Skiba o walce z TVP. "Nie będę zginał karku przed Kurskim. Przyswoił sobie techniki SB"

Aneta Olender
Krzysztof Skiba odetchnął z ulgą, o czym poinformował na Facebooku. "W meczu Skiba kontra TVP jest 1:0. Ufff!" – napisał. Po tym, jak po śmierci Pawła Adamowicza stwierdził, że to, co stało się podczas finału WOŚP w Gdański, to efekt działania TVP, telewizja publiczna i jej prezes Jacek Kurski oskarżyli go o zniesławienie. Sąd sprawę umorzył. – Mówiąc językiem wojskowym, to jest dopiero pierwsza wygrana potyczka – mówi Skiba w rozmowie z naTemat.
Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta
"Dobra wiadomość! Sąd Rejonowy Warszawa Mokotów umorzył dziś (2.12) sprawę przeciwko mojej osobie dotyczącą pomówienia TVP. Przypomnę, że po zamordowaniu Pawła Adamowicza powiedziałem publicznie, iż "TVP szczuła na prezydenta Gdańska i oto mamy tego efekty". (...) W meczu Skiba kontra TVP jest 1:0. Ufff!" – napisał muzyk. Wyjaśnił także, że decyzją sądu jego wypowiedź miała "charakter opinii i nie wyczerpuje znamion przestępstwa". Postanowienie sądu nie jest prawomocne.


Sąd umorzył postępowanie. Obawiał się pan, że może to się inaczej skończyć?

Przede wszystkim muszę powiedzieć, że to nie jest jedyna sprawa, jaką mam z TVP. Mam trzy procesy. Ten był pierwszy. Mówiąc językiem wojskowym, to jest dopiero pierwsza wygrana potyczka.

Właściwie wszystkie procesy są o tę samą sprawę. Jeden to proces karny, który postanowieniem sądu został właśnie umorzony, a dotyczył mojej wypowiedzi: "TVP szczuła na prezydenta Adamowicza i oto mamy tego efekty". Postanowienie nie jest prawomocne, ale należy się spodziewać, że zażalenia, czy odwoływanie się TVP, nic nie dadzą. Taką przynajmniej mam nadzieję.

Dziś powiedziałby pan to samo, co wtedy?

Sąd uznał, że moje słowa to była opinia, a w związku z tym zarzuty są bezzasadne i nie ma zastosowania paragraf 212 o pomówieniu. To zresztą było zdanie wyrwane z kontekstu, z całej dużej wypowiedzi dotyczącej tego, co działo się w Gdańsku. W programie jednej z dużych telewizji mówiłem o tym, jaka jest atmosfera, o tym, co dzieje się w mieście. Wspominałem Pawła Adamowicza, bo był moim kolegą ze szkoły.

Oczywiście w tym długim wywiadzie to zdanie o "szczuciu" padło, nie wypieram się go. Podtrzymuję tę opinię. Uważam, że tak było i sąd przychylił się do tego, że miałem prawo do takiej opinii.

Zresztą tak powszechnie sądzono w Gdańsku i nie tylko. Ten lincz, który się odbywał w telewizji publicznej, nie miał nic wspólnego z dziennikarstwem. To była zorganizowana kampania nienawiści. Prezydenta nazywano gangsterem, złodziejem, przywódcą gdańskiego układu. W zasadzie obrzucano go wszelkimi obelgami. To samo robiono zresztą z WOŚP.

A dwa pozostałe procesy?

Druga sprawa jest tą samą sprawą, też Jacek Kurski i TVP kontra Skiba, tylko to jest proces cywilny. On ma się toczyć w Gdańsku, ale rozprawy jeszcze nie było.

Trzeci proces, to proces karny, który ma się toczyć z powództwa Michała Rachonia, dziennikarza TVP, który również moimi wypowiedziami poczuł się urażony. Powiedziałem, że tego typu osoby, przedstawiciele machiny propagandowej, są moralnie odpowiedzialni za to, co się wydarzyło.

Oczywiście wyraźnie podkreśliłem "moralną odpowiedzialność". Nikt nie zarzucał mu, że biegał z nożem. Uważam, że trzeba personalnie pokazywać, kto tą propagandą kieruje, a nie tylko używać ogólnych zwrotów, że to TVP.

Za konkretnymi decyzjami stoją konkretni ludzie. Za politykę medialną TVP odpowiedzialność musi wziąć jej szef, czyli prezes Kurski. Poza tym te procesy mają charakter zastraszania, przecież nie tylko mnie wytoczono taki proces.

Mimo wszystko nie złagodził pan tonu.

Moje wypowiedzi w porównaniu do tego szamba, jakie czasem wylewa się podczas debat politycznych, to jest wiaterek przy tsunami, ale prawda jest, że nas się nie da zastraszyć. Siedziałem w więzieniu w stanie wojennym, jestem kawalerem Krzyża "Wolności i Solidarności".

