"Kobiety są bardziej wyrachowane". Wróżka szczerze o tym, z czym przychodzą do niej obie płcie

Malina Błańska
Moje koleżanki, gdy sypią im się związki, gdy dzieje się coś złego w ich życiu, zamiast pójść na przykład do terapeuty, doradcy finansowego albo psychologa dziecięcego w sprawie swoich dzieci, idą do wróżki. I dzisiaj jesteśmy gościnnie u pani Izy Dajwłowskiej, która jest wróżką i którą chciałam zapytać, nie o to jak będzie wyglądała przyszłość, ale to, co ona wie przez te wszystkie lata słuchania tych wszystkich historii miłosnych.
Mężczyźni, którzy decydują się na pójście do wróżki, muszą być bardzo samotni. Fot. screen z youtube Maliny Błańskiej
Malina Błańska: To, co mnie najbardziej interesuje to pytanie, z jakimi problemami faceci przychodzą do wróżek.

Izabela Dajwłowska: Jeżeli mężczyzna przychodzi do wróżki z problemem miłosnym, bo rozumiem, że o tym będziemy rozmawiać, to znaczy, że to już jest bardzo duży kaliber. To jest tak: żona mnie zdradza i nie wiem, co mam z tym zrobić, albo nie mogę sobie znaleźć partnerki. Jest bardzo dużo samotnych i bardzo fajnych mężczyzn na świecie.

Natomiast z czym najczęściej przychodzą mężczyźni? Z pracą. Szczególnie ci, którzy pracują w korporacji, gubią się w korporacyjnych intrygach.


Częściej z pracą niż ze związkiem?

Tak. Zdecydowanie tak. Mężczyźni myślą prosto, więc jeżeli pracują wśród kobiet i dzieją się jakieś rzeczy, których za bardzo nie rozumieją, przychodzą do mnie troszeczkę po wytłumaczenie. Po prostu po przetłumaczenie jak to jest, jak myślą ich koleżanki w sprawach zawodowych. To rzeczywiście tak wygląda. Natomiast jeżeli chodzi o miłość, to jest bardzo poważnie.

A co się musi wydarzyć, żeby mężczyzna poszedł zapytać o miłość? W sensie, na jakim poziomie rozpaczy on już jest?

Musi się czuć bardzo samotny i ta samotność musi być bardzo świadoma. Nie chciałabym tego dzielić na świat mężczyzn i kobiet. Ale ja w ogóle bardzo lubię rozmawiać z mężczyznami, bo są bardzo konkretni.

A z jakimi problemami najczęściej przychodzą kobiety? Pytam dlatego, że sama znam odpowiedź na to pytanie.

Problemów miłosnych u kobiet jest całe spektrum. To czego nie doświadczam z pytaniami u mężczyzn, to bardzo często pojawia się u kobiet: Dlaczego on jest taki? Co mam zrobić, żeby on się zmienił? Dlaczego nie mogę sobie znaleźć faceta

Faceci nie chcą zmieniać kobiet, kobiety chcą zmieniać facetów?

Tak, zdecydowanie tak.

Co na przykład chcą zmieniać?

Kobiety? Chcą, żeby on był taki, jaki ona by chciała, żeby był. Chociaż oczywiście nie mówią tego w taki sposób. Kobiety chciałyby, żeby było dobrze, a to dobrze w ich rozumieniu jest związane z ich wyobrażeniem związku, relacji, rodziny, tego jak ta rodzina funkcjonuje.

Chciałyby w to wpasować tego konkretnego mężczyznę. Bardzo często nie pytając go o zdanie, czy on to lubi, czy on tego chce. One wiedzą lepiej. Mówiąc szczerze kobiety trochę kombinują, żeby wpasować to wszystko w wyobrażenie miłości, w wyobrażenie życia i relacji.

Czego dzięki tym rozmowom dowiedziała się pani przez lata o kobietach? Rozmawiałyśmy przed nagraniem o zdradach i mówiła pani: "To nie jest tak, że tylko faceci zdradzają". To jest oczywiste, bo muszą zdradzać z kimś konkretnym. Chodzi mi jednak o prawdę o kobietach, której one same nie chcą o sobie usłyszeć.

Kobietom się wydaje, że one są bardzo uczuciowe a mężczyźni są zimni. Poza tym jest taki stereotyp: kobieta jest uczuciowa, kobieta się poświęci. Uważam, że to nie jest prawda. Kobiety są często bardzo wyrachowane i dążą do swoich celów.

