Banaś znowu przyłapany. Ujawniono, że jedną z kamienic kupił z lokatorami, ale sprzedał już bez

Paweł Kalisz
Zbierają się czarne chmury nad Marianem Banasiem. Do zarzutów o ukrywanie majątku i po informacjach o hotelu na godziny w jednej z należących do niego kamienic pojawia się informacja o tym, że nieruchomości są na czarnej liście urzędu miasta w Krakowie. Obie powinny należeć do miasta. Nie należą z powodu prawnych komplikacji – podaje Onet. Co istotne, jeden z budynków kupił z lokatorami, ale sprzedał już bez.
Kamienice należące do Banasia miały trafi na czarną listę urzędu miasta. Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
Marian Banaś miał jeszcze do niedawna dwie kamienice w Krakowie. O jednej zrobiło się głośno po materiale "Superwizjera". Dziennikarze TVN pokazali, jak w 400-metrowej kamienicy urządzono hotel z pokojami na godziny, a kierujący tym biznesem w każdej chwili może się dodzwonić do Mariana Banasia i poskarżyć na zbyt dociekliwych dziennikarzy.

Niejako przy okazji wyszło na jaw, że Marian Banaś przez lata nie wpisywał kamienicy do oświadczeń majątkowych. Wątpliwości budził sposób, w jaki Banaś wszedł w posiadanie kamienicy. Miał ją dostać od weterana AK w zamian za dożywotnią opiekę. Jak donoszą media, nie ma jednak śladu w dokumentach, by darczyńca należał do Armii Krajowej. W IPN są za to dokumenty, według których w 1945 dokonał zbrojnego napadu na Komunalną Kasę Oszczędności w Myślenicach, zabierając 130 tysięcy złotych.


Ale to bynajmniej nie wszystko. Jak donosi portal Onet.pl, dwie kamienice przy ul. Krasickiego w Krakowie, należące do niedawna do szefa NIK Mariana Banasia, znajdują się na tzw. czarnej liście urzędników. To oznacza, że nieruchomości te powinny należeć do miasta, lecz tak się nie dzieje ze względu na komplikacje natury prawnej.

Co więcej, dziennikarze Onetu sugerują, że lokatorzy jednej z kamienic należących do Banasia zostali "wyczyszczeni" przed sprzedażą budynku. Część z nich eksmitowano, część miała sama podjąć decyzję o wyprowadzce. Podobno mieli się skarżyć urzędnikom i znajomym na różne "utrudnienia", jakie spotykały ich ze strony Banasia.

Dziennikarze Onetu zapytali Mariana Banasia, czy informacje, do których dotarli, są prawdziwe. Szef NIK ocenił materiał jako nierzetelny i tendencyjny oraz zapewnił, że wkrótce wyjaśni całokształt okoliczności niniejszej sprawy.

źródło: Onet