Auschwitz jak Disneyland. "Słit focie" z obozem w tle to plaga Instagrama
Fotki z Auschwitz-Birkenau. Tak jak nie przestaje mnie dziwić potrzeba robienia sobie zdjęć na tle obozu koncentracyjnego, tak niesłabnącą popularnością w mediach społecznościowych cieszy się to zjawisko. Wynika to z niewiedzy instagramerów? Braku empatii? A może sami przesadzamy z krytyką?
"Wyobraź sobie, że odwiedzasz Auschwitz i priorytetem dla ciebie jest zrobienie zdjęcia z wystawionym tyłkiem na tych samych torach, na których miliony transportowano na śmierć" – napisał na Twitterze walijski dziennikarz Grant Tucker. Antybohaterka zdjęcia nie jest wcale wyjątkiem.
#auschwitz
Z ciekawości zajrzałem na Instagram pod hashtag, który już sam w sobie jest groteskowy. Byłem zaskoczony, bo ludzie nieustannie traktują obóz jak krzywą wieżę w Pizie. Trzeba sobie cyknąć fotkę na torach i już. Generalnie nikt w ten sposób nie naśmiewa się z tego miejsca, choć są oczywiście wyjątki. Jak ten facet w koszuli hawajskiej cytujący utwór Slayera "Angel of Death": "Auschwitz, istota bólu/sposób, w jaki bym chciał byś umarł".
Screen z Instagrama
Screen z Instagrama
Screen z Instagrama
Zdaję sobie sprawę z tego, że instagramerzy nie robią tego tego specjalnie, ale pewne kontrasty wyglądają komicznie. Jak ta dziewczyna, snująca się wzdłuż drutu kolczastego i podpisująca zdjęcie "Long day" (and. Długi dzień). No naprawdę, współczuję...
Screen z Instagrama
Screen z Instagrama
Ten fenomen dotyczy nie tylko młodzieży
Przewodniczka po muzeum Auschwitz-Birkenau powiedziała w zeszłym roku naTemat, że turyści często nie zdają sobie sprawy, że ich zachowanie nie przystaje do atmosfery tego miejsca.
– Zwykle, kiedy zwróci im się uwagę, zareagują, uspokoją się. Chociaż oczywiście nie zawsze, niektórzy dalej robią swoje, a to już świadczy o człowieku. Czasami ludzie odreagowują w ten sposób powagę miejsca, które jednak potrafi przytłoczyć – tłumaczyła przewodniczka w rozmowie z Olą Gersz.
Kilka miesięcy temu podobne zjawisko mogliśmy zaobserwować w Czarnobylu. Miejsce stało się celem instagramerek przez przebojowy serial HBO.
A skoro nic się nie zmienia i nawet na horyzoncie nie widać żadnej poprawy, to mamy odpuścić, czy może dalej piętnować takie zachowania i walczyć z wiatrakami? Takie dylematy moralne będą nam chyba zawsze towarzyszyć w internecie. Nie tylko w kwestii Auschwitz.
Na powyższym zdjęciu widzimy wagon kolejowy, którym Niemcy przywozili Żydów do obozu. Obok stoi polska para prezydencka oraz wiceprezydent USA Michael Pence z małżonką•Fot. Jakub Szymczuk / KPRP
Nie ma również jednej grupy społecznej, która ma to w zwyczaju. Robią to zarówno obcokrajowcy, jak i Polacy. – Jeśli są wizyty oficjalne, polityków z wyższej półki, to oni mają ze sobą oficjalnych fotografów. Młodzież nie ma, więc robi selfie. To jest ten sam fenomen – mówi dyrektor.
Czy to powinno nas szokować?
Powody, które stoją za każdą fotografią z Auschwitz-Birkenau, mogą się wydawać bardzo proste i oczywiste. – Tak ludzie reagują na wszystkie ważne dla nich wydarzenia. Medium, jakim jest Instagram, służy właśnie rozrywce, podróży czy autoprezentacji. Może to wzbudzać niesmak u obserwujących, ale po to właśnie te serwisy powstały. Już nawet hashtagi dotyczące zamachów terrorystycznych jak np. #jesuischarlie nie są już niczym niezwykłym – mówi socjolog kultury Marcin Wieczorek.
Obóz Auschwitz-Birkenau jest nie tylko symbolem Holocaustu. Jest również cmentarzem, a przez to miejscem świętym dla Żydów. A ludzie od dawna robią sobie selfie na cmentarzu. Czy to wszystko może wynikać nie z niewiedzy, ale braku empatii?Oczywiście z jednej strony to jest niesmaczne, ale z drugiej to mogą być autentyczne emocje ludzi, którzy przeżywają pobyt w Auschwitz. Jest też inny punkt widzenia: wszystko jest rozrywką. Jedziemy do Oświęcimia, zwiedzamy Kambodżę, bo lubimy poczuć "emocjonalny haj". Stąd się bierze poczucie dyskomfortu ze względu na zdjęcia na Instagramie, bo serwis zwykle służy do czegoś innego.
– Nie do końca wynika to z braku empatii. Żyjemy w świecie, który jest rozemocjonowany. Wszystko jest emocją. Już właściwie nie myślimy, tylko przeżywamy. A kto nie przeżywa, jest uznawany za zimnego, niedobrego. Na skali emocji gubi się zawsze rozum – przyznaje ekspert.