To dotyczy także związków i relacji, ale zawsze to ubiorą w coś, co jest ładne, co jest jakąś ideologią. Mężczyźni mówią wprost. Nie jestem przeciwnikiem dążenia do swojego celu, jeżeli wiesz czego chcesz w związku, to bardzo fajnie.

Chodzi jednak o to, że nie można naginać tej drugiej osoby. Z moich doświadczeń wynika, że to raczej kobiety próbują nagiąć tę drugą stronę do własnego wyobrażenia.

Jak często kwestia zdrady pojawia się w kartach?

Kwestia zdrady nie pojawia się wcale tak często. Karty... albo może ja to rozumiem tak, że zdrada jest związana z uczuciami i z emocjami, więc można powiedzieć, że karty troszkę inaczej pojmują rzeczywistość.

Zdrada może dotyczyć nie tylko drugiej kobiety, ale i tego, że zdradzam cię emocjonalnie z moją siostrą, z moja rodziną, czyli jestem bardziej wierny im. Jestem bardziej wierny swoim kolegom, a nie ciebie nie zwracam uwagi.

Taka zdrada pojawia się zazwyczaj, kiedy związek się rozsypuje. Natomiast taka typowa zdrada, że on chodzi do Krysi raz w tygodniu, wcale się nie jest najczęstsza w kartach. Zresztą to nie jest takie proste, że zdrada związana jest tylko z fizycznością.

Czy karty dają Pani taką wiedzę, co najczęściej jest powodem rozstań, rozpadu związków?

Tak. To jest bardzo ważne, bo u wróżki jest trochę jak u psychologa. Karty bardzo często pokazują przyczynę, ale przyczyna może znajdować się bardzo daleko, bardzo głęboko. Może mieć związek niekoniecznie ze sprawami damsko-męskimi.

Może mieć związek z tym, że ktoś się czuje w relacji samotny i wcale nie musi to dotyczyć seksu. Czyli przychodzi kobieta, bo na ogół jest tak, i mówi: no przecież jest w porządku, przecież seks był fajny, to dlaczego tak, czego on tam szuka? A on szuka po prostu tego, żeby ktoś mu powiedział: Jesteś fajny, jesteś wartościowym człowiekiem, cieszę się, że zbudowałeś karmnik dla ptaków.

Mam przed sobą bardzo ambitną kobietę, która tylko wymaga, wymaga od siebie i wymaga też od swojego męża. Jest też i pęd, szczególnie w Warszawie jest on bardzo duży. Nie ma czasu na takie rzeczy, a czasem się o tym zapomina. Mężczyzna, który jak się okazuje, jest bardziej wrażliwy od niej, bardzo tego potrzebuje.

Owszem zdradza tę kobietę z tą Krysią, ale przede wszystkim Krysia go chwali, Krysia się cieszy kiedy on przyjdzie, Krysia się cieszy kiedy on kupi ciastko, a kiedy przyniesie do domu to ciastko, to usłyszy od żony: Z kremem! Przecież wiesz, że nie jem kremu!

To nie jest tak, że facet od urodzenia myśli penisem i…

Nie. Nie zgadzam się z tym. To jest bardzo skrótowe myślenie i nie w porządku. Uważam też, że biedne są te kobiety, które nie potrafią znaleźć przyczyny tego co się dzieje. Na pewno nie pomagają im media, kolorowe gazety, w których znajdują hasła: "Bądź idealna", "Bądź super" itd.

Jeżeli małżeństwo się wali, to o czym myślę? Myślę o tym, żeby być bardziej idealna, myślę o tym, żeby być bardziej atrakcyjna. Zaglądam do gazety i nie wiem… Chcę, żeby ten mężczyzna mnie zauważył, więc przedłużę sobie włosy, tam sobie wstrzyknę. Dostaję takie przesłanie, że to jest bardzo ważne dla mężczyzny.

Ale przecież te wszystkie kolorowe gazety redagują na ogół kobiety. Kobiety robią to kobietom. A zdaniem tego mężczyzny ona wcale nie musi mieć tych policzków ani tych włosów przedłużanych.

To czego on chce?

Miłości. Naprawdę bardzo często chce miłości, chce uwagi i chce tego, żeby ta druga strona zauważyła, że on też jest człowiekiem. Będę tutaj bronić mężczyzn, bo uważam, że zawsze wina leży po dwóch stronach i to widać.

