Szatański uśmiech na twarzy anioła. O polskim aktorze mówi cały świat, a to dopiero początek
Jeszcze w 2015 roku o Bartoszu Bieleni pisaliśmy per "aktor nieznany". Teraz praktycznie każda osoba, która nie spędziła ostatnich miesięcy w lesie, kojarzy go za sprawą świetnie przyjętego filmu "Boże ciało". Rolą fałszywego księdza rozkochał w sobie widzów, a to dopiero początek kariery niezwykle utalentowanego 27-latka.
Fot. Alvernia_studios/Next Film
Światowa premiera "Bożego Ciała" odbyła się na festiwalu w Wenecji w ramach Giornate degli Autori. Obraz Jana Komasy otrzymał aż dwa wyróżnienia: Europa Cinemas Label i Inclusive Award Edipo Re. To wtedy tak naprawdę zaczęła się międzynarodowa kariera nie tylko filmu, ale i odtwórcy głównej roli. "Boże Ciało" zbiera świetne recenzje, a krytycy rozpływają się nad kreacją Bieleni.
To jeden z najlepiej ocenianych polskich filmów w serwisie agregującym recenzje krytyków - Rotten Tomatoes•Screen z https://www.rottentomatoes.com
We wrześniu otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora na festiwalu w Al-Dżunie, a jego najświeższe zdobycze to zeszłotygodniowa nagroda podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmu Niezależnego w Bordeaux we Francji oraz "Srebrny Hugo" 55. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Chicago. To pewnie jeszcze nie koniec, bo "Boże Ciało" zostało łącznie zaproszone na prawie 60 festiwali na całym świecie.
Bartosz Bielenia to jeden z tych aktorów, którzy zatracają się w roli na tygodnie. Na pewien czas staje się osobą, którą potem widzimy na ekranie. Dlatego też jego kreacja jest tak autentyczna.
– Potrafił potwornie głęboko zanurzyć się w swoją postać. Rozmawialiśmy też dużo o naszych scenach i razem kombinowaliśmy, jak możemy maksymalnie wykorzystać ich potencjał, jak wyciągnąć z nich to, co najważniejsze – mówiła w wywiadzie Eliza Rycembel, czyli Marta z "Bożego Ciała.
Eliza Rycembel (Marta) i Bartosz Bielenia (Daniel)•Fot. Andrzej Wencel / Aurum Film
W "Bożym Ciele" bohater niniejszego artykułu wciela się w postać fałszywego księdza, który swoją charyzmą i nowatorskim podejściem do Kościoła zaskarbił sobie zaufanie i oddanie parafian. W Jaśliskach, gdzie kręcono film, doszło do swego rodzaju "incepcji", bo mieszkańcy naprawdę brali go za księdza. To według niego jedna z prawd filmu Jana Komasy.
– Koloratka to ciekawy rekwizyt w tak wierzącym kraju. Założenie jej momentalnie ustawia człowieka wobec środowiska, w którym się przebywa. Ludzie bywają bezkrytyczni wobec tego. Sam byłem świadkiem takiego wyjątkowego traktowania. Wystarczyło, żebym na przykład przeszedł się po wsi w sutannie, kiedy kręciliśmy film, a ludzie, którzy nie wiedzieli, że to rola, naprawdę widzieli we mnie księdza. W ogóle nie było dyskusji – mówił w wywiadzie Bielenia.
Nie tylko kino
Jak już pisałem w recenzji "Bożego Ciała, Jan Komasa ma nosa do młodych aktorów. Patrząc na filmografię Bartosz Bieleni widzimy, że wcześniej pojawiał się na przede wszystkim na drugim i trzecim planie m.in. we wspomnianym "Disco Polo", ale i jako "Lizus" w "Klerze", czy "Chłopak Yvonne" w "Ja teraz kłamię". Dotychczas jego największą rolą, za którą otrzymał nagrody na festiwalach Młodzi i Film oraz OFF CAMERA, była postać Janka w "Na granicy".
"Czy wróżka musi mieć różową sukienkę? Czy za księcia trzeba wychodzić za mąż, a może wystarczy się z nim zakumplować? Bartosz Bielenia w 'Kopciuszku' Anny Smolar ze Starego Teatru w Krakowie burzy schematy sztuki dla dzieci, bawi magicznymi sztuczkami, zaciekawia swoją niejednoznacznością. W spektaklu gra dwie role: Wróżki i Młodziutkiego Księcia. W obu tak bardzo zjednuje sobie młodych widzów, że na koniec zeskakują z foteli i wiwatują na stojąco" – pisała Izabela Szymańska na łamach "Co jest grane" w artykule p nowych ważnych twarzy teatru i tańca w 2017 roku.
27-latek występuje też w spektaklach jednego najgłośniejszych nazwisk współczesnego teatru - Jana Klaty. Wcześniej grał... Księdza w "Weselu", a teraz jest obsadzony "Długu" wyprodukowanym przez Teatr Nowy Proxima w Krakowie. Kolejny występ u Klaty w grudniu.
Po trzech weekendach "Boże Ciało" obejrzało w Polsce prawie 759 tysięcy osób. Milion widzów prawie na pewno pęknie, bo przed filmem jeszcze zagraniczne wojaże. Prawa do dystrybucji zostały sprzedane do imponującej liczby prawie 40 terytoriów obejmujących kraje Europy, Azji, Ameryki Północnej, Ameryki Południowej oraz Australię i Nową Zelandię. W planach jest też 8-odcinkowy serial na podstawie filmu i scenariusza Mateusza Pacewicza.
Oprócz tego, wszyscy trzymamy kciuki za to, by "Boże Ciało" dostało się na finałową listę nominacji do Złotego Globu oraz Oscara. Wkrótce odbędzie się impreza, na której obok znamienitych tytułów z trwającego sezonu, będzie walczył o przychylność dziennikarzy i filmowców.
Słowiański przykuc w Wenecji•Fot. Materiały prasowe
A każdy festiwal i nagroda są też świetną okazją do rozwinięcia skrzydeł i wejścia na wyższe szczeble aktorskiej kariery. Zwłaszcza, że Bartosz Bielenia wydaje się być też ciekawą i wrażliwą personą w życiu prywatnym. Poprosiłem o komentarz administratorkę jego fanpage'a na Facebooku. Po postach, które tam wrzucać widać, jaką mój imiennik ma ciekawą osobowość.
Zapytałem też moją rozmówczynię o anegdotę z życia jej przyjaciela. – Nigdy nie zapomnę jak parę lat temu przesadził do doniczki kupioną w dyskoncie kolendrę. Rośnie do dziś! I jest jej tak dużo, że rozdaje całe paczuszki znajomym, a nawet korzysta z niej lokalna tajska restauracja – odpowiedziała. I jak tu nie wielbić Bartosz Bieleni?Mam wrażenie, że świat fauny i flory ceni sobie nawet bardziej niż ten ludzki. Mimo to jest osobą, która nigdy nie odmówi nikomu pomocy czy dobrego słowa. Myślę, że w przyszłości Bartosz mógłby być bioenergoterapeutą, wspaniale wpływa na żywe istoty - zwierzęta przy nim radośnie przybierają na wadze i ochoczo garną się do zabawy. Rośliny w jego obecności rozkwitają jak podlewane najbogatszym nawozem.