Stuhr wbija szpilę PiS. Poszło o słowa Kaczyńskiego na temat "Pokłosia"

Adam Nowiński
Jarosław Kaczyński po tym jak postraszył Polaków, że osoby "pracujące dla wrogów PiS są i będą piętnowane", postanowił podsumować film "Pokłosie". Jego opinii nie mógł strawić Maciej Stuhr. Aktor przesłał prezesowi PiS recenzję Olgi Tokarczuk, która wywołała w obozie "dobrej zmiany" niemałe poruszenie.
Maciej Stuhr odpowiedział na krytykę Jarosława Kaczyńskiego. Fot. Facebook.com/MaciekStuhr; Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
– Mieliśmy filmy, książki, różnego rodzaju akcje, które się wpisywały w tę narrację. Że przypomnę choćby taki film jak "Pokłosie", który przenosił te sprawy z przeszłości w czas teraźniejszy. (...) Niektóre z tych filmów niestety były dobre w sensie artystycznym, (...) ale niszczyły polską reputację – mówił w Sosnowcu Jarosław Kaczyński. Po tym padły jego słowa o "piętnowaniu wrogów PiS".

Z taką recenzją "Pokłosia" nie zgodził się jednak Maciej Stuhr. Aktor grał w nim przecież jedną z głównych ról. W odpowiedzi postanowił wbić szpilę prezesowi PiS i przypomniał, że obóz "dobrej zmiany" ma duże problemy z twórczością Olgi Tokarczuk, a ona przecież już raz zrecenzowała "Pokłosie".


"Pan Prezes Kaczyński raczył coś wspomnieć o jednym z moich filmów. Ponieważ on i jego nowe elity mają kłopoty z przebrnięciem przez dzieła noblistów, ale za to chętnie czytają moje posty, więc spieszę z pomocą i zacytuję" – napisał na Facebooku Stuhr, po czym przytoczył wypowiedź noblistki na temat filmu. "Wymyśliliśmy historię Polski jako kraju tolerancyjnego, otwartego, jak kraju który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich mniejszości. Tymczasem robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy, większość narodowa , która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników, czy mordercy Żydów. Myślę, że trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy" – zacytował aktor i dodał, że z wielką satysfakcją pójdzie na te wybory.

Przypomnijmy, że wspomniana wypowiedź Olgi Tokarczuk była podnoszona przez wałbrzyskich radnych i polityków PiS, którzy nie chcieli z tego powodu przyznać jej honorowego obywatelstwa miasta. Ostatecznie Tokarczuk tytuł otrzymała, a trzy lata później jej twórczość nagrodziła komisja noblowska.