Ten samochód nadaje się do praktycznie wszystkiego. Ale ktoś chyba przeszarżował z cennikiem
Seat Arona to kolejny miejski crossover. Kolejny, bo przecież rynek pęka od takich konstrukcji, a klienci mają do wyboru choćby pokrewną Skodę Kamiq, Volkswagena T-Cross czy choćby Kię Stonic. Nie będzie też żadnego zaskoczenia w tym, że Arona do każdego z tych aut jest... podobna. Czyli wygodna i praktyczna. Ale jak to u Seata wyrożnia ją ciekawy design.
Fot. naTemat.pl
Można się tylko spodziewać, że takie crossovery niedługo wygryzą z rynku typowo miejskie autka, takie jak pokrewny Seat Ibiza czy Volkswagen Polo. To samo większe SUV-y robią z klasą średnią, bo przecież sedany są obecnie skrajnie niemodne.
Fot. naTemat.pl
Wygląda dobrze
Arona jako auto prezentuje się... nad wyraz dobrze. Choć trzeba oddać, że tutaj całość poprawia fakt, że testowany egzemplarz to efektowna (i droga, ale o tym później) wersja Xcellence. Białe nadwozie, pomarańczowy dach i efektowna srebrna listwa na ostatnim słupku (z wielką literą X) wyglądają naprawdę dobrze.
Fot. naTemat.pl
W środku jest... gorzej. To znaczy: jak w każdym aucie grupy Volkswagen jest tu bardzo ergonomicznie, ale zupełnie bez polotu. Jedyne "szaleństwo" to pionowo ustawione (na godzinie szóstej) w pozycji spoczynku wskazówki wirtualnych zegarów. Ot, taki sportowy akcent. Poza tym w środku jest dość przestronnie. Z tyłu wsiądą nawet dwie dorosłe osoby i raczej się nie pozabijają.
Fot. naTemat.pl
Z kolei bagażnik ma pojemność 400 litrów. To dobry wynik.
Fot. naTemat.pl
Pod maską Arony pracował litrowy, trzycylindrowy silniczek. 115 koni mechanicznych to żadne szaleństwo, ale ten silnik, który sprawdziliśmy choćby także w nowej Skodzie Scali czy wcześniej w Skodzie Rapid, to solidny element auta.
W połączeniu z niewielką masą (1135 kg) i 7-biegową skrzynią DSG, która świetnie maskuje niską moc auta i daje kierowcy ewidentne poczucie sprawności, to naprawdę efektywne auto do przemieszczania się. Tym bardziej, że cały moment obrotowy (200 niutonometrów) jest dostępny już od 2000 obrotów na minutę. Przyspieszenie do 100 km/h? Poniżej 10 sekund.
Fot. naTemat.pl
Całość mogłaby być jednak trochę sztywniejsza. Arona jak na tak małe auto jest zdecydowanie zbyt rozbujana na nierównościach. Czuć to przy hamowaniu, w zakrętach... właściwie w każdej sytuacji.
Fot. naTemat.pl
Tanio nie będzie
Arona ma jeden naprawdę konkretny minus: jest dość droga. Testowana wersja to aż (nie uwzględniając trwających wyprzedaży) 87,4 tysiąca złotych. Z tym silnikiem i skrzynią, ale jednak bez wielu dodatków, o czym za chwilę. To jednak dużo za tak niewielkie auto z litrowym silnikiem. To chyba efekt mody na crossovery.
Fot. naTemat.pl
Z kolei podstawowa Arona startuje od 66 200 zł. To sporo, biorąc pod uwagę, że to podwyższona Ibiza, której cennik rusza od 46 800 zł. A na dodatek tańszy jest sporawy Leon (61 600 zł) czy nawet wersja kombi Leona (65 500 zł). No i taką Aronę trzeba będzie jeszcze doposażyć. I to bardzo.
Fot. naTemat.pl
Wreszcie to propozycja dla osób, które trochę potrzebują auta do wszystkiego. Miejskie crossovery wbrew pozorom są naprawdę uniwersalne. Na tyle małe, żeby nie irytować w mieście, na tyle duże, żeby wybrać się w trasę (no, może nie przez całą Europę). W Aronie w tej kwestii pomaga jeszcze spory bagażnik.
Fot. naTemat.pl
Seat Arona Xcellene 1.0 TSI 115 KM DSG
+ Dobre osiągi
+ Przestronne wnętrze
+ Duży jak na tę klasę bagażnik
+ Dobre nagłośnienie (za dopłatą)
+ To naprawdę uniwersalne auto
- Rozbujane zawieszenie
- To drogi samochód
- Jest tu trochę głośno