Na pogrzeb tego powstańca przyjechała delegacja z Białorusi. Kim był Wincenty Konstanty Kalinowski?
W piątek odbył się pogrzeb szczątków powstańców styczniowych, odnalezionych przez litewskich archeologów w 2017 roku. Hołd straconym przez Rosjan w 1864 roku Wincentemu Konstantemu Kalinowskiemu i Zygmuntowi Sierakowskiemu złożyli przedstawiciele władz polskich, białoruskich i litewskich.
Młody Wincenty Konstanty Kalinowski po ukończeniu szkoły średniej w 1855 roku wyjechał do Moskwy, gdzie studiował prawo. Parę lat później przeniósł się do Sankt Petersburga. Tam też młody student prawa zaangażował się w konspirację wymierzoną przeciwko caratowi. Co ciekawe, w konspirację zaangażowani byli zarówno Polacy jak i... Rosjanie.
W 1860 roku Kalinowski powrócił do guberni grodzieńskiej. Angażował się w ruchy niepodległościowe, zaczął wydawać pismo "Mużyckaja Prauda", które było jednym z pierwszych czasopism wydawanych w języku białoruskim. Opowiadał się za powrotem do federacji polsko-litewskiej, ochroną języka białoruskiego oraz za zdecydowanymi reformami społecznymi. Szczególną uwagę przykładał do kwestii parcelacji wielkich majątków ziemskich i uwłaszczenia chłopów. Był wielkim orędownikiem włączenia do walki o niepodległość mas chłopskich.
– Każdy kraj ma swój obraz Kalinowskiego, ale nie powinien on stać się postacią historyczną, która będzie wykorzystywana w celach politycznych. Na odwrót, to jest ta karta naszej wspólnej przeszłości, którą powinniśmy szanować, która nas jednoczy teraz i w przyszłości – mówił podczas uroczystości pogrzebowych Ihar Pietryszenka.
Gdy wybuchło powstanie styczniowe, Kalinowski najpierw został mianowany komisarzem Rządu Narodowego w województwie grodzieńskim, a później awansował na komisarza pełnomocnego na Litwę. To jemu podlegały wszystkie jednostki wojskowe powstańców walczące na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Zginął na szubienicy już po upadku powstania. Najpierw za udział i kierowanie zrywem został skazany na rozstrzelanie. Odmówiono mu jednak żołnierskiej śmierci, być może z uwagi na to, że podczas śledztwa nie chciał wskazać innych konspiratorów. A może dlatego, że już na miejscu kaźni miał krzyczeć po białorusku do zebranych, by powstali przeciwko carowi? Tego już się zapewne nigdy nie dowiemy.
Choć Kalinowski z Sierakowskim zginęli w publicznej egzekucji, która odbyła się w centrum Wilna, to długo nie było wiadomo, gdzie spoczywa jego ciało. Żołnierze carscy zakopali je w tajemnicy u podnóża Góry Giedymina. Dopiero w 2017 na ślad pochówku natrafili litewscy archeologowie.
Wincenty Konstanty "Kostek" Kalinowski stał się białoruskim bohaterem po... rewolucji październikowej. Powstanie styczniowe w białoruskiej propagandzie było opisywane jako "powstanie Kalinowskiego", i oficjalnie nie chodziło nim w o odzyskanie przez Polskę niepodległości, tylko o uwolnienie mas robotniczo-chłopskich.
Podczas piątkowego pogrzebu powstańców styczniowych w wileńskiej katedrze przemówił wicepremier Białorusi Ihar Pietryszenka. Zaskoczył zgromadzonych mówiąc po białorusku. Wicepremier stwierdził, że pogrzeb powstańców jest uroczystością ważną dla Białorusi, tak samo jak dla Polski, Litwy, Ukrainy i Łotwy. Podkreślił, że część z bohaterów urodziła się na ziemiach białoruskich.
– Język białoruski jest obecny na grobowcu, w którym spoczną powstańcy. Jesteśmy wdzięczni stronie litewskiej za włożoną prace i owocną współpracę. I bezwzględnie, za możliwość uczestniczenia wraz z Wami w Wilnie, gdzie oddajemy cześć naszym rodakom – stwierdził Pietryszenka.