Jaram się tym, co robi młodziutka Greta. I Ty też powinieneś, inaczej marnie skończymy

Bartosz Godziński
"Jak śmiecie?" - pozwolę sobie zacząć cytatem z ostatniego przemówienia Grety Thunberg, którym wkurzyła pół świata. Nastolatka stała się obiektem żenującego hejtu ze strony domniemanych dorosłych - w tym samego Donalda Trumpa, nie za to co mówi, ale za to jak mówi i wygląda. Tymczasem ta zbuntowana Szwedka robi więcej dla świata, niż mogłoby się wydawać.
16-letnia Greta Thunberg wygłosiła mocne przemówienie, w którym skrytykowała polityków. Spotkał ją zupełnie niesłuszny hejt Screen z YouTube / Guardian News
Kiedy ja w jej wieku latałem z mieczem po lochach w "Diablo 2", ona zdobyła się na odwagę, by przemawiać na szczycie klimatycznym ONZ i zarzucać czołowym politykom zdradę i opieszałość w kwestii powstrzymywania zmian klimatycznych. I właśnie pod tym względem trzeba ją wspierać i wsłuchiwać się w to, co ma do powiedzenia. Obecnie nikt nie ma takiej siły przebicia jak ona i nikt nie skupia się na walce od tej strony.

To nie od maluczkich zależy los Ziemi
Staram się być eko i wege, bo lubię swoją planetę i zwierzęta. Nie jem mięsa (umywając ręce od emisji gazów cieplarnianych przez przemysł mięsny) i rzeczy z olejem palmowym, dążę do nie marnowania produktów i ograniczam zużycie plastiku, jeżdżę na rowerze - no generalnie pod tym względem jestem "typowym lewakiem".

I co z tego, skoro to nie ma już żadnego znaczenia, bo indywidualne wybory w niczym nie pomogą, a mogą skutkować w najgorszym przypadku depresją klimatyczną. I nie chodzi o to, że moi sąsiedzi nie segregują śmieci. Jest na to wszystko po prostu za późno. Wszystko teraz leży w rękach rządzących.

Zgodnie z głośnym raportem naukowców z Australii, już po 2050 roku grozi nam upadek cywilizacji. I potrzebne nam są natychmiastowe zmiany w myśleniu i współpraca na szczeblu globalnym, a nie tylko lokalnym. Think-tank Breakthrough - Narodowe Centrum na Rzecz Odnowy Klimatu apeluje wręcz o mobilizację podobną do tej przed II Wojną Światową - chodzi bowiem o zagrożenie bezpieczeństwa całej ludzkości.

Jeśli państwa nie wprowadzą lub nie rozwiną m.in. bezemisyjnej gospodarki, doprowadzi do wyniszczającej reakcji łańcuchowej. Średnia temperatura Ziemi w ciągu 30 lat podniesie się o 3 stopnie, to spowoduje degradacje ekosystemów, powodzie, ale też zabójcze susze, a co za tym idzie wielkie migracje ludności w poszukiwaniu miejsc zdatnych do życia. A to może prowadzić do konfliktów - nie tylko ideologicznych.

Ok, można sobie wmawiać, że człowiek nie ma żadnego wpływu na środowisko, a wielkie "restarty" zdarzają się cyklicznie. Powiedzcie to orangutanom na Borneo - o ile jeszcze jakiegokolwiek tam spotkacie. Możecie też spytać mieszkańców Skierniewic, jak tam u nich było z wodą w czasie tegorocznych rekordowych upałów (i to dosłownie). Poznajcie też ludzi, którzy kaszlą krwią z powodu smogu. Co złego jest w byciu przyjaznym planecie?
Nawet jeśli człowiek faktycznie nie ma znaczącego wpływu na zmiany klimatyczne (choć wzrost globalnej temperatury to fakt), to skoro jesteśmy tacy mądrzy, to może warto zrobić coś, by wspomóc naszą leciwą Ziemię ? Wystarczy rzucić okiem na Wenus i zobaczyć, co niekontrolowany efekt cieplarniany uczynił planecie podobnej do naszej. Średnia temperatura na powierzchni Wenus jest "ciut" wyższa niż u nas i wynosi... 460 °C.

Zejdźmy jednak na Ziemię. Napiszcie mi proszę: co jest nie tak z postawą proekologiczną i promowaniem dbania o środowisko na bazie faktów? Owszem, Greta jest radykalna w swoich wystąpieniach i nie przebiera w słowach, ale zupełnie rozumiem jej złość. Politycy i głowy państw, od których to właśnie zależy przyszłość nasza i kolejnych pokoleń, kpią z niej na Twitterze, by odwrócić uwagę. A kto się nie wkurza, gdy jest olewany, a ma coś ważnego do ogłoszenia?

W wystąpieniu, przez które została zmieszana z błotem, powołuje się na badania naukowe i konkretne dane IPCC - Międzyrządowego Zespół ds. Zmian Klimatu. Wykłada kawę na ławę i mówi jak jest. I jak niestety będzie, jeśli dalej nie będziemy się przejmować konsekwencjami.

– By mieć 67 proc. szans na utrzymanie wzrostu światowej temperatury poniżej 1,5 stopnia - to największe szanse dane przez IPCC - świat na początku stycznia 2018 r. miał do wyemitowania 420 gigaton dwutlenku węgla. Dziś ta liczba zmalała już do mniej niż 350 gigaton. Jak śmiecie udawać, że da się to rozwiązać za pomocą dotychczasowych działań i jakimiś technicznymi rozwiązaniami?! Przy dzisiejszym poziomie emisji pozostały "budżet emisji CO2" zniknie kompletnie za mniej niż 8,5 roku – mówiła w siedzibie ONZ Thunberg.

I zgodnie z opinią polskiego klimatologa - Greta ma w tym względzie rację.

Żenujący hejt na nastolatkę
Jednak (rzekomo) dorośli internauci woleli skupić się na jej wyglądzie i zachowaniu (tutaj znajdziecie "najlepsze" cytaty). A Greta ma po prostu zespół Aspergera. Co to oznacza? "Trochę inną percepcję bodźców ze świata zewnętrznego niż u osób neurotypowych. Odmienny rozwój - w warstwie komunikacji, budowania relacji społecznych, oddawania się zainteresowaniom. Jak osoba z ZA w coś się zaangażuje, to - tak jak to robi Greta w kwestii klimatu - na całego" – napisał na łamach naTemat Tomasz Ławnicki. Można nie słuchać nastolatki, ale jeśli nie ufamy nauce, to nasza cywilizacja upada wcześniej niż przed zapowiadanym "ekologicznym armagedonem". Ludzie jednak bardziej niż jej słowom, czy zwykłej, ludzkiej trosce o środowisko, wierzą w to, że jest "ofiarą lewackiej rewolucji" lub jest po prostu antychrystem. Takie postacie jak Greta znane są z przypowieści: a to jeden budował arkę i był wyśmiewany, a to drugi przyniósł ludziom ogień, by potem cierpieć katusze. Inne z historii nowożytnej: Kopernik - wiadomo, ale też Clair Patterson, który dopiero po wieloletnich bojach wymusił na przemyśle petrochemicznym zakaz dodawania ołowiu do benzyny. Wszyscy działali praktycznie w pojedynkę.

I jestem ciekaw, jak po 2050 roku będziemy wspominać tę nierówną walkę "histerycznej nastolatki" z "naukofobami", politykami i trucicielami środowiska - o ile będzie jeszcze ktoś, kto w ogóle będzie miał czas na myślenie, w przerwie między krwiożerczą walką o wodę pitną. Polska może nie jest atrakcyjna dla uchodźców ekonomicznych, ale pod względem geograficznym będzie łakomym kąskiem dla nowego typu imigrantów - uchodźców klimatycznych.