Nie jest tak, że ten mężczyzna goni tylko za seksem, młodszymi kobietami i pieniędzmi. Oczywiście kobieta i mężczyzna to są ludzie, ludzie są na różnym poziomie rozwoju i dla jednych to jest właśnie najważniejsze żeby mieć seks i fajne ciuchy, ale to jest niezależne od płci.
Gdybym mogła poprosić panią o radę dla kobiet. Na co powinny bardziej zwracać uwagę? Gdzie położyć akcenty swojej uważności, ostrożności w życiu, by przeżyć to życie lepiej?

Rozmawiaj. Nie domyślaj się, ani nie każ się domyślać tej drugiej osobie, tylko rozmawiaj i pytaj wprost: "Czego potrzebujesz?". I nawet jeżeli nie akceptujesz potrzeb tej drugiej osoby, bo przypuśćmy uważasz, że nie stać nas teraz na to, co on sobie wymyślił albo stwierdzasz: "Nie kochany, jednak musisz pracować, nie możesz się zająć żeglarstwem, bo mamy dzieci", to spróbuj znaleźć jakiś złoty środek.

Po prostu nie lekceważ potrzeb tej drugiej osoby. To akurat tyczy się i kobiet i mężczyzn. Bardzo nie lubię dzielenia świata na kobiety i mężczyzn, bo myślę, że nie do końca to jest prawda.

Mój kanał w 78 proc. oglądają kobiety, ale jasne, rozumiem. Zastanawiam się jeszcze nad taką rzeczą, czy my musimy być w związkach? Czy karty wypadają czasem w taki sposób, że komuś podpowiadają samotność? Mówią będziesz szczęśliwy będąc sam?

To musi być bardzo świadoma osoba.

Może niepotrzebnie gonimy ciągle w tym maratonie uczuć, bycia z kimś, bycia czyimś, bycia zaopiekowanym albo kochanym i skamlenia o te uczucia i urabiania się non stop. Znam przypadki, kiedy kobiety dekoncentrują się życiowo na wszystkich innych płaszczyznach, bo poświęcają się kryzysowi w związku.

To też nie jest dziwne. Tu chodzi o miłość. Najważniejsza w życiu jest miłość, ale to nie musi być związek do końca życia. Uważam, że dopóki jest miłość, to warto o nią walczyć. Człowiek nie może być tak zupełnie sam. On tą miłość może dostać w zupełnie inny sposób. Może ją dostać spełniając się, pomagając innym.

Miłość i spełnienie są ważne. Natomiast myślę też, że to zapętlanie się i gonienie za relacjami, to jest też kwestia ambicji. Jeżeli ktoś nas nie kocha, a my chcemy żeby ten związek nadal istniał, to robimy wszystko, żeby ta osoba była. Trzymamy zamiast puścić.

Myślę, że to jest problem i przez to też zamykamy sobie drogę. Może być tak – i to rzeczywiście widać w kartach, bo nie widać czegoś takiego, że powinnaś być do końca życia sama – że karty mówią: może teraz odpuść, może teraz pobądź ze sobą sama, rok, czy dwa lata.

"Rok! Dwa! Za dwa lata będę już tak stara, nikt nie będzie mnie chciał" – taka jest zawsze odpowiedź. I to niezależnie od tego, ile ta kobieta ma lat, niezależnie od tego, czy mówi do mnie kobieta 25, 30 czy 40-letnia, twierdzi, że za dwa lata to będzie koniec.

Te dwa lata to zawsze za długo, tak?

A może właśnie odpuść, pobądź ze sobą, zobacz co lubisz sama. Znajdź swoje miejsce. Kiedy poczujesz się pewna sama ze sobą, będziesz przyciągać też takich ludzi. Przestań szaleć, przestań na siłę czegoś szukać, bo na siłę się nie da znaleźć miłości.

Jak mężczyźni reagują na złe wiadomości, które wypadają w kartach? Umówmy się, często idziemy do wróżki dowiedzieć się rzeczy raczej smutnych niż radosnych.

Ale mówimy o miłości?

Tak, mówimy o miłości.

Pojawia się taka myśl: "no to ja jej pokażę". Na ogół tak reagują. "W takim razie odetnę kranik z kasą" – pojawia się też taki argument jeżeli lepiej zarabiają.

Przemoc finansowa.

Tak. To wydaje mi się w ogóle dotyczy naszej kultury i tego, że mężczyźni na ogół lepiej zarabiają, a kobiety siedzą w domu i bawią dzieci. To, czego mężczyzna nie jest w stanie zrozumieć, to, fakt, że bycie w domu też jest jakąś praca. Poświęcasz swój czas i po porostu nie jesteś w stanie mu dorównać finansowo.

