Raport "Szlachetnej Paczki" o polskiej biedzie jest wstrząsający. To prawdziwa Polska
Aż trudno uwierzyć, że żyjemy w tym samym kraju. Bo przecież rządzący politycy podkreślają, jak Polska rośnie, jak dorównuje zachodowi. I że wszystko dzięki 500+ czy 300+ na wyprawki szkolne. Że 500+ to świetny program, który wyciąga ludzi z biedy. Już na początku 2017 roku się tym chwalili.
Naprawdę wystarczył rok działania programu, by rząd PiS uratował przed biedą polskie dzieci – oczywiście w ich mniemaniu. Jak pisaliśmy w naTemat, tamte dane politycy PiS właściwie wyssali z palca. A prezes Polskiego Towarzystwa Polityki wprost mówił, że żadnych badań na ten temat nie było.
Minęły prawie trzy lata i jest… po staremu. No chyba że jeszcze "lepiej". PiS jest zachwycone swoim programem. Tylko że rzeczywistość jest co najmniej inna. Bo 500+ to program w dużej mierze pomagający młodym rodzicom. Pracującym i... głosującym.
Okropne liczby
Tymczasem prawdziwa bieda dotyka tych, którzy często nawet nie głosują. Bo nie mają siły wyjść z domu. Tych, którzy są samotni. Im też 500+ nic nie da.
Na dodatek w ciągu roku ta liczba wzrosła o ponad 400 tysięcy. W tym samym czasie, kiedy premier Morawiecki mówi o budowie państwa dobrobytu, w biedę popada więcej Polaków niż mieszka w Lublinie.
Dane z raportu o polskiej biedzie:
Ponad 400 tys. – o tyle wzrosła liczba osób żyjących w skrajnym ubóstwie w porównaniu z ubiegłym rokiem
Ponad 2 mln – tyle Polaków w 2018 roku żyło w skrajnym ubóstwie, w tym prawie pół miliona dzieci
O ponad 60 tys. – o tyle wzrosła liczba seniorów żyjących w ubóstwie w ciągu dwóch ostatnich lat
Mniej niż 8 zł dziennie na osobę – to średni dochód w co czwartej rodzinie otrzymującej pomoc w ramach Szlachetnej Paczki
Te i inne zatrważające dane nie są wyssane z palca. Pochodzą z danych Głównego Urzędu Statystycznego, z badań CBOS, organizacji pozarządowych czy wreszcie ze statystyk policji.
I jeszcze gorsza codzienność
To kolejna historia z raportu Szlachetnej Paczki. Te historie prawdę mówiąc robią bardziej upiorne wrażenie niż suche dane. One nie robią takiego wrażenia.Z pozoru – nie wygląda. Starsza pani w schludnym ubraniu, nawet eleganckim, choć raczej kilkadziesiąt lat temu niż dzisiaj, na nic nie narzeka i emanuje godnością.
Jednak gdy się uważnie przyjrzeć, można dostrzec, że z torebki raz po raz wyjmuje niewielki woreczek z chlebem. Sięga do niego dyskretnie, starając się, by na ziemię nie spadł ani okruszek.
To? Oj, po prostu żywię się ekonomicznie – mówi. I przyznaje, że ma „problemy finansowe”. Po odliczeniu stałych kosztów utrzymania na życie zostaje jej 28 zł miesięcznie.
By mieć co jeść, podsmaża na patelni suchy chleb. Podjada go, dopiero gdy czuje, że zaczyna się jej robić słabo. Na imię ma Emilia. Sąsiedzi mówią, że nikomu nie odmawia pomocy.
Co gorsza, żadna z tych historii nie jest wyssana z palca. – Nasi wolontariusze każdego dnia odwiedzają około tysiąca polskich rodzin, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście potrzebują pomocy – mówi w rozmowie z naTemat Monika Jaracz, specjalista ds. Mediów i PR Szlachetnej Paczki.
Każda z historii zawartych w raporcie – a jest ich kilkadziesiąt – na przestrzeni lat została więc zasłyszana przez jednego z tysięcy wolontariuszy Szlachetnej Paczki. – Tych historii jest oczywiście znacznie, znacznie więcej. Moglibyśmy wymienić każdą z przytoczonych sytuacji zamienić na inną, równie smutną – dodaje.
A historii nie brakuje. Kolejna:
Monika Jaracz podkreśla, że Szlachetna Paczka przygotowuje raporty co roku. – Po to, żeby pokazać polskiemu społeczeństwu, z jakimi problemami się mierzymy – mówi naTemat.Pani Marta samotnie wychowuje 8-letniego Maćka, a do tego opiekuje się swoją niepełnosprawną umysłowo siostrą bliźniaczką i 64-letnią mamą, która ma poważne problemy ze wzrokiem. Mama marzy o nowych okularach, na które receptę ma już od dawna, ale nie stać jej na jednorazowy wydatek rzędu 400 zł; ona – o tym, by choć od czasu do czasu mieć chwilę tylko dla siebie. Z kolei Maciek nie może się doczekać dnia, gdy wreszcie pójdzie z mamą do kina. Jak dotąd nigdy im się to nie udało.
Każdy z tych dramatów do fundacji przynosi jej wolontariusz. To właśnie te historie stanowią siłę raportu. Pokazują, jak naprawdę wygląda bieda.
Miało być lepiej
Sytuacja jest – mówiąc banalnie – nieciekawa. Jak zauważają sami autorzy raportu, w ostatnich latach sytuacja społeczno-ekonomiczna w Polsce stale się poprawiała, a lata 2014-2017 były jednym z najlepszych momentów po 1989 roku.
Mimo to nastąpiło tąpnięcie, a spadkowy trend wskaźników dotyczących ubóstwa wyparował. "Pomimo konsekwentnego spadku bezrobocia, wzrostu płac i wyższych niż w przeszłości transferów socjalnych, liczba osób doświadczających w Polsce biedy przestała się zmniejszać" – podkreśla się.
W tej pierwszej grupie w szczególnie trudnej sytuacji są ci, którzy utrzymują się z innych źródeł niż renty i emerytury – czyli głównie ze świadczeń. A co z dziećmi? W Polsce w 2018 roku żyło w skrajnym ubóstwie aż pół miliona z ich. I to właśnie tej grupy dotyczy zjawisko biedy dziedziczonej. Są przegrane na starcie.
Mieszkają na wsi, właściwie w lesie. Po odliczeniu kosztów utrzymania i leczenia, na życie zostaje im ledwo ponad 100 zł na miesiąc. 3 zł 30 gr na dzień. Pan Staszek, kiedyś murarz, oddycha tylko dzięki temu, że do szyi ma wstawioną rurkę. Przydałyby mu się buty na zimę. Jego mama, dziś 85-letnia, jest dumna, że syn na starość jej nie zostawił.