Duda przyznał mu order, dziś Belg staje się wrogiem PiS. Będzie przyglądał się polskim sądom
Wystarczyła jedna debata na komisji wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych PE (LIBE) na temat praworządności w Polsce i jego słowa o sytuacji sędziów. – Niestety rozwój sytuacji w ostatnich miesiącach pokazuje, że sytuacja praworządności w Polsce pogorszyła się. (...) Komisja będzie uważnie obserwować proponowane zmiany w polskim prawie – mówił w poniedziałek.
Nie wykluczył wniosku do TSUE o zamrożenie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
– Najlepszym narzędziem w walce z naruszeniami praworządności i demokracji w krajach Unii Europejskiej będzie warunkowość finansowania w ramach wieloletnich ram finansowych – oświadczył na posiedzeniu komisji. Zapowiedział też, że KE będzie ściśle monitorować sytuację w Polsce i pozostaje w gotowości do rozmów z władzami polskimi, by rozwiązać problemy."Reakcje polskich władz, które ograniczają uprawnienia sędziów do realizacji orzeczeń TSUE, stoją w wyraźnej sprzeczności z zasadami rządów prawa". Czytaj więcej
Reakcje? – Nie starczy nam czasu, żeby sprostować wszystkie nieprawdy, które pan wypowiedział – zwrócił się do niego europoseł Patryk Jaki.
Nowy komisarz nie od dziś wie, co się w Polsce dzieje. Kilka dni wcześniej spotkał się z polskimi sędziami i prokuratorami, którzy odwiedzili PE. Zamieścił zdjęcie na Twitterze.
– Jeśli rząd w Polsce wyobrażał sobie, że w nowej KE będą przymykali oko na łamanie prawa, to myślę, że się zdziwi. Wszystko wskazuje na to, że gorzko się rozczarują. Zasady są zasadami. Praworządność jest praworządnością i nie ma tu żadnych ustępstw – podkreśla w rozmowie z naTemat europosłanka Róża Thun."Było sporo szczegółów i jestem zadowolony, że mogłem je usłyszeć, ale jesteśmy wciąż zaniepokojeni wieloma kwestiami, po pierwsze postępowaniami dyscyplinarnymi". Czytaj więcej
Odznaczony przez prezydenta RP
Didier Reynders, rocznik 1958, jest belgijskim politykiem z ogromnym doświadczeniem. Wieloletni poseł (1992-2019), były minister finansów w rządzie Guya Verhofstadta, a także były szef MSZ i wicepremier. W grudniu ubiegłego roku został ministrem obrony. Współpracował z kilkoma premierami, był przywódcą Ruchu Reformatorskiego, frankofońskiej federacyjnej partii liberalnej.
Miał dobre relacje z Polską. W październiku 2015 roku prezydent Andrzej Duda nadał mu Krzyż Wielki Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Odznaczenia otrzymało wówczas 20 osób, obywateli Królestwa Belgii: "za wybitne zasługi w rozwijaniu polsko-belgijskiej współpracy". Nazwisko Reyndersa znalazło się na pierwszym miejscu.
"Dotychczas prezydent Andrzej Duda odznaczył Krzyżem Wielkim tylko jedną osobę. W 2015 roku otrzymał go belgijski i waloński polityk, przewodniczący Ruchu Reformatorskiego Didier Reynders".
Reynders został też doceniony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, który w lutym 2015 roku nadał mu Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. W Monitorze Polskim widnieje uzasadnienie:
"Za wybitne zasługi w niesieniu pomocy humanitarnej Polakom w czasie stanu wojennego, za działalność charytatywną na rzecz polskich ośrodków opieki społecznej, za wspieranie przemian demokratycznych w Polsce". Czytaj więcej
Belgijski polityk bywał w Polsce nie raz. Jako szef MSZ w 2017 roku spotkał się z ówczesnym ministrem Witoldem Waszczykowskim.
– Mamy procedurę artykułu 7, wspieramy Komisję Europejską, bo to jest rolą Komisji Europejską, żeby była strażnikiem traktatów i zastanawiamy się, czy możemy polepszyć dialog w tak trudnej sytuacji, jeśli chodzi o niezawisłość wymiaru sprawiedliwości – mówił po spotkaniu z szefem MSZ Jackiem Czaputowiczem.
A w styczniu tego roku, w Brukseli, razem z Czaputowiczem uczestniczył w otwarciu wystawy "Pancerne skrzydła”, poświęconej I Polskiej Dywizji Pancernej generała Stanisława Maczka. Złożył wtedy kondolencje z powodu śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
– Obchodzimy w tym roku setną rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych między Belgią i Polską, a także 75. rocznicę wyzwalania belgijskich miast przez dywizję generała Maczka. Ale Belgia i Polska także współcześnie ściśle współpracują na forum UE i NATO. Pracujemy razem na rzecz przestrzegania prawa międzynarodowego oraz zapobiegania konfliktom – mówił Reynders.
