"Nosiłam martwy płód". Otylia Jędrzejczak zdobyła się na szczere wyznanie z przeszłości
Poronienie, trener-manipulator, śmierć brata, nieszczęśliwe związki – książce Otylii Jędrzejczak nie można odmówić szczerości. Pływaczka pisze w niej o doświadczeniach, o których wcześniej milczała.
W swojej nowej książce pływaczka porusza nie tylko śmierć brata. Jędrzejczak wprost pisze, że jej były trener Paweł Słonimski – mimo że w swojej roli zawodowej był "doskonały" – potrafił ją manipulować i był dla niej surowy. Nawet w sytuacji, gdy sportsmence waliło się życie.
Pływaczka wyjawiła jednak, że wciąż czuje respekt do Słonimskiego i wciąż z nim pracuje. – Może nie mam do niego takiego zaufania, jakie miałam 10-15 lat temu, i tego zaufania już nie będę miała, ale szanuję jego działania, to, co robi. To są jego decyzje życiowe i cele. Tyle że miały wpływ na moje życie. Bardzo długo musiałam potem pracować nad swoim poczuciem wartości. Musiałam odnaleźć siebie w normalnym życiu. Zamiast cały czas negować swoją pracę, mozolnie uczyłam się ją doceniać – wyznała.
"Nie przyjechał do szpitala"
W "Otylii. Mojej historii" Jędrzejczak opisała również swojej poronienie. – Nosiłam martwy płód. Zdarza się raz na 10 tys. przypadków. Ale zastanawiam się czasem, kim by było i jaki miałoby charakter – wyjawiła w "Wysokich Obcasach". Pływaczka zauważyła, że w Polsce poronienia to wciąż temat tabu. – Kobiety boją się o tym rozmawiać. Wracają szybko do codziennych obowiązków, do pracy, nie mówią o tym nikomu, uważają poronienie za swoją porażkę – stwierdziła.
– W jednym z wywiadów padło stwierdzenie, że w książce źle oceniam swojego narzeczonego. Nie to było moją intencją i tak nie jest. Wiele razem przeszliśmy i jestem mu bardzo wdzięczna. Moja przyjaciółka ujęła to ostrzej – napisała, że nie sprawdził się po wypadku. Nie do końca się z nią zgadzam. Nasze drogi już wcześniej się rozjeżdżały. Kiedy brakuje uczucia, nie jesteś w stanie pomóc – wyznała Otylia Jędrzejczak.
źródło: Wysokie Obcasy