Kranik z kasą i jeszcze – jeżeli już wiadomo, że jest ten kochanek – jakaś zemsta na tym konkurencie: "Mam wyższe stanowisko albo mam kolegę, który może go zwolnić", czyli kara, musi być kara. Zresztą bardzo urażone kobiety też żądają tej kary.

Uważam, że to nie jest dziwne, bo potrzebujemy zadośćuczynienia, żeby zamknąć temat, tak bym to określiła. Żeby to zamknąć, potrzebujemy takiego uczucia – no i dobrze mu tak.

Ale przecież wie pani, że często zdrady są czegoś wynikiem, więc w momencie kiedy ktoś dowiaduje się, że jest zdradzany ma powiedzieć: "teraz powinieneś ponieść karę"? Chwila... Może lepiej pogadajmy o tym, czy też się nie przyłożyłeś do tego, że trzecia osoba się pojawiła?

Bardzo często ta osoba, która zdradza jest w gorszej pozycji niż ta, która została zdradzona. Ta, która została zdradzona jest ofiarą, czyli jest biedna, nieszczęśliwa, źle się czuje – oczywiście bardzo współczuję – ale ma takie poczucie wewnętrznego przyzwolenia na to, żeby gnębić, ją albo jego, przyzwolenia na to, żeby np. ciągle to wypominać.

Choć bardzo ciężko jest stwierdzić: dobra, zostawmy to i zacznijmy od nowa, to naprawdę trzeba to zostawić. Musi to zrobić nie tylko ta osoba, która zdradza, bo – umówmy się, że to jest mężczyzna – musi uczciwie powiedzieć tamtej kobiecie: "słuchaj zostawiam to, nie możemy się kontaktować, nie możemy być przyjaciółmi ani znajomymi". Umówmy się, to są dramaty nie dwóch osób tylko trzech. Trzeba o tym pamiętać.

Potem trzeba próbować budować na nowo. Musi też być pewność, że ta druga strona, czyli np. moja żona, też to zamyka. Przestajemy się męczyć. Bywa różnie. Przykład z życia: mąż dowiedział się, że żona go zdradziła. Na początku chciał rozwodu, ale ochłonął. A ona, kiedy zapytałam ją co czuje, powiedziała: "ja nic nie czuję".

Było w niej tyle uczuć... Trochę tęsknoty za tamtym mężczyzną i żalu, że zrobiła to mężowi. Właściwie nikt świadomie nie chce robić nikomu niczego na złość. To nie jest tak, że zdradzę swoją żonę i zrobię jej przykrość, czy zdradzę swojego męża. To tak nie działa.

No ale dobrze, budujemy. Tylko że "budujemy" polega na tym, że on od miesiąca – to świeża sprawa, dlatego przyszła mi do głowy – gdziekolwiek ona jest, czy siedzi i czyta książkę, czy jedzie samochodem, mówi jej "Dlaczego Ty mi to zrobiłaś?", "Możesz mi to powiedzieć, dlaczego to zrobiłaś?", "Ja Cię tak kochałem! Jak mogłaś to zrobić?", "Mam warunek taki, skasuj Facebooka".

Więc ona skasowała tego Facebooka. Generalnie wszyscy teraz żyją z telefonem w dłoni, ale cokolwiek się dzieje z jej telefonem, to on mówi: "Pokaż mi", "Pokaż. Kto ci napisał?". Czyli on nie odpuścił.

Nie ma happy endu?

To zależy od tego, na ile ona jest w stanie to znieść i się poświęcić. Nie będę wyrokować temu związkowi, ale ta druga strona też musi chcieć.

Pani Izo, a czy my potrafimy odchodzić? Np. gdy ktoś słyszy, że jest ktoś inny. Czy są sytuacje, w których ktoś mówi: "Ok. Tam już nie ma miejsca dla mnie. Muszę odejść". Czy zawsze jest po prostu kotłowanie się, ten wrzątek, te bąble?

Odejście od drugiej osoby jest zawsze jakąś tragedią, bo zostawiamy swój świat. To już nigdy nie będzie ten sam świat. To zawsze jest poważny problem, ale może czasem warto być dorosłym i powiedzieć trudno, wszystko skończone i już.

