Nie chodzi tylko o seks. Kobiety mówią, dlaczego wolą spotykać się z młodszymi mężczyznami

Aneta Olender
Różnica wieku nie gra roli... Czyżby? Rozmówczynie naTemat udowadniają, że w ich przypadku – czy tego chciały, czy nie – ma to znaczenie. Związki z dużo starszymi lub z dużo młodszymi mężczyznami często są tematem do plotek, wokół takiej relacji rodzi się też wiele domysłów. Dlatego postanowiliśmy zapytać o plusy i minusy różnych "wiekowych" konfiguracji.
Wiele kobiet boi się tego, co powiedzą ludzie, gdy zaczną spotykać się z młodszym mężczyzną. Fot. Kadr z filmu "Królowa Kier"
Wśród rad starszych kobiet często pojawia się ta dotycząca wyboru odpowiedniego mężczyzny. Zdecydowanie powinien być dojrzały, ale czy dojrzały zawsze oznacza starszy? Nie ma reguły, bo jak mówi jedna z naszych rozmówczyń "miłość to nie wiek, miłość to charakter".

Młodsi są przystojniejsi
Dagmara poznała swojego chłopaka, gdy była na studiach. Ona na magisterskich, ale jej chłopak na licencjackich. Różnica teoretycznie niewielka, bo tylko 3 lata, ale wtedy dość odczuwalna.

– Krzysiek wydawał się trochę dziecinny. Kiedy zaczynaliśmy się spotykać obawiałam się właściwie wszystkiego i o wszystko. Na szczęście z czasem różnica między nami się zatarła. Właściwie stało się tak odkąd zaczął pracować. Myślę, że to ja byłam jego motywacją do tego, aby trochę wydorośleć, czyli m.in. znaleźć pracę i przestać pić tyle piwska – przyznaje z uśmiechem Dagmara.


Nasza rozmówczyni zauważa jednak, że jego koledzy nadal są trochę dziecinni. Ona jednak lubi tę świadomość i towarzyszące jej uczucie, że jest starsza. – Dobrze dogaduje się z młodszymi facetami. Są bardziej rozrywkowi i maja więcej energii. Nigdy nie interesowali mnie dużo starsi ode mnie faceci. Nie mam pojęcia z czego to wynika, ale zwyczajnie nie mam jakichś "daddy issues" i nie potrzebuje "father figure" od faceta. Lubię się dobrze bawić i czuć się młoda – mówi dziewczyna, która uważa, że młodsi od niej mężczyźni są również przystojniejsi.

Plusy takiej znajomości zdaniem Dagmary: jest po prostu fajniej i zabawniej, znajomi są młodsi, więc można poczuć się przy nich młodziej, ze względu na różnicę wieku można trochę "porządzić". Minusy: niedojrzałość na początku, trzeba ich wszystkiego uczyć, czasami czuć różnicę wieku lub ją widać, czasem trzeba matkować, niestabilność finansowa.

Nie wiedziałam, że jest młodszy
Dominika swojego partnera poznała w pracy. Na początku nie wiedziała, że jest młodszy. Jednak gdy dowiedziała się, ile on ma lat, było za późno, bo uczucie między nimi już się rozwijało.

– Jemu nigdy mój wiek nie przeszkadzał. Mówił, że od zawsze wolał starsze kobiety. Ja bardzo się obawiałam. Mamy jednak tę przewagę, że nie widać różnicy wieku między nami, więc dla obcych, a nawet i znajomych, nie jest to jakaś nietypowa sytuacja. Na ulicy też nikt nie zwraca na nas uwagi. Mimo wszystko w mojej głowie ta różnica wciąż była problemem – przyznaje rozmówczyni naTemat.

Ta różnica to 10 lat. Kiedy pytam Dominikę o plusy takiej relacji, kobieta szybko i bez wahania odpowiada, że zdecydowani jest to energia młodszego mężczyzny, która powoduje, że wzajemnie nakręcają się do działania. Lubią też podobnie spędzać czas. – Seks, tak, nie oszukujmy się, jest młody i silny – podkreśla.

