"Grzegorz Schetyna nie jest liderem opozycji". Kosiniak-Kamysz uderza w lidera PO

Paweł Kalisz
Gdy prześledzić wyniki, jakie uzyskały komitety wyborcze opozycji, mogłoby się wydawać, że prym pośród liderów tych formacji będzie wiódł szef PO Grzegorz Schetyna. Jednak Władysław Kosiniak-Kamysz ma na ten temat zupełnie inny pogląd.
Władysław Kosiniak-Kamysz przekonuje, że Grzegorz Schetyna nie jest liderem opozycji i domaga się równego traktowania oraz szacunku. Fot. Dawid Żuchowicz; Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Nie licząc działaczy Zjednoczonej Prawicy, przedstawiciela mniejszości niemieckiej i polityków Konfederacji, do Sejmu weszli jeszcze przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Władysław Kosiniak-Kamysz wprowadził do Sejmu 30 posłów, podczas gdy Grzegorz Schetyna 134. Jednak zdaniem szefa ludowców szef Platformy Obywatelskiej nie stoi na uprzywilejowanej pozycji.

Kosiniak-Kamysz domaga się równego traktowania i wzajemnego szacunku. – Grzegorz Schetyna nie jest liderem opozycji. Są równorzędne podmioty w opozycji, które muszą i powinny ze sobą współpracować, bo taka też jest wola wyborców. Trzeba się wzajemnie szanować. Z Lewicy ten szacunek odczuwam, pomimo dwóch różnych światopoglądów na wiele spraw – powiedział szef PSL w rozmowie z dziennikarzem Onetu.


Przewodniczący ludowców wyraźnie poczuł po wyborach wiatr w żaglach. Oprócz 30 mandatów w Sejmie PSL ma także trzech swoich senatorów, a do drzwi pukają przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości, którzy chętnie przeciągnęli by ludowców na swoją stronę, by odzyskać większość w wyższej izbie parlamentu. Kosiniak-Kamysz ma więc silną pozycję negocjacyjną.

Warto przypomnieć, że podobne przepychanki mają dziś miejsce w szeregach Zjednoczonej Prawicy. PiS wprowadził ze swoich list 235 posłów, ale Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro i Porozumienie Jarosława Gowina mają w tej większości po 18 swoich posłów. W kuluarach plotkuje się, że Ziobro został już spacyfikowany przez Jarosława Kaczyńskiego, ale Jarosław Gowin wciąż stawia warunki. Nieoficjalnie mówi się o tym, że chce być premierem, obojętne, czy w rządzie PiS, czy jakimś innym.