"Przystanki, zakręty, dźwięki, światła". Żona Kamila Stocha opisała jego "szaloną" przygodę
W życiu liczą się małe przyjemności. Udowodnił to Kamil Stoch, który wraz z żoną Ewą Bilan-Stoch przejechał się... krakowskim tramwajem. Chociaż dla wielu mieszczuchów jazda komunikacją miejską – zwłaszcza w godzinach szczytu – to udręka, to dla skoczka narciarskiego była to największa przygoda.
Co stało za tą "szaloną" decyzją, aby przesiąść się z samochodu do pojazdu komunikacji miejskiej? Korki. – Chcę jechać tramwajem! Ostatnio jeździliśmy na studiach, a może trafi się Bombardier – entuzjazmował się Stoch.
Sportowiec nie ukrywał radości po wyjściu z tramwaju. – Ależ to była super przygoda! – ekscytował się. "Czasem do szczęścia wystarczy tak niewiele, że nawet bym na to nie wpadła. Pozdrawiam wszystkich, którzy korzystają z miejskiej komunikacji" – spuentowała tramwajową przygodę żona Kamila Stocha.