"Sprawa jest bardziej skomplikowana". Kamil Durczok w końcu odniósł się do swoich zarzutów
Już w środę Sąd Okręgowy w Katowicach ma zadecydować, czy Kamil Durczok trafi do aresztu. Dziennikarz, który na usta wszystkich trafił po tym, jak prowadził auto pod wpływem, teraz jest podejrzany o sfałszowanie bankowych weksli. Do tej pory Durczok sprawy nie komentował. Ale teraz w końcu zabrał głos i przekonuje, że prawda w końcu wyjdzie na jaw. I że jest po jego stronie.
Dziennikarz podkreślił, że do tej pory milczał i nie komentował decyzji sądu czy prokuratury. I teraz też tego nie może zrobić, ponieważ wiele informacji jest objętych tajemnicą śledztwa.
"Zapewniam jednak, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana niż jej medialny przekaz. Przede wszystkim pokazuje, jak bardzo zawieść może bank, instytucja, w której pokłada się zaufanie, jak zawodzą procedury oraz ludzie, którzy w nim pracują. Wierzę, że na całą prawdę przyjdzie w końcu czas" – zauważył jednak.
Co ciekawe, Durczok odniósł się także do trwającej batalii o sądownictwo i planów PiS, które chce sobie je podporządkować – także dzięki tzw. ustawie represyjnej. "Sąd, rozpatrując wniosek o tymczasowe aresztowanie, był w stanie spojrzeć na sprawę w sposób wnikliwy i rzetelny. I to nie dlatego, że stanął przed nim Kamil Durczok, tylko dlatego, że był wolny od nacisków i niezależny" – zauważył Durczok.
Po czym dodał: "Dlatego pojęcie 'wolnych sądów' jest dla mnie tak ważne i ma tak ogromne znaczenie, choć wielu ludzi uważa je za nieistotne. Pewnie nigdy nie stanęli oni w obliczu takiej sytuacji, w jakiej ja się znalazłem. I oby nie stanęli. Gdyby jednak było inaczej, życzę im, by Sąd był w ich przypadku tak dociekliwy i sumienny, jak w moim".
Durczok podziękował jeszcze swoim przyjaciołom, którzy go wspierają, a także tym znajomym i nieznajomym, którzy nie stracili w niego wiary. Tych, którzy już go osądzili, poprosił o nieferowanie wyroków bez wiedzy o szczegółach sprawy.