Kampanią KO niby kierował sztab Brejzy. Za kulisami wszystko miało wyglądać inaczej

Paweł Kalisz
Sztab wyborczy kierowany przez Krzysztofa Brejzę to była fikcja? Jak donosi "Gazeta Wyborcza", popularny polityk PO nie miał ani pieniędzy, ani wpływu na kampanię Koalicji Obywatelskiej. Wszystkim zajmowali się ludzie Grzegorza Schetyny – ci sami, którzy wcześniej przegrali już kilka kampanii wyborczych,
Ta kampania wyborcza miała być inna. Tym czasem kolejny raz poprowadził ją Grzegorz Schetyna i jego ludzie. Fot. screen z YouTube / Platforma Obywatelska
Schetyna i jego ludzie odnotowali porażkę w wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego. Wydawać by się mogło, że te porażki czegoś szefa PO nauczyły. Schetyna oficjalnie na czele sztabu wyborczego umieścił popularnego i rzutkiego Krzysztofa Brejzę, a do ekipy dołączyli Bartosz Arłukowicz, Barbara Nowacka, Adam Szłapka, Małgorzata Kidawa-Błońska i Hanna Zdanowska.

Dream team szybko się jednak rozleciał. Hanna Zdanowska odeszła obrażona po tym, jak Grzegorz Schetyna zaczął jej układać listę wyborczą w Łodzi. Brejza został kandydatem na senatora i musiał się zająć własną kampanią w Inowrocławiu. Podobnie "na własne" odeszła Barbara Nowacka. Z kolei Kidawa-Błońska została wyznaczona na kandydatkę na premiera Polski w przypadku wygranej opozycji.


Do tego doszedł brak pieniędzy na finansowanie kampanii i fakt, że do wszystkiego wtrącali się ludzie Grzegorza Schetyny. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", sztab wyborczy kierowany przez Brejzę był fikcją, bez żadnego wpływu na to, co się działo podczas kampanii wyborczej.

– Sztab Brejzy nigdy nie wystartował. Schetyna nie dał nam szansy. Nie mieliśmy przełożenia na biuro krajowe PO – przyznał w rozmowie z "Wyborczą" uczestnik kampanii.

Okazuje się, że za parawanem z wizerunkiem Brejzy kolejny raz działali ludzie Grzegorza Schetyny i... kolejny raz przegrali. W gronie tym, jak pisze gazeta, znaleźli się Piotr Borys, Robert Tyszkiewicz i Mariusz Witczak.

źródło: "Gazeta Wyborcza"