"Myślałem, że się przesłyszałem". Oburzenie po wypowiedzi Kidawy-Błońskiej u Olejnik
Wicemarszałek Sejmu i prawdopodobna kandydat na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska skomentowała zapowiedź partii Razem, która dopuszcza zagłosowanie za likwidacją tzw. 30-krotności składek ZUS. Zdaniem polityk PO oznaczałoby to, że "Lewica jest w PiS-ie i jest nic nie warta".
Szacuje się, że przez podniesienie stawek budżet mógłby zyskać nawet 5,2 mld zł. Planom PiS przeciwstawia się jednak Porozumienie Jarosława Gowina, czyli partia, która formalnie tworzy z PiS koalicję i dzięki której politycy Jarosława Kaczyńskiego mają większość w Sejmie. Nieoczekiwane wsparcia dla projektu nie wykluczyli politycy partii Razem.
Choć wicemarszałek Sejmu i lider SLD Włodzimierz Czarzasty zapowiedział, że Lewica zagłosuje przeciwko likwidacji limitu 30-krotności, to kilka godzin później Marcelina Zawadzka z partii Razem wyznała, że politycy tej partii zagłosują za projektem, jeśli w pakiecie pojawi się zapis o tym, że będzie obowiązywać emerytura maksymalna.
– Mam nadzieję, że jednak nawet dla Lewicy ekonomia ma znaczenie i przyszłość pokoleń Polaków, przyszłość systemu emerytalnego, i jednak sprawdzą wyliczenia ekspertów, policzą to wszystko i nie zagłosują – powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska na antenie TVN24. – To znaczy, że są nic nie warci – stwierdziła wicemarszałek Sejmu w odpowiedzi na pytanie, co jednak, jeśli posłowie Lewicy poprą wniosek.
źródło: TVN24