Piotrowicz i Pawłowicz muszą poczekać. Ich kandydatury trzeba będzie zgłosić jeszcze raz

Paweł Kalisz
Wnioski zgłaszające Elżbietę Chojnę-Duch, Krystynę Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza na sędziów Trybunału Konstytucyjnego trafią do kosza. O tak, po prostu, bo takie są procedury. Jeśli PiS chce osadzić Piotrowicza i Pawłowicz na stanowiskach sędziów TK, będzie musiał zgłosić tych kandydatów jeszcze raz w Sejmie nowej kadencji.
Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz jeszcze poczekają na stanowiska w TK. Ich kandydatury trzeba będzie zgłosić jeszcze raz. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Aż chciałoby się westchnąć z ulgą. Okazuje się, że jest pewien cień szansy, iż Stanisław Piotrowicz i Krystyna Pawłowicz nie skompromitują do szczętu Trybunału Konstytucyjnego. To, że oboje zostali zgłoszeni jako kandydaci na sędziów TK, na razie jest tylko pustym gestem.

Jak przekazał Andrzej Grzegrzółka z Centrum Informacyjnego Sejmu portalowi gazeta.pl, każdy z wniosków, także ten dotyczący Elżbiety Chojny-Duch, przepadnie – trafi do kosza zanim trafi pod obrady Sejmu. Chodzi o zasadę dyskontynuacji, zgodnie z którą ustępujący Sejm nie pozostawia następnemu żadnych spraw. Jeśli PiS chce ulokować Pawłowicz i Piotrowicza w TK, będzie musiał te kandydatury zgłosić jeszcze raz po 12 listopada, gdy rozpoczną się prace Sejmu IX kadencji.


Tymczasem nie ustają komentarze wokół obojga polityków. Dziennikarze TVN24 dotarli do dokumentów, w których można przeczytać uzasadnienie wniosków o powołanie Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Piotrowicz został przedstawiony jako wrażliwy człowiek, który walczył z komuną, a jednym z największych atutów Pawłowicz ma być jej bezpartyjność.

Piotrowicza opisano jako człowieka, który "nigdy, jako praktykujący katolik, nie utożsamiał się z ustrojem totalitarnym". "Jako człowiek wrażliwy zawsze angażował się na rzecz pomocy ludziom biednym, bezdomnym i potrzebującym, a drzwi do jego gabinetu prokuratorskiego były zawsze otwarte dla ludzi skrzywdzonych i potrzebujących pomocy, w tym również prawnej".

Brak za to wzmianki o tym, że Piotrowicz był sumiennym prokuratorem w czasach PRL. W 1984 roku został nawet odznaczony brązowym krzyżem zasługi. O sumienności Piotrowicza przekonał się między innymi Antoni Pikul. Pod aktem oskarżenia opozycjonisty związanego z "Solidarnością" widniał podpis... Stanisława Piotrowicza.

Ciekawie wygląda też uzasadnienie kandydatury Krystyny Pawłowicz. "W okresie stanu wojennego, w latach 1982-1989, przygotowywała opracowania prawne w prasie i wydawnictwach podziemnych. Jest autorką licznych – około 50 – opinii-ekspertyz dla najwyższych organów władzy państwowej i administracji oraz dla prezydenta RP z zakresu problemów ogólnoustrojowych, konstytucyjnych, wolności gospodarczej i innych".

To wszystko prawda, jak i to, że w czasie studiów należała do Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, ale o tym już autorzy uzasadnienia nie wspomnieli. Najbardziej jednak zwraca uwagę informacja, że Pawłowicz "nie była i nie jest członkiem żadnej partii politycznej". Biorąc pod uwagę jej zaangażowanie w umacnianie władzy Prawa i Sprawiedliwości, legitymacja partyjna byłej poseł nie była chyba do niczego potrzebna.

źródło: gazeta.pl