Na straży niezależnych sądów
Reynders odszedł z belgijskiego rządu dopiero, gdy znalazł się w nowej Komisji Europejskiej. Tu jest nową twarzą. "Choć nie należy do najgłośniejszych krytyków reform wprowadzanych przez rząd w Warszawie, popierał działania KE, wskazując, że jej rolą jest, by była strażnikiem traktatów unijnych" – zauważył TVN24.
– Jest przede wszystkim prawnikiem. To osoba, która rozumie mechanizmy prawne, a to jest bardzo istotne. Zobaczymy jak będzie, ale myślę, że jako prawnik będzie bardzo wyczulony na wszelkie próby zmian polskiego prawa, które zagrażają niezawisłości sądów. Podczas komisji mówił, że wszystkie te działania budzą zaniepokojenie – mówi naTemat europosłanka Elżbieta Łukacijewska.
Reynerds wypowiadał się publicznie o niezależności sądów nie tylko w Polsce. W 2016 mówił, że nie wyobraża sobie przyjęcia Turcji do UE, jeśli prezydent Erdogan będzie wsadzał sędziów do więzienia i utrzymywał karę śmierci.
Czy brał łapówki?
Za Reyndersem ciągną się jednak oskarżenia o korupcję i pranie pieniędzy w Kongu. W polskich mediach pisano o tym we wrześniu, gdy belgijska prokuratura potwierdziła, że prowadzi wstępne dochodzenie w sprawie jego udziału w procederze korupcyjnym. "Komisarz od grillowania Polski brał łapówki?" – pisała gazetaprawna.pl.
Reynders zaprzeczył. Prokuratura przyznała, że postępowanie jest na wczesnym etapie. Niedługo potem ruszyły przesłuchania w PE."Sprawę opisały belgijskie dzienniki „L’Echo” i „De Tijd”, które dotarły do zeznań byłego agenta służb bezpieczeństwa z kwietnia tego roku. Ten oskarża w nich Reyndersa o branie łapówek za załatwianie rządowych kontraktów i pranie pieniędzy. Nieprawidłowości miały dotyczyć m.in. budowy ambasady w Kinszasie. Pranie pieniędzy miało z kolei polegać na sprzedawaniu tanich dzieł sztuki po zawyżonych cenach. Płatności miały być przyjmowane od handlarzy bronią i kandydata na prezydenta Demokratycznej Republiki Konga". Czytaj więcej
– Jak chce pan zapewnić funkcjonowanie nowego mechanizmu praworządności w praktyce, oraz jakie kroki podejmie pan dla zapewnienia spójności różnych inicjatyw UE w zakresie praworządności, jeżeli – wie pan, my wiemy wszyscy – że w niektórych krajach członkowskich podważana jest niezależności sądownictwa? – pytał go europoseł Andrzej Halicki.
Reynders odpowiedział, że zamierza kontynuować procedurę dotyczącą praworządności w Polsce i na Węgrzech. Uzyskał poparcie ponad dwóch trzecich członków obu komisji.
Mniej charyzmatyczni niż Timmermans
Do tej pory politycy i zwolennicy obozu władzy mieli wroga głównie we Fransie Timmermansie. Potem objawiła się wiceszefowa Komisji Europejskiej do spraw wartości i przejrzystości Viera Jourova.
I ona, i nowy komisarz ds. sprawiedliwości, są prawnikami. – Należą do prawników, którzy szanują i prawo, i swoją funkcję. Praworządność jest dla nich sprawą zasadniczą. Trzeba pamiętać, że w Europie nie ma różnych interpretacji praworządności. Dzięki temu każdy sędzia krajowy jest zarazem sędzią europejskim. Nie może być tak, że standardy są różne dla różnych sędziów. Ani Reynders, ani Jourova nie mogą dopuścić do tego, żeby sędziowie nie byli niezależni, żeby były wątpliwości co do ich niezawisłości, w przeciwnym razie ich wyroki można będzie podważać w innym kraju członkowskim UE – wskazuje Róża Thun.
Jej zdaniem Reynders i Jourova są mniej spektakularni niż Timmermans. On był bardziej widoczny. – Jest charyzmatycznym mówcą w kilku europejskich językach, ewidentnie przeczytał ogrom europejskiej literatury, jest bardzo emocjonalny, oni zaś są bardziej cisi. Nie są tak spektakularni, nie mówią tak błyskotliwie językami. Ale jeśli chodzi o zawartość tego, co mówią, to jest to dokładnie to samo, co Timmermans w poprzedniej kadencji. Linia zostaje ta sama. Sędziowie są niezawiśli i nie można wywierać na nich żadnej presji – zauważa Róża Thun.