Byłem prześladowany i kilkanaście razy zatrzymywany w czasach PRL-u, więc oczywiste jest to, że nie będę zginał karku przed Jackiem Kurskim. My po prostu służymy jako przykład, bo chodzi o pogrożenie palcem społeczeństwu.

Poza tym w dzisiejszym świecie, kiedy mamy do czynienia z tyloma informacjami, przyswajamy tylko część z tego, co słyszymy. Dlatego w przypadku wiadomości o tym, że Skiba ma sprawę karną, w świadomości ludzi zatrzymuje się tylko jedno zdanie i nie do końca wiadomo, o co oskarża go telewizja.

Przeciętny widz przyswaja sobie informację, że ci ludzie coś zbroili. Skiba może ukradł komuś 100 zł, albo komuś innemu wrotki zwinął.

To wszystko wpływa na nasz status zawodowy, jestem osobą, która występuje publicznie. Muszę być wolny od wszelkich zarzutów, bo nikt nie będzie zapraszał na występy kogoś, kto jest o coś podejrzany.

Telewizja mocno nagłośniła, że podaje nas do sądu, a wczoraj milczała na temat umorzenia sprawy. Nigdzie tego nie opublikowano. Takie informacje się ukrywa, bo to jest kompromitacja dla władzy. Obrzucić kogoś błotem, pokazać w złym świetle, TVPiS jest mistrzem tego typu zagrywek.

Bezpośrednio dostało się też Jackowi Kurskiemu.

Jacek Kurski także znał Pawła Adamowicza z czasów niezależnej działalności w latach 80. Tym bardziej jest to przykre, cyniczne i obrzydliwe, że były kolega nie ma żadnych oporów przed takim działaniem. Jest to osoba pozbawiona zahamowań, do bólu cyniczna i wyrachowana. Ktoś taki nie powinien być prezesem Telewizji Polskiej.

Wyrażałem zresztą nadzieję, że po wydarzeniach w Gdańsku, PiS zdecyduje, żeby zmienić prezesa TVP, ale zbliżała się kampania wyborcza, więc Jacek Kurski był potrzebny.

To nie jest żaden dziennikarz, to jest polityk. To nie jest prezes telewizji, to jest oficer polityczny, który wykonuje rozkazy Jarosława Kaczyńskiego nadawane z ulicy Nowogrodzkiej. Zresztą satyrycy żartują, że TVP jest robiona pod jednego widza, czyli pod prezesa PiS.

Ci którzy powinni, chyba nie wyciągnęli z tego zdarzenia lekcji.

Kilka dni po śmierci Pawła Adamowicza pojawiła się taka nadzieja, było może takie iluzoryczne marzenie, że ta historia mimo całej potworności będzie miała pozytywny wpływ na Polaków, że ostudzone zostaną spory polityczne.

Myśleliśmy, że TVP przestanie reprezentować jedną opcję polityczną, a przede wszystkim, że przestanie atakować Polaków. Ta telewizja nas skłóca, pluje na działaczy politycznych, pluje na autorytety. Na pewno nie realizuje misji publicznej.

Była taka nadzieja, ale bardzo szybko ta wizja legła w gruzach. Dzisiaj mam wrażenie, że nie dość, że temperatura sporów nie została obniżona, to wręcz mamy do czynienia z ostrzejszymi atakami.

Przykład Aleksandry Dulkiewicz, następczyni Pawła Adamowicza, która wygrała wybory dzięki głosom zdecydowanej większości gdańszczan. Jest chyba jeszcze mocniej atakowana, na pewno brutalnie, nie tylko zresztą przez TVP, ale i inne prawicowe media.

Pozwalam sobie na taką subiektywną ocenę, ale wydaje mi się, że te ataki zwiększyły swoją moc. Telewizja publiczna upewniła się w swoim przekonaniu, że im bardziej będzie pluła i gryzła, tym lepszy, w ich mniemaniu, będzie to odnosiło skutek.

Istnieje obawa, czy podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, nie powtórzą się jakieś dramatyczne sytuacje, które działy się w styczniu tego roku.

Jest coś w TVP, co jest jeszcze w stanie pana zadziwić?

Po tym jak Jacek Kurski podkleił się pod sukces nastolatki w konkursie dziecięcej piosenki, to chyba już nic mnie nie zadziwi. Za komuny Jerzy Urban też manipulował emocjami widzów, ale nie lansował się przy gwiazdach Teleranka. Chyba wszystkie chwyty są już tam dozwolone.

