Andrzej Pełka, najmłodsza ofiara pacyfikacji "Wujka". Wyszeptał tylko "Mamuś, ratuj..."

Monika Przybysz
Gdy w grudniu 1981 roku wracał z rodzinnego Niedośpielina na Śląsk do pracy na "Wujku", matka wybiegła za nim na podwórko i ze łzami w oczach mówiła, jak bardzo się o niego boi. Andrzej odparł tylko, że przecież zobaczą się za dwa tygodnie, na Boże Narodzenie... Dziś mija 38. rocznica pacyfikacji kopalni "Wujek".
Wynoszenie rannych podczas pacyfikacji kopalni "Wujek". Fot. Zbiory Społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK "Wujek" poległych 16 grudnia 1981r. / opracowania ŚCWiS
Andrzej Pełka był najmłodszym górnikiem zabitym przez pluton specjalny ZOMO podczas pacyfikacji kopalni 16 grudnia 1981 roku. Nie dożył dwudziestych urodzin. I pomyśleć, że wcześniej rozważał rezygnację z pracy w kopalni.

Odpowiednie pismo trafiło nawet do kadr, ale wycofał je i ostatecznie został przeniesiony z pracy na powierzchni na dół. 13 i 14 grudnia nie było go w zakładzie, pojawił się 15 grudnia, by odebrać wypłatę i... został już wraz z protestującymi.
Andrzej Pełka marzył o lepszej przyszłości i szukał jej na Śląsku.Śląskie Centrum Wolności i Solidarności
Krwawa noc
W nocy z 12 na 13 grudnia do drzwi mieszkania Jana Ludwiczaka, przewodniczącego "Solidarności” w "Wujku”, zapukali milicjanci. Jan Ludwiczak nie otworzył im drzwi i od razu zadzwonił do kolegów z kopalni, informując ich, że dzieje się coś dziwnego.


Wkrótce po tym, na klatkę schodową wieżowca przy Wincentego Pola w Katowicach wpadli zomowcy, którzy pobili górników, a drzwi do mieszkania Ludwiczaków wyważyli. Jan Ludwiczak został zatrzymany.

Górnicy na wieść o zatrzymaniu przewodniczącego "Solidarności” postanowili, że zastrajkują w obronie Jana Ludwiczaka. Następnego dnia poranna zmiana postanowiła przystąpić do strajku. Kolejne zmiany również potwierdziły gotowość podjęcia akcji protestacyjnej.

Gdy rozniosły się wieści o tym, że załoga "Wujka” strajkuje, przed kopalnią zaczęły gromadzić się rodziny, a także przyjaciele, znajomi oraz sąsiedzi, którzy wspierali górników przynosząc im pieczywo, wędliny, papierosy, herbatę.

Strzały i cisza
16 grudnia milicja i ZOMO, po rozpędzeniu tłumu, przystąpiły do pacyfikacji kopalni. W kierunku "Wujka” wystrzeliwano gazy łzawiące i świece dymne, a strajkujących polewano wodą z armatek.

Główne siły uderzyły w plac pomiędzy kotłownią, a magazynem odzieżowym. Funkcjonariusze weszli na teren kopalni przez wyłom w ogrodzeniu, które staranował czołg.

Piotr Babrakowski, uczestnik strajku postrzelony w czasie pacyfikacji, wspomina: – Każdy miał śruby, szlauchy, style i po prostu, jeśli oni zaczęli się zbliżać, bliżej nas, to myśmy zaczęli rzucać. Praktycznie kto, co miał, to gazami… to z powrotem gazy, kamienie, cegły, śruby.

Andrzej umiera
Na miejscu zastrzelono sześciu górników, trzech kolejnych zmarło w szpitalach, a dwudziestu trzech zostało postrzelonych. Andrzej Pełka z raną postrzałową głowy trafił do szpitala w Katowicach-Ochojcu. Przeszedł operację.

W historii choroby znalazł się wpis, że "pocisk wydobyty z rany, w czasie próby tamponowania krwotoku wpadł do przewodów kanalizacyjnych”. Był to najprawdopodobniej jeden z tych pocisków, które miały stać się dowodami w sprawie śmiertelnych strzałów na "Wujku”.

Przypomnijmy, że właśnie 16 grudnia mija 38. rocznica pacyfikacji kopalni "Wujek", w wyniku której zginęło 9 górników, a 23 zostało rannych. Milicja, wojsko oraz ZOMO dokonało pacyfikacji Kopalni Węgla Kamiennego "Wujek", ponieważ górnicy zebrani na terenie kopalni protestowali przeciwko działaniom ówczesnej władzy i wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce.

Pierwszy kryzys nastąpił około dwudziestej, ale wówczas lekarzom udało się przywrócić krążenie krwi. Gdy pięć minut po północy nastąpiło ponowne zatrzymanie krążenia, reanimacja już nie powiodła się. Andrzej Pełka umarł mając zaledwie 19 lat.

Pożegnanie wśród zasp
Pogrzeb najmłodszej ofiary pacyfikacji kopalni znalazł się oczywiście w zainteresowaniu MO. Szyfrogram w tej sprawie, podpisany przez pułkownika Jerzego Grubę, adresowany do komendanta wojewódzkiego MO w Piotrkowie Trybunalskim, został nadany 18 grudnia 1981 roku. Komendant wojewódzki MO w Katowicach informował o tym, że zwłoki Andrzeja Pełki zostaną tego samego dnia zabrane przez rodzinę i przewiezione do Niedośpielina.

Samochód wiozący trumnę z ciałem zabitego górnika zatrzymał się nieopodal sklepu przy głównej drodze. Nie mógł jechać dalej z powodu zasp. Trumnę do domu dowiózł jeden z sąsiadów, końmi zaprzężonymi do sań.

Andrzej Pełka został pośmiertnie odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami przez prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, zaś 7 grudnia 1992 roku Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta RP Lecha Wałęsę. W 2015 roku odznaczono go pośmiertnie Krzyżem Wolności i Solidarności. Upamiętniono go także, wraz z innymi górnikami, Pomnikiem ku czci Poległych Górników z KWK "Wujek” w dniu 16 grudnia 1981 roku w okresie stanu wojennego.

Korzystałam ze zbiorów Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności w Katowicach.