Dwa miesiące po powodzi na Dolnym Śląsku mieszkańcy wciąż czekają na obiecane zasiłki na odbudowę swoich domów. Procedury są opóźnione z powodu braku urzędników, a pomoc dociera zbyt wolno. Wielu powodzian otrzymało dotychczas jedynie doraźną pomoc w wysokości 2 i 8 tysięcy złotych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Chaos biurokratyczny, brak rąk do pracy i zmieniające się procedury dodatkowo pogłębiają dramat tych, którzy stracili niemal wszystko. Ludzie pozostawieni sami sobie czekają na pomoc, a zima nieubłaganie zbliża się wielkimi krokami.
Obiecana pomoc dla powodzian a rzeczywistość mieszkańców Kłodzka
Procedury związane ze składaniem wniosków i wypłatami zasiłków dla poszkodowanych w powodzi wciąż trwają, ale napotykają liczne trudności. Wojewodowie zwracają uwagę na opóźnienia wynikające z pracy gmin, z kolei samorządy wskazują na brak wystarczającej liczby urzędników, którzy mogliby szybko zrealizować wszystkie formalności.
Pełnomocnik rządu ds. odbudowy po powodzi, Marcin Kierwiński, w związku z opóźnieniem wypłat zasiłków dla powodzian zaapelował do włodarzy Dolnego Śląska o pilne działania. – To, co najważniejsze, to pilna wypłata środków dla poszkodowanych. Tym zajmuje się MSWiA oraz bezpośrednio wojewodowie. Jestem przekonany, że ten proces musi gwałtownie przyspieszyć – mówił w rozmowie z TVN24.
Minister podkreślił również, że kluczowe jest uruchomienie zasiłków remontowych w wysokości 100 i 200 tysięcy złotych. Dotychczas powodzianom wypłacono jedynie pierwszą transzę pomocy doraźnej – 2 i 8 tysięcy złotych – ale to kropla w morzu potrzeb, która już dawno zdążyła przelać czarę goryczy.
Do tej pory pomoc doraźną w wysokości łącznie 10 tysięcy złotych otrzymało 1050 rodzin z Kłodzka. Wypłacono także jednorazowe zasiłki po 1000 zł dla 550 rodzin. To w sumie ponad 10 milionów złotych, ale mieszkańcy czekają na kluczowe środki na remonty i odbudowę domów. – Teraz czekamy na przyspieszenie wypłat zasiłków remontowych – wyjaśnia Kierwiński, dodając, że rząd pracuje nad programami finansowania odbudowy infrastruktury oraz budowy mieszkań komunalnych.
Biurokratyczna bariera. Ludzie pracują po kilkanaście godzin dziennie
Problemem są jednak procedury. Każdy wniosek wymaga pracy komisji, która musi oszacować straty, sporządzić protokoły i wprowadzić dane do systemu. Burmistrz Lądka-Zdroju Tomasz Nowicki w rozmowie z dziennikarzami TVN24 wskazuje na niewystarczającą liczbę urzędników: – Jesteśmy małą gminą, nie mamy specjalistów z uprawnieniami, dlatego musieliśmy prosić o pomoc z sąsiednich miejscowości. Pracownicy socjalni, często pracujący po kilkanaście godzin dziennie, zaczynają się wykruszać z wycieńczenia.
Burmistrz podkreśla również, że administracja musi działać zgodnie z prawem, co wymaga czasu. – Żaden pracownik komisji czy urzędu nie podpisze się pod decyzją, która nie jest pewna, bo my przecież też będziemy potem kontrolowani – dodaje.
Zmęczenie i frustracja powodzian
W oczach poszkodowanych czas płynie nieubłaganie. Każdy dzień bez wsparcia to kolejny krok w kierunku pogłębiającej się frustracji i zmęczenia. – Ludzie są tak zwyczajnie zmęczeni. Stracili niemal wszystko, a biurokracja ich przerasta – mówi reporterom TVN24 jedna z mieszkanek powiatu kłodzkiego.
Mimo trudności władze starają się działać. Wojewoda dolnośląski zapowiedział przyspieszenie wypłat i wsparcie gmin dodatkowymi urzędnikami. – Środki dla pierwszych 107 rodzin będą wypłacane już w tym tygodniu – zapewniał, podkreślając, że kluczowe jest zrealizowanie działań jeszcze przed zimą.
W obliczu ogromu prac, jakie trzeba wykonać i zbliżającej się zimy czasu nie ma wiele. Powodzianie potrzebują realnego wsparcia tu i teraz, by odbudować swoje życie. Rząd i samorządy powinny zintensyfikować działania, usprawnić procedury i zadbać o to, by pomoc dotarła do ludzi najszybciej jak to możliwe.