Przypomnę, że to Jacek Kurski wymyślił słynnego "dziadka z Wermachtu", który miał zniszczyć Donalda Tuska. Atakowanie rodzin przeciwników politycznych, to jedna z ulubionych metod tej śliskiej jak mydło postaci. Osoby, które pracowały na froncie propagandowym w telewizji, ujawniły, jak wyglądają tam kolegia redakcyjne, że czeka się na instrukcje z centrali partyjnej.

Wszystkie brudne ręce i głowy na pokład, wszystkie haki dozwolone. Osoby, które robią wyjątkowo nierzetelny materiał i uderzają we wrogów PiS-u, są finansowo promowane. To jest chuligaństwo telewizyjne, tam są zachowania patologiczne. Wrogiem TVP może stać się każdy, kto nie ma takich poglądów jak kolekcjoner kotów z Żoliborza.  

Zasłoną dymną dla tych obrzydliwych działań są programy rozrywkowe. Przykro mi jest, kiedy oglądam w nich swoich dawnych kolegów ze sceny. Kiedyś będą się tego wstydzić, że byli dekoracją dla kłamstwa, dla fabryki jadu, brokatem, który krył maszynkę do niszczenia ludzi. Przypomnę, że twarz ma się tylko jedną. Jak mówi ludowe przysłowie: pudrem gówna nie zakryjesz.

Telewizja z Woronicza i Placu Powstańców nie jest żadną telewizją publiczną. Jest opłacanym przez państwo narzędziem, które pomaga utrzymać się PiS-owi u władzy. Znawcy tematu twierdzą, że TVP już dawno przebiła propagandę z czasów stanu wojennego. Jest ten słynny dowcip, że gdyby Adolf Hitler miał Jacka Kurskiego, jako specjalistę medialnego, to Niemcy pewnie nic by o tym nie wiedzieli, że przegrali wojnę.

Jaka jest atmosfera w Gdańsku, na chwilę przed kolejnym finałem WOŚP?

Podczas finału WOŚP gram koncert  w innym mieście. W Gdańsku mnie nie będzie. Wiem jednak, że planowane jest uczczenie pamięci Pawła Adamowicza. Jestem przekonany, że tysiące gdańszczan wezmą w tym udział. Uważam, że na przekór temu, co się stało, ludzie będą wpłacać pieniądze, brać udział w zbiórkach.

Myślę, że będzie to wzruszający moment i oby był to też moment refleksji. Moim zdaniem komuś naprawdę zależy, żeby Polacy się kłócili, ktoś w tym polskim kotle miesza. Przecież tak naprawdę wystarczy jeden telefon Jarosława Kaczyńskiego do prezesa i nagle będziemy mieli telewizję miłości, ale ten telefon niestety nie dzwoni... Widać, że hejt bardziej się opłaca.

To może być takie samo wydarzenie, jak wcześniej?

Paweł Adamowicz był wolontariuszem podczas WOŚP, cały dzień zbierał pieniądze do puszki, a wieczorem uczestniczył jako prezydent w finale i w tym czasie, na oczach tysięcy ludzi został zamordowany. Morderca nie uciekał, nikt jakoś specjalnie go nie łapał, wygłosił do mikrofonu deklarację polityczną, więc nie była to przypadkowa zbrodnia, a precyzyjnie zaplanowana akcja.

Mam nadzieje, że wspomnienie o Pawle i o tym dramatycznym wydarzeniu nas wzmocni i będziemy pamiętali, żeby wrzucić grosik do puszki Jurka Owsiaka. Oby sceny były lepiej chronione, a ochrona była bardziej profesjonalna. Myślę jednak, że niebawem zaczną się ataki na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

Możemy się też spodziewać prowokacji. Powinniśmy być czujni. Wiemy przecież, że TVP stosuje takie metody. Był ten pseudo-dziennikarz Mikołaj Janusz, który przebierał się za działacza KOD-u i prowokował ludzi przed budynkiem telewizji. Zamieszanie z Magdaleną Ogórek było ustawką wymyśloną po to, aby pokazać jak ta biedna, uczciwa telewizja jest atakowana. Kilka osób krzyczało za nią "kłamczucha", a TVP przedstawiła to niemal jako napad.

To są stare ubeckie metody. Jacek Kurski był działaczem podziemia w latach 80., więc doskonale przyswoił sobie techniki Służby Bezpieczeństwa. Dlatego właśnie niewykluczone są różne obrzydliwe akcje z podstawionymi prowokatorami, którzy np. pijani będą udawać wolontariuszy Orkiestry.

Mimo tych niebezpieczeństw Orkiestra musi grać dalej. Mimo ataków i hejtu nie wolno rezygnować z tak pięknej idei. Festiwal Pol and Rock (dawny Przystanek Woodstock) i styczniowy finał Orkiestry odbędą się z rozmachem wbrew małym i złym ludziom o kamiennych sercach. Jestem przekonany, że tej siły nam wystarczy i znowu pobijemy kolejny rekord Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.