"Mea culpa. Przeprosiny przyjęte". Zaskakujący gest autora paszkwilu o lekarzach rezydentach

Rafał Badowski
To jasne, że Ziemowit Kossakowski ma prawo się bać po tym, jak stanął przed sądem. Więc gest wobec lekarki rezydentki, o której stworzył paszkwil dziennikarski w TVP, można potraktować jako koniunkturalny. Ale faktem jest, że przeprosił Katarzyną Pikulską.
Ziemowit Kossakowski przeprosił dr Katarzynę Pikulską. Fot. Twitter / Ziemowit Kossakowski
Kossakowski dorzucił zdjęcie sprzed budynku sądu i przyznał w tweecie, że niesłusznie pomówił dr Pikulską, "odważną lekarkę-rezydentkę". "Mea culpa. Przeprosiony zostały przyjęte" – napisał. Na fotografii widać, jak całuje Katarzynę Pikulską w rękę. Mina pani doktor to jedno – drugie to zaciśnięta pięść Kossakowskiego.
Proces, który dr Pikulska wytoczyła Telewizji Polskiej, ruszył 19 listopada. Chodzi o słynny tekst, jaki ukazał się na portalu tvp.info, gdy trwał protest lekarzy rezydentów. Artykuł dowodził, że medycy pławią się w luksusach.


W materiale przekonywano, że lekarka bierze udział w proteście rezydentów, choć stać ją na wakacje w egzotycznych krajach. A jednak rzekomy luksusowy urlop okazał się misją medyczną w Kurdystanie.

Tuż przed pierwszą rozprawą autor materiału Ziemowit Piast Kossakowski postanowił udowodnić, kto stał za tą publikacją, będącą wytworem topornej propagandy i manipulacji. Swoje słowa powtórzył potem w sądzie.

Kossakowski stwierdził, że był wtedy niedoświadczonym dziennikarzem, najmłodszym w całej redakcji. – Miałem wtedy 22 lata, byli dziennikarze dużo bardziej doświadczeni – mówił przed sądem w Warszawie reporter, który został zawieszony za materiał w 2017 r. Przed sądem powiedział, że obecnie wykonuje zawód kucharza. – To była sobota. Przyszedłem do pracy i dostałem polecenie, by szybko napisać coś na rezydentów. To wydawca portalu Tomasz Owsiński zlecił mi napisanie tego tekstu. Podesłał wszystkie potrzebne materiały, linki. Twierdził, że są zweryfikowane. Zgłaszałem wątpliwości w newsroomie, ale dostałem odpowiedź, że materiał jest wiarygodny – powiedział przed sądem Ziemowit Kossakowski.

Zeznał, że napisany przez niego tekst trafił w ręce wydawcy oraz szefa portalu TVP Info Samuela Pereiry. – Jako dziennikarz podlegam wydawcy i szefowi serwisu. Ja oddałem produkt, to w ich kompetencji było dalsze nadzorowanie tekstu – mówił Kossakowski. Powoływał się na maile od Pereiry, w których dostał instrukcje, jak tekst ma wyglądać. Było m.in. stwierdzenie o rezydentach: "bidactwa nie mają za co żyć".

Ostatecznie artykuł został ostatecznie zatytułowany "Kontrowersje wokół rezydentów. Narzekają na zarobki, jedzą kanapki z kawiorem". – Mój tytuł brzmiał "Kontrowersje wokół rezydentów". Reszta pochodziła od redakcji – tłumaczył Ziemowit Kossakowski.