"Myślałem, że się przesłyszałem". Oburzenie po wypowiedzi Kidawy-Błońskiej u Olejnik

Paweł Kalisz
Wicemarszałek Sejmu i prawdopodobna kandydat na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska skomentowała zapowiedź partii Razem, która dopuszcza zagłosowanie za likwidacją tzw. 30-krotności składek ZUS. Zdaniem polityk PO oznaczałoby to, że "Lewica jest w PiS-ie i jest nic nie warta".
Awantura o wypowiedź Małgorzaty Kidawy-Błońskiej Fot. screen z TVN 24
PiS wróciło do pomysłu, który pojawił się jeszcze przed wyborami, czyli do likwidacji limitu 30-krotności składek na ZUS. Od 1 stycznia 2020 r. 370 tys. najlepiej zarabiających pracowników miałoby więcej zapłacić do ZUS. Projekt ustawy trafił do laski marszałkowskiej.

Szacuje się, że przez podniesienie stawek budżet mógłby zyskać nawet 5,2 mld zł. Planom PiS przeciwstawia się jednak Porozumienie Jarosława Gowina, czyli partia, która formalnie tworzy z PiS koalicję i dzięki której politycy Jarosława Kaczyńskiego mają większość w Sejmie. Nieoczekiwane wsparcia dla projektu nie wykluczyli politycy partii Razem.


Choć wicemarszałek Sejmu i lider SLD Włodzimierz Czarzasty zapowiedział, że Lewica zagłosuje przeciwko likwidacji limitu 30-krotności, to kilka godzin później Marcelina Zawadzka z partii Razem wyznała, że politycy tej partii zagłosują za projektem, jeśli w pakiecie pojawi się zapis o tym, że będzie obowiązywać emerytura maksymalna.

– Mam nadzieję, że jednak nawet dla Lewicy ekonomia ma znaczenie i przyszłość pokoleń Polaków, przyszłość systemu emerytalnego, i jednak sprawdzą wyliczenia ekspertów, policzą to wszystko i nie zagłosują – powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska na antenie TVN24. – To znaczy, że są nic nie warci – stwierdziła wicemarszałek Sejmu w odpowiedzi na pytanie, co jednak, jeśli posłowie Lewicy poprą wniosek.

źródło: TVN24