Bardzo ważne jest i wszystkim to tłumaczę – chociaż ktoś może powiedzieć ach, ona jest psychologiem, dlatego tak mówi, ale nie, to wynika też z energii – uszanujmy tę drugą osobę. Uszanujmy dobre chwile, uszanujmy to co było.

Rozstając się nie mówmy: on jest taki i taki, to wszystko był syf, moje życie z nim było beznadziejne… Tak, beznadziejne? To dlaczego byłaś w tym życiu 5, 6 lat? Rzeczywiście nigdy się z nim nie śmiałaś? Nigdy nie miałaś z nim fajnych wakacji? Dlaczego o tym też nie pamiętasz?

Bądź uczciwa wobec tego. To jest bardzo istotne. Tak samo jak zawsze mówię wszystkim moim klientkom, ale też i koleżankom, że jeżeli nowo poznany mężczyzna mówi źle o swojej partnerce, żonie, to niech zapali ci się lampka.

Gdy kobiety przychodzą do pani i pytają o różne rzeczy, na różnych etapach związków, bo to nie są tylko rozstania, co pojawia się w kartach, co zaskakuje kobiety? Czego my nie wiemy?

Według mnie receptą na związek jest równowaga. To jest bardzo ważne. Czyli np. szanowanie swoich pasji. Może mi się wydawać głupie, że mój mąż lepi ludki z plasteliny, ale to jest jego pasja.

Czasem pojadę z nim – mój mąż nie lepi ludków z plasteliny – na zjazd plastelinowych ludków, chociaż się nudzę. Daję mu ten czas, bo cieszę się, że mogę z nim być wtedy, kiedy on razem z kolegami opowiada sobie, przypuśćmy o tych figurkach. On z kolei puszcza mnie do stajni, bo kocham konie, chociaż on się tych koni boi, ale toleruje to. Myślę, że to jest recepta na udany związek, wzajemny szacunek.

Nie możesz przy czymś trwać i trwać, tutaj kolejny przykład, już ostatni ale bardzo ciekawy. Klientka po 9 latach przyjechała do Polski z Holandii. Tam wyszła za mąż. Mąż któregoś dnia stwierdził, że się z nią rozwodzi. To było półtora roku temu i ona przez te półtora roku wytrzymała w tym domu, po rozwodzie.

Nie ze względu na pieniądze, bo ona ma pieniądze, ma w Warszawie mieszkanie, ma dobrą prace. Tak bardzo chciała i tak bardzo się poświęcała, czyli prała, gotowała, bo cały czas wierzyła, że tym poświęceniem i tym oddaniem sprawi, że on się zmieni.

Tymczasem robiąc to, sprawiła, że on przestał ją szanować. Gdyby po rozwodzie trzasnęła drzwiami i wyszła – bo w kartach czasem się tak stawia: co by było gdyby było – to dałaby mu szanse na to, żeby on zawalczył o ten związek.

Musiałby przyjechać do Polski, musiałby zadzwonić, a on ją obrażał w tym mieszkaniu, w tym domu, pytał: "Kiedy się wyprowadzisz?". Później przez dwa dni był dobry, ale potem znowu ją obrażał, aż wreszcie po prostu ją wygonił.

Była tak podległa i tak poddana, że drażniła go. To ją zaskoczyło. Dopiero u mnie w gabinecie stwierdziła: "no tak, co ja zrobiłam". Właściwie w ten sposób, ponieważ powodem rozwodu nie była zdrada, tylko brak wspólnych pasji i porozumienia, dostarczyła mu argumentów takich, że rzeczywiście on miał rację. I to jest beznadziejnie.

A czy zdarzają się jeszcze dzisiaj związki na całe życie? Czy powinniśmy się pogodzić z tym, że w życiu mamy kilka związków?

Zdarzają się takie związki, ale są to związki ludzi bardzo dojrzałych emocjonalnie. Bo naprawdę mamy teraz wysyp ludzi niedojrzałych emocjonalnie, tak mi się wydaje. Być może jest to zupełnie inne pokolenie. Ja jestem z tego pokolenia dojrzałego.

A ja już nie, tak?

Ludzi bardzo dojrzałych emocjonalnie, którzy wiedzą, że o związek trzeba dbać, trzeba się szanować nawzajem i że bywają dobre i złe chwile, że podstawą jest właśnie miłość. Jestem z tego pokolenia, które nie goni za sensacją, nie gonimy za tym – a dziś jest bardzo duża potrzeba – "żeby się coś działo.

Wywiad jest zapisem rozmowy, która ukazała się na kanale YouTube Maliny Błańskiej.