Korei". Zdaniem dziewczyny, sprawa solo ślubów została przez TVN rozdmuchana z niczego i wcale nie jest tak prężnym biznesem, jak słyszymy w programie.

– Nie mówię, że na 100 proc. nikt czegoś takiego sobie nie urządził. Tak jak wspominam w filmiku, jakaś wzmianka w czeluściach Navera (takie koreańskie Google) była, ale w kontekście jakiegoś programu telewizyjnego – mówi w rozmowie z naTemat "Pyra w Korei". – Przedstawienie tego jako jakiś trend, kiedy tak naprawdę ewentualnym trendem są sesje ślubne w pojedynkę, jest dla mnie naginaniem faktów. Te solo sesje to też raczej taka ciekawostka niż mainstream – dodaje. W jednej ze scen widzimy, jak Jumi i Martyna Wojciechowska odwiedzają kobietę, która rzekomo odpowiada za przygotowanie całej ślubnej otoczki. Jest podpisana jako wedding plannerka. Przyszła panna młoda zwraca się jednak do niej per "pani fotograf", czego już nie uwzględniono w polskim tłumaczeniu odcinka.

Ta sama sytuacja powtarza się, kiedy Martyna Wojciechowska i Jumi spotykają się z przyjaciółmi młodej kobiety. Głos lektora każe nam sądzić, że roześmiana czwórka rozmawia o ceremonii ślubnej Koreanki. Ale znowu żadne określenie związane ze ślubem nie pada.
– W rozmowie ze znajomymi Jumi użyto słowa 촬영, taki skrót myślowy od 사진 촬영, czyli sesja zdjęciowa. Ślub brzmi zupełnie inaczej - 결혼식. Gdyby nawet się uprzeć na "solo ślub", to jest to – 비혼식. Nadal zupełnie coś innego – wyjaśnia Agnieszka.

Nawet, jeśli nie znamy koreańskiego, to gołym okiem widać, że ktoś próbuje nam pokazać nam coś, co w rzeczywistości wygląda zupełnie inaczej. Solo śluby, które w odcinku są pokazywane jako świadome przełamanie kulturowe tabu okazują się... sesją zdjęciową w sukni ślubnej, w zasadzie nieróżniącą się od zdjęć w stroju superbohatera.

Samotni Koreańczycy
Dane dotyczące związków młodych Koreańczyków, które zostały przedstawione w programie, wydają się zatrważające. Jak to, 90 proc. mężczyzn i 80 proc. kobiet pozostaje bez związku? Trzeba przyznać, że perspektywa nakreślona przez TVN wydaje się przygnębiająca. Są jednak jeszcze inne dane.

Wydłużająca się długość życia ludzi i jego model, związany z budowaniem kariery zawodowej, wpływa na to, że kobiety i mężczyźni na całym świecie wchodzą później w związki małżeńskie. Idealnie oddaje to badanie opublikowane w koreańskim Naverze. Widać po nim, że po przekroczeniu magicznej 30-stki, Koreańczycy są już całkiem chętni do żeniaczki.

Z 80 proc. robi się tylko 38 proc. niezamężnych kobiet i 56 proc. nieżonatych mężczyzn, którzy weszli w czwartą dekadę życia.

Nie taki prężny biznes
Poprosiliśmy stację TVN o ustosunkowanie się do zarzutów "Pyry w Korei". Telewizja broni odcinka, namawiając, by nie oceniać go bez osadzenia w kontekście całego materiału. Zdaniem twórców "KNKŚ" taki odbiór zniekształca wydźwięk całego odcinka.

"Program 'Kobieta na krańcu świata' od 11 lat realizowany jest z poszanowaniem innych kultur, tradycji i osobistych wyborów naszych bohaterów. Ma pokazywać różnorodność świata uwrażliwiać i rozbudzać tolerancję. Redakcja profesjonalnie i kompleksowo podeszła do tematu - zaznaczono różnice, podano przykłady, także dotyczące Polski, pokazano też elementy tradycyjnego koreańskiego ślubu" – czytamy w oświadczeniu stacji.

W przesłanym naTemat wyjaśnieniu TVN nazywa "Solo śluby" zjawiskiem, nie "prężnym biznesem", jak mogliśmy przeczytać w opisie odcinka.

"'Solo śluby' to zjawisko, którym zajęliśmy się w pierwszym odcinku tego sezonu programu 'Kobieta na krańcu świata' z Korei Południowej. W przypadku naszej bohaterki jej 'solo ślub' wyglądał dokładnie tak, jak to pokazaliśmy. Dla wielu osób, w tym dla Jang Jumi, takie wydarzenie ma znaczenie symboliczne i może nabierać uroczystego charakteru choć jego przebieg nie jest oficjalnie ustalony, a sam 'solo ślu'” nie ma mocy prawnej. Ten trend jest obecny w wielu krajach świata, co również zaakcentowano w odcinku" – napisano.