"Nie mówiłem, że zarabiam za mało". Kulasek tłumaczy nam, o co chodziło z utrzymaniem w Warszawie

Adam Nowiński
Słowa Marcina Kulaska, które padły w wywiadzie dla portalu Interia.pl wywołały spore poruszenie. Wielu Polaków, zwłaszcza tych mniej zarabiających, poczuło się dotkniętych, że poseł miał narzekać, że 9 tysięcy złotych nie wystarcza mu na utrzymanie się w Warszawie. Polityk Lewicy w rozmowie z naTemat.pl broni się i twierdzi, że były to słowa wyrwane z kontekstu, a on powiedział zupełnie co innego.
Marcin Kulasek tłumaczy się ze słów, które powiedział w wywiadzie dla portalu Interia.pl Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
– To jest nauczka dla mnie, żeby za każdym razem autoryzować swoje wypowiedzi, bo mi zupełnie nie chodziło o to, że pensja posła, te 9 tysięcy złotych, to za mało. To jest nieprawda, bo uważam, że ta kwota jest wystarczająca i niejeden Polak chciałby tyle zarabiać. To słowa wyrwane z kontekstu. Zostałem źle zrozumiany, bo powiedziałem o tych pieniądzach w zupełnie innym kontekście – mówi nam poseł Marcin Kulasek.

– Poproszono mnie o komentarz na temat hotelu poselskiego, a konkretnie na temat pokoi. Wszyscy wiemy, w tym Kancelaria Sejmu, która przygotowuje się do jego remontu lub wybudowania nowego budynku, że te pokoje nie są za rewelacyjne. Oczywiście nie chodzi mi tutaj o obsługę i o ludzi, którzy tam pracują, bo wszystko w tej materii jest w jak najlepszym porządku – opowiada Kulasek.
Dziennikarz zapytał go o to, co najbardziej przeszkadza mu w pokojach hotelu sejmowego. Poseł odpowiedział, że brakuje mu aneksu kuchennego, bo nie może zrobić sobie nawet śniadania.


– I w tym kontekście powiedziałem, że gdyby poseł chciał stołować się na mieście przy takich cenach, które można spotkać w Warszawie, to by mu nie wystarczyło pensji poselskiej w wysokości 9 tysięcy złotych – podkreśla poseł Lewicy i dodaje, że jako nowicjusz w Sejmie musiał chyba zapłacić frycowe, którym był ten wywiad.

I bardzo się nie pomylił, bo jego wypowiedź jak wiral rozeszła się po sieci. Niektórzy od razu przypomnieli mu niedawny występ Jarosława Gowina, który mówił o swojej pensji. Tyle, że on wprost stwierdził, że pensja ministra sprawiedliwości "nie wystarczała mu do pierwszego".

Kulasek stanowczo odcina się od takiego porównania. – Nie powiedziałem, że zarabiam za mało. Uważam, że 9 tysięcy złotych to wystarczająca pensja i niejeden chciałby tak zarabiać. Powiem więcej, jest to tyle pieniędzy, że myślę, ze jeszcze mógłbym z niej spokojnie zaoszczędzić coś co miesiąc – tłumaczy nam poseł Lewicy.