Minusy? – Chciałabym go ochronić przed błędami, które znam, zachowaniami, których może żałować, ale wiem, że to nie jest moją rolą. Nie jestem i nie chcę być jego matką, więc czasem trzeba ugryźć się w język i pozwolić mu na popełnianie błędów. Nawet jeśli zapłaci za to wysoką cenę. Czy jeszcze raz weszłabym świadomie w związek z młodszym mężczyzną? Nie – podsumowuje Dominika.
Mieli lepszy dowcip
Karolina w przeciwieństwie do poprzednich rozmówczyń zawsze wolała starszych mężczyzn. Dużo starszych. Dwa poważne związki tworzyła z partnerami, którzy mieli 20 lat więcej od niej. Czy próbowała z rówieśnikami? Tak, ale po pierwszej porażce stwierdziła, że "to bez sensu".

– Starsi są ciekawsi przede wszystkim intelektualnie, mają doświadczenie. Zawsze mnie to nakręcało, jeśli mogłam porozmawiać z mężczyzną na takie tematy, których inni nie podejmowali. Poza tym liczyło się też to, że chyba mieli lepszy dowcip. Pewnie ja też byłam dla nich jakąś inspiracją, bo to charaktery się dobierają, a nie matrykalność. – mówi w rozmowie z naTemat.

Nie od początku akceptowała swoje wybory, zastanawiała się nawet, czy skoro interesują ją rówieśnicy jej ojca, to czy na pewno "wszystko jest z nią w porządku", dlatego poszła po poradę do psychiatry.

– Usłyszałam, że szukam partnera takiego, jak ojciec albo mam deficyt ojca. Stwierdziłam, że o takich deficytach nie ma nawet mowy. Wyszłam z domu, w którym ojciec był fantastyczny. Miałam z nim bardzo dobre relacje. On jako pierwszy wiedział o miesiączkach, kupował podpaski, był bardzo domyślny, miał poczucie humoru. Złapałam się nawet na tym, że moi mężczyźni byli nawet fizycznie podobni do mojego ojca – podkreśla Karolina.
Karolina

Mój ojciec powiedział jedno: "Stan zakochania jest tak silną chorobą psychiczną, że w takich momentach trzeba robić testy, to może uchronić cię od dramatów". Jeśli ktoś nie podzieli się z tobą posiłkiem, sam zje ostatnią kanapkę, to wiadomo, że dla takiego człowieka nigdy nie będziesz priorytetem. Mówił też, że najlepszymi partnerami, mężami, ojcami, są chłopcy, którzy mają młodsze siostry. On będzie o wiele więcej rozumiał, będzie potrafił szybko podjąć decyzję.

Kobieta nie ukrywa, że związek z o tyle lat starszym mężczyzną też ma minusy, ale jej zdaniem "Miłość nie ma wieku i nie ma płci, ma tylko charakter. Trzeba być ostrożnym". Pierwszy partner mojej rozmówczyni jest też ojcem jej dziecka. Kiedy pytam ją, czy taka różnica wieku przyciągała uwagę, słyszę, że zdecydowanie tak. Spojrzenia i współczujące przeplatały się z pogardliwymi. Na niego ludzie patrzyli, jak na faceta, który przygruchał sobie młodą dziewczynę, a ona z kolei byłam odbierana jako ta, która poleciała na szmal, ta która nie zakochała się w człowieku, tylko w jego portfelu.

– Gdy miałam 25 lat, on miał 45. Dziś mogę powiedzieć, że to był młody facet. Natomiast wtedy miał już swoje dzieci, był rozwodnikiem. Druga relację zbudowałam z człowiekiem, który przez dłuższy czas przedstawiał siebie jako samotną osobę. Wierzyłam w to, bo przecież ludzie mogą się rozwodzić, mogą być wdowcami, kawalerami. Natomiast przestrzegam przed wchodzeniem w relacje z mężczyzną, który ma żonę, partnerkę, bo bardzo szybko łapie się syndrom kochanki. Człowiek zaczyna nienawidzić siebie. Jest to po prostu nieakceptowalne – podkreśla.

Karolina przyznaje, że obydwie historie nie są historiami z happy endem. Uważam jednak, że świat potrzebuję mądrych mężczyzn bez względu na wiek. Potrzebuje ludzi z charakterem.