Sara Boruc została wyproszona z restauracji. Bo przyszła z kilkumiesięcznym dzieckiem
Sarze Boruc przytrafiła się w Poznaniu - jak opisuje - przykra sytuacja. Okazało się, że weszła z synkiem do restauracji, w której obowiązuje zakaz wprowadzania małych dzieci. – Pierwszy raz z czymś takim się spotykam – żali się żona piłkarza.
– Słuchajcie, jakie jaja! Poszliśmy po prostu do knajpy na pavero w Poznaniu i pan podchodzi do nas – wnosimy wózek, siostra pomogła mi wnieść wózek – i pan podchodzi do nas i mówi: przepraszam, czy przeczytały panie karteczkę, która jest na drzwiach przyklejona? – zrelacjonowała Boruc.
Okazało się, że na drzwiach zawieszona była informacja o zakazie wprowadzania dzieci do lat sześciu. – Pierwszy raz z czymś takim się spotykam, a byłam w różnych knajpach na całym świecie. Bardzo muszą się cenić i bardzo dobrze musi im biznes iść skoro sobie na coś takiego pozwalają. Słabe na maksa – oceniła żona Artura Boruca.
Na koniec dodała, że nigdy więcej nie odwiedzi tej poznańskiej restauracji.