Wiceminister cyfryzacji na nowej drodze życia. Adam Andruszkiewicz wziął ślub

Bartosz Świderski
Wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz około ośmiu miesięcy temu zaręczył się, czym nie omieszkał pochwalić się w mediach społecznościowych. W ostatnią sobotę polityk wziął ślub. Ceremonia odbyła się w Warszawie, w kościele św. Anny przy Krakowskim Przedmieściu.
Wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz wziął ślub. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Adam Andruszkiewicz pochodzi z Grajewa, miasta mniej więcej w połowie drogi między Augustowem a Łomżą. Na ceremonię ślubną 29-letni polityk zdecydował się w Warszawie.
Uroczystość odbyła się w kościele akademickim świętej Anny przy Krakowskim Przedmieściu – podaje "Gazeta Polska". Wybranką wiceministra jest Kamila, z którą zaręczył się 8 miesięcy temu w Rzymie, przy Fontannie di Trevi.
Adam Andruszkiewicz to polityk, który szybko pnie się po szczeblach kariery. Powszechnie mówi się, że jest lojalny wobec PiS. Choć do polityki wchodził pod sztandarami Młodzieży Wszechpolskiej, to w ostatnich wyborach startował z listy PiS. Zawsze związany z partiami określającymi siebie jako prawicowe. Działał w Ruchu Narodowym, Kukiz'15, tworzył Stowarzyszenie Endecja oraz Wolnych i Solidarnych. Lubi podkreślać swoje przywiązanie do narodowych i patriotycznych wartości, co pokazuje niemal na każdym kroku. Najgłośniejszą bodaj manifestacją "takich” poglądów było zdjęcie na tle chałupy krewnych ofiar tzw. żołnierza wyklętego Romualda Rajsa ps. "Burego". Zasłynął też z krytyki szkoleń z mowy nienawiści (chodziło m.in. o symbole takie jak falanga) i z propozycji zorganizowania w Polsce referendum dotyczącego przyjmowania imigrantów. Bo Andruszkiewicz, jak na prawdziwego "patriotę" przystało, jest zdeklarowanym przeciwnikiem przyjmowania przez Polskę imigrantów.
Jako poseł Andruszkiewicz zasłynął ze sprzeciwu wobec "okultystycznych nazw pociągów". Nie podobały mu się takie nazwy jak m.in. Światowid, Gombrowicz i Aurora. Proponował powołanie przy Ministrze Infrastruktury i Budownictwa stosownej komisji z udziałem Rady Języka Polskiego i IPN. Nazwy pociągów powinny jego zdaniem być elementem polityki historycznej. Po jego interpelacjach wiele pociągów zaczęło się wreszcie godnie nazywać, np. "Jagiellończyk".


Głośno było o nim także za sprawą ustaleń "Super Expressu". Jak podała gazeta, w okresie od 2016 do 2018 roku Adam Andruszkiewicz pobrał z publicznych pieniędzy blisko 90 tys. zł z tytułu zwrotu kosztów za paliwo. To jest o tyle zabawne, ówczesny poseł, a obecnie wiceminister nie ma ani samochodu, ani